Eucharystia to nie symbol

am

publikacja 30.07.2017 00:10

Kilka tysięcy pielgrzymów całkowicie wypełniło błonia przed sanktuarium w Oborach podczas spotkania z o. Jamesem Manjackalem.

Eucharystia to nie symbol Obory, 29.07.2017. Spotkanie z o. Jamesem Manjackalem w na błoniach przy sanktuarium Agnieszka Małecka /Foto Gość

- Po raz pierwszy po chorobie stoję tak długo na własnych nogach przy ambonie… To zasługa waszej modlitwy i łaska tego miejsca! - mówił w Oborach kapłan, charyzmatyk i znany kaznodzieja z Indii, ze Zgromadzenia Misjonarzy Świętego Franciszka Salezego. Przed sanktuarium Maryjnym z cudowną Pietą oborską wygłosił w sobotę dwie katechezy i koncelebrował Mszę św., której przewodniczył o. Piotr Męczyński, karmelita.

Na spotkanie z ojcem Jamesem przyjechało do Obór bardzo wielu pielgrzymów z całej Polski. Organizatorzy naliczyli około 150 samych autokarów. Rzesza ludzi wypełniła szczelnie plac przed sanktuarium. Starsi i młodsi, rodziny, matki trzymające maleńkie dzieci, wielu mężczyzn słuchało o. Manjackala; długie kolejki ustawiały się przy konfesjonałach. W katechezach i homilii ojciec James mówił o powołaniu do świętości każdego człowieka, o różnych współczesnych przejawach źle pojętej wolności, ale przede wszystkim o żywej obecności Chrystusa w Eucharystii i jej uzdrawiającej mocy.

- Dzieci, chodźmy często na Mszę św., przyjmujmy tak często, jak możemy, ciało Chrystusa, ale nigdy gdy jesteśmy w ciężkim grzechu. Bogu dzięki, że jest bardzo wielu księży w Polsce. Możecie podejść do jakiegokolwiek księdza, wyspowiadać się i iść na Mszę św. Kiedy przyjmujemy Ciało i Krew w Chrystusa w świętości, Jezus jest w nas jest, a my w Nim.

- Kto jest chrześcijaninem? Ten kto żyje w Chrystusie. Najlepszym sposobem na życie w Chrystusie jest chodzenie na codzienną Mszę św. Wiemy, że 2 tysiące lat temu Jezus przyszedł zgładzić nasze grzechy i uleczyć choroby i dać nam zdrowie. Wiemy, że On jest drogą i życiem, jest dawcą życia. I tylko przez Niego możemy dotrzeć do życia wiecznego. Jeśli przyjmujemy Komunię św., mamy gwarancję życia wiecznego - mówił o. Manjackal.

Charyzmatyk z Indii, który od wielu lat na całym świecie głosi rekolekcje z modlitwą o uzdrowienie, mówił stanowczo i wprost: - Widziałem wiele cudów, uleczenia z raka, ze stwardnienia rozsianego, ludzi sparaliżowanych. Powiem wam szczerze. Wszystkie te cuda nie zdarzyły się, gdy nakładałem ręce, ale w czasie Eucharystii. Nie biegnijcie do Jamesa, biegnijcie do Jezusa! Tylko On może was uzdrowić!

- Dlaczego? Bo Jezus jest prawdziwie obecny we Mszy św. I leczy nas. To jest moje własne doświadczenie - opowiadał. - Wiecie, że 5 lat temu byłem całkowicie sparaliżowany, byłem w śpiączce przez dwa tygodnie. Wszyscy myśleli, że umrę, lekarze stracili nadzieję. Wtedy dobry ksiądz odprawił Mszę niedaleko mojego pokoju i dał butelkę ze świętą Krwią Chrystusa mojej towarzyszce Gabi. I powiedział, by dawała mi po jednej kropli Krwi Chrystusa codziennie. Codziennie po modlitwie "Ojcze nasz" Gabi dawała mi jedną kroplę. Musicie wiedzieć, że byłem na intensywnej terapii i nie wolno mi było przyjmować nawet kropli wody. Gdy odkrył to jeden z lekarzy, zabronił Gabi to robić. Ona odpowiedziała: "Ja nie daję wody, ja daję Krew Chrystusa". W ten sposób Gabi wyznała wiarę w jednego Boga. Za każdym razem wiedziałem, że Jezus do mnie przychodzi - wspominał o. Manjackal, który do dzisiaj częściowo porusza się na wózku inwalidzkim.

Wielokrotnie mówił, że Polska wciąż może dziękować Bogu za Kościół i tak licznych księży. - W Niemczech 3 tysiące kościołów zostało zamkniętych z powodu braku księży. Modlę się, by Kościół w Europie Zachodniej był taki silny w Polsce. Żebyście byli prawdziwym przykładem dla reszty - zauważył.

Katechezy ojca Jamesa, głoszone z kaznodziejską mocą, w oparciu o cytaty z Pisma Świętego czasem zamieniały się w dialog ze słuchaczami. Ojcowski dialog. - Alleluja? - padało z ołtarza polowego w stronę zgromadzonego tłumu. - Alleluja! - odpowiadali zgromadzeni. - Jaka jest wola Boża dla was, moje dzieci? - Moja świętość! - padało z wielu stron oborskich błoni. - Chciałbym, abyście nawet obudzeni w nocy, byli pewni tej odpowiedzi! - mówił o. Manjackal.

Ojciec James przypomniał też ewangeliczną naukę o wszystkich przejawach tzw. kultury śmierci, o której nauczał Jan Paweł II: szczególnie aborcji, eutanazji i związkach homoseksualnych. Charyzmatyk, który głosi Ewangelię także muzułmanom, wskazał w Oborach na straszny paradoks, że najwięcej aborcji dokonuje się nie w krajach arabskich, ale właśnie w krajach chrześcijańskich. - Diabeł przynosi kulturę śmierci! Jezus przynosi kulturę życia! My, chrześcijanie musimy trzymać się życia- zachęcał gorąco.