Ks. Blachnicki uczył iść zwyczajną drogą wiary

Agnieszka Małecka Agnieszka Małecka

publikacja 05.03.2017 14:17

- Ks. Franciszek Blachnicki był prorokiem naszych czasów - mówią małżonkowie z Domowego Kościoła.

Ks. Blachnicki uczył iść zwyczajną drogą wiary Płock, 04.03.2017. Wielkopostny dzień skupienia Ruchu Światło-Życie diecezji płockiej Agnieszka Małecka /Foto Gość

Kaplica płockiej "Studni" wypełniła się wczoraj po brzegi. Członkowie ruchu oazowego: młodzież i małżonkowie z Domowego Kościoła wraz z duszpasterzami dziękowali za życie i dzieło sługi Bożego ks. Franciszka Blachnickiego oraz modlili się o jego rychłą beatyfikację. 27 lutego minęła 30. rocznica jego śmierci.

Wśród uczestników widać było i dzieci, które dopiero rozpoczynają swoją formację w oazie, i młodzież, która przeszła już jakiś jej etap i dorosłych, małżonków, dla których ks. Franciszek Blachnicki opatrznościowo stworzył oddzielną przestrzeń dojrzewania duchowego - Domowy Kościół.

Małżonkowie, często zaangażowani w DK od dwóch, trzech dekad, szczególnie mocno widzą w charyzmacie oazowym proroczy dar dla rodziny na nasze czasy.

- Ks. Franciszek był prorokiem. Te prawdy, które on wtedy głosił są i teraz aktualne. Wiedział, czuł, że przyjdą czasy trudne dla rodzin. Obserwował to z perspektywy Carlsbergu. Tam trochę przyjrzał się temu światu zachodniemu, konsumpcyjnemu. W Polsce był stan wojenny, a on już wiedział, że nastąpi wolność narodów w Europie Środkowo-Wschodniej. Był narzędziem Ducha św., odebrał pewien charyzmat, dar Kościoła dla rodzin, dla małżeństw, na trudne czasy, gdy jest tak wiele pokus i ataków na rzeczywistość sakramentalną, jaka jest rodzina - mówią Irena i Andrzej Dołęgowie, którzy są parą diecezjalną Domowego Kościoła w diecezji płockiej.

- To jest ruch dla każdego, nie tylko małżeństwa będącego blisko Kościoła, bo gdybyśmy wszyscy byli tacy świeci, to byśmy tego ruchu nie potrzebowali. On jest wielką pomocą i nadzieją, że można przezwyciężać trudności - zauważa Irena Dołęga.

Małżonkowie widzą też nadzieję w oazie młodzieżowej, i jak mówią, Domowy Kościół modli się o jej rozwój.

- Na tym spotkaniu widać mnóstwo młodzieży i bardzo się z tego cieszymy. Ale statystki pokazują, że Domowy Kościół wzrasta, a oaza młodzieżowa trochę się kurczy. A wiemy, że od młodzieży bardzo dużo zależy - mówi pani Irena.

- My jesteśmy pokoleniem oazy młodzieżowej sprzed lat i to teraz owocuje. Dzisiaj mamy bardzo dynamicznie rozwijający się Domowy Kościół. Mówi się, że 2 miliony osób przewinęło się przez formację Ruchu Światło-Życie. I dzisiaj te osoby są obecne w przestrzeni społecznej. Dlatego tak nam zależy na młodych ludziach. Myślimy nad tym, by oazę Dzieci Bożych prowadzili ludzie z DK, bo później może nie jesteśmy jako rodzice autorytetami dla nastolatką, a dla dzieci jeszcze tak - zauważa Andrzej Dołęga.

Jak mówią małżonkowie, po tylu latach nic ze spuścizny ojca Franciszka się nie zestarzało. Przeciwnie, wciąż mogą odkrywać nowe prawdy.

Podczas spotkania oazowicze rozważali słowami ks. Blachnickiego "przyjęliście wiarę, idźcie i czyńcie uczniów".

- Każdy Ruch powinien być dynamiczny. Zróbmy sobie rachunek sumienia: czy czynimy uczniów świadectwem swojego życia? - pytał ks. Krzysztof Ruciński, moderator diecezjalny RŚŻ, który poprowadził konferencję, rozpoczynającą ten wielkopostny dzień wspólnoty.

Przyznał, że także w ruchu oazowym jest potrzeba silnego doświadczania obecności Pana Boga. - Pan Bóg to nie są nasze uczucia, nawet te najbardziej pobożne. Można usłyszeć czasem takie wyznanie: „kiedyś byłam/byłem wierzący, a teraz nie jestem, bo nie czuję Pana Boga”. Mówię wtedy pół żartem, pół serio: "Pan Bóg to nie dezodorant, nie musisz go czuć". Mamy bardzo silną potrzebę doświadczenia Pana Boga, ale nie możemy wiązać naszej wiary tylko i wyłącznie z uczuciami, bo wtedy Pan Bóg staje się kimś, kto ma spełniać nasze potrzeby. To co „uratowało” Jezusa, umierającego na krzyżu, to nie poczucie obecności Boga, ale jego więź. Ta więź Boga z człowiekiem, która przetrwała doświadczenie krzyża. Myślę, że słowa Jezusa : „Boże, mój Boże, czemuś mnie opuścił”, to jest prawdziwe wyznanie wiary, nie doświadczenia tego, jak wspaniały jest dla mnie Pan, jakimi łaskami mnie obdarza, ale przejście przez ogołocenie - tłumaczył ks. Ruciński.

Moderator diecezjalny ruchu przypomniał też słowa ks. Franciszka, że jeśli parafia jest ewangelizowana i ożywiona, to Ruch Światło-Życie może być już niepotrzebny. Dlatego tak ważne jest tworzenie małych wspólnot w parafii, która jest pierwszym miejscem spotkania człowieka z Chrystusem.

- Byłem jak on kapłanem diecezji katowickiej i osobiście mogę zaświadczyć, jak ksiądz Blachnicki całe życie "pędził" - powiedział w homilii bp Piotr Libera, który przewodniczył Mszy św. podczas dnia wspólnoty.

- Ministranci, ruch abstynencki, ruch Oazy Żywego Kościoła, nazwany później Ruchem Światło-Życie, Krucjata Wyzwolenia Człowieka, Plan Wielkiej Ewangelizacji, Niezależna Chrześcijańska Służba Społeczna, Chrześcijańska Służba Wyzwolenia Narodów. Jak genialnie odczytywał „znaki czasu”! I jak zapominał w tym wszystkim o sobie: o godnościach, o tytułach naukowych, o uznaniu ze strony ludzi! - mówił bp Libera.

Ordynariusz płocki przypomniał też m.in. te prorocze słowa ks. Franciszka: "Problem obrazu człowieka jest kluczowy dla Zachodu! Dlatego: Maryja!". Założyciel RŚŻ sądził, że Kościół na Zachodzie skapitulował wobec ducha świata, że zabrakło mu wizerunku człowieka, objawionego w Maryi.

Jednocześnie, zauważył bp Piotr, ks. Blachnicki był przeciwnikiem ckliwiej, uczuciowej pobożności.

- "Wszystkiego oczekujemy od Boga, od Maryi", zżymał się ojciec Blachnicki, tylko nie naszej przemiany, która sprawi, że silni miłością Bożą będziemy sami przemieniali świat". Niepokalana stanowiła dla niego najdoskonalsze spełnienie człowieczeństwa - mówił bp Piotr.

Ks. Blachnicki, wspominał dalej ordynariusz płocki, przeżywał wiele rekolekcji.

- Podczas rekolekcji w pustelni kamedułów w podkrakowskich Bielanach, zanotował sobie myśl benedyktyna o. Piotra Rostworowskiego, przeora pustelni kamedulskich w Polsce: "Nie wolno zapominać, że zwyczajną drogą, jaką Duch Święty prowadzi Kościół, jest droga wiary, nadziei i miłości, droga cnót teologicznych, z którą łączy się doświadczenie oschłości, pustyni... a nie droga nadprzyrodzonych doświadczeń". Co to znaczy? To, że nie należy niecierpliwie poszukiwać w wierze nadzwyczajnych znaków czy pragnąć nadzwyczajnych charyzmatów dla siebie. Oczywiście, nadzwyczajne znaki Boże są i wolno o nie prosić. Ale przede wszystkim należy uczyć się iść zwyczajną drogą wiary i zaufania pośród codzienności, niekiedy nawet pośród ciemności - mówił bp Piotr.

Podczas Mszy św. odbył się obrzęd wezwania do odnowienia przyrzeczeń chrzcielnych 30 młodych członków Ruchu Światło Życie, którzy przeszli już formację II stopnia Oazy Nowego Życia.

Przed nimi trzeci stopień, a Wielki Post jest czasem przygotowania, z pomocą wielkopostnego notatnika, do odnowienia przyrzeczeń sakramentu chrztu św. w Wigilię Paschalną.