Coś więcej niż pieniądze

am

publikacja 27.06.2017 23:52

- Czy będziecie w Toruniu, w Warszawie, Białymstoku czy w Płocku, pamiętajcie, by nigdy nie iść samemu! - mówił do stypendystów Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia bp Piotr.

Coś więcej niż pieniądze Płock, 27.06.2017. Spotkanie stypedystów Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia Agnieszka Małecka /Foto Gość

To było doroczne diecezjalne spotkanie młodzieży, korzystającej z pomocy Fundacji DNT, przed wakacyjnym odpoczynkiem i ogólnopolskim obozem dla stypendystów, który odbędzie się w Białymstoku. Ze stypendystami, którzy zjechali się do Płocka, spotkał się w Opactwie Pobenedyktyńskim biskup ordynariusz.

Biskup Piotr zawrócił uwagę na wielką wartość wspólnoty, jaką tworzy ta młodzież, szczególnie dla tych, którzy stawiają pierwsze kroki jako studenci, w obcych, większych miastach. - Czy będziecie w Toruniu, w Warszawie, Białymstoku czy w Płocku, pamiętajcie, by nigdy nie iść samemu. Gdy byłem młodych księdzem, ogromne wrażenie zrobiło na mnie zdanie ze Starego Testamentu - "Biada samemu!". Pan Bóg ostrzega, aby nie iść przez życie samotnie, bo nie dasz rady. I dlatego tak cenną rzeczą jest budowanie więzi, relacji, z innymi młodymi ludźmi, którzy podzielają te same wartości, mają podobne cele, podobne ideały - mówił do grona stypendystów z naszej diecezji bp Libera.

Wspomniał też o znaczeniu wolontariatu, do którego zachęcany jest każdy młody człowiek, który wchodzi w program fundacji. Bo wolontariat zdrowo pojęty, jak mówił bp płocki, jest z gruntu chrześcijański i wyrasta z Ewangelii.

Na spotkaniu obecny był Paweł Żulewski, pochodzący z Żuromina, wcześniej stypendysta, dziś młody kierownik Biura Prasowego Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia w Warszawie. - Najważniejsze jest to, że my jako stypendyści tworzymy wspólnotę, a jest nas obecnie około 2 tys. osób. To najlepiej widać na obozach, jak się witamy po roku - mówił Paweł.

Opowiadał o działalności biura fundacji, możliwościach, jakie daje ten program, ale też o potrzebie zmiany wizerunku stypendystów, często utożsamianych głównie z "młodzieżą z biedniejszych rodzin", której trzeba pomóc. - Ważne jest to, jakimi jesteśmy ludźmi, mimo różnych trudności - mówił Paweł.

- Fundacja jest jak rodzina, to jest coś, co buduje wspólne więzi, rodzaj przygody, związanej nie tylko ze stypendiami, ale z czymś więcej - zauważył ks. dr hab. Rafał Bednarczyk, dotychczasowy opiekun diecezjalnej wspólnoty stypendystów.

Co oznacza owo "więcej" opowiadają sami młodzi ludzie. - Fundacja pojawiła się w moim życiu w najodpowiedniejszym momencie, bo akurat chodziłam do gimnazjum. Więc to dla mnie taki drogowskaz na dalsze życie, które być może zupełnie inaczej by wyglądało bez fundacji - mówi Kasia Jasińska, która studiuje dziennikarstwo w Toruniu.

-W świecie studenckim jesteśmy zagrożeni różnymi czynnikami. Student zostaje pozostawiony sam sobie, w obcym mieście, nowym środowisku, z większą ilością obowiązków, niż dotąd. Ale my mamy wspólnotę. Tu można spotkać osoby, którym można zaufać, a nie jest to łatwe w dzisiejszym świecie - przyznaje Aneta Michalska, przyjaciółka Kasi (poznały się właśnie dzięki fundacji) studiująca pedagogię sądową w Toruniu.