Szła po śladach Faustyny

ks. Włodzimierz Piętka ks. Włodzimierz Piętka

publikacja 03.01.2017 23:22

Wspomnienie o s. Gonzadze Walczak, byłej przełożonej w klasztorze sióstr Matki Bożej Miłosierdzia w Płocku.

S. Gonzaga Walczak (1923-2016) S. Gonzaga Walczak (1923-2016)
Roman Koszowski

Zmarła w Sylwestra po długiej chorobie. 3 stycznia bp Mirosław Milewski przewodniczył Mszy św. pogrzebowej siostry w płockiej farze.

S. Gonzaga Genowefa Walczak urodziła się 20 marca 1923 roku w parafii Bielsk k. Płocka. Po ukończeniu Gimnazjum Krawiecko-Bieliźniarskiego w Płocku, 30 sierpnia 1948 roku wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia w klasztorze płockim. Postulat i nowicjat pod kierunkiem s. Konsolaty Romańskiej odbyła w Krakowie, gdzie 30 kwietnia 1951 roku złożyła pierwsze śluby zakonne, a 5 lat później – 2 sierpnia 1956 roku – śluby wieczyste. Ukończyła kurs katechetyczny w archidiecezji warszawskiej.

Pracowała jako instruktorka kroju i szycia w pracowniach prowadzonych przez zgromadzenie w Krakowie. Była wychowawczynią dziewcząt we Wrocławiu (1952-1959), chłopców w Częstochowie, dzieci przedszkolnych w Rabce (1966-1967), młodzieży w świetlicy w Bramkach Ludnych (1967-1968) i Krakowie (1969-1970), matek samotnych w Białej k. Płocka (1986-1987) i Chyliczkach (1987-1989), przełożoną w Rabce (1974-1984), Kiekrzu (1984-1986) i Płocku (1990-1996) oraz pełniącą obowiązki przełożonej w Krakowie (1983-1984). Posługiwała też w zakrystii w Krakowie, na furcie w Częstochowie oraz w domu Zgromadzenia w Rzymie (1999-2004). Ostatnie lata życia (2004-2016) spędziła w rodzinnym Płocku. Przeżyła 93 lata, w zgromadzeniu 68 lat. Została pochowana na cmentarzu katolickim w Płocku.

S. Gonzaga pamiętała przedwojenny klasztor na Starym Rynku pamięta s. Gonzaga Walczak. Wtedy przychodziła do sióstr po pieczywo. Zresztą, mieszkając z rodzicami na Starym Rynku, z okien mieszkania dobrze widziała zakład "Anioła Stróża”, w którym zakonnice opiekowały się ponad setką dziewcząt. W czasie wojny, ukrywając się przed wywózką na przymusowe roboty do Niemiec, przebywała u sióstr. Po wojnie wstąpiła do klasztoru. Nic jednak nie słyszała wcześniej o Faustynie i o płockich objawieniach Bożego Miłosierdzia.

– Przed wojną był to dom wielkiej pracy i troski o dziewczęta. Na przykład w nieistniejącym skrzydle domu, gdzie na piętrze znajdowała się cela Faustyny, na parterze była pracownia szewska. Siostry prowadziły również piekarnię, pralnię, szwalnię i hafciarnię. Był wreszcie mały ogród, a w Białej pod Płockiem duże gospodarstwo. Faustyna kochała nasze dzieło i dziewczęta – wspominała s. Gonzaga.

Zakonnica pamiętała przedwojenny układ domu i zakonną kaplicę, która znajdowała się w innej części kompleksu klasztornego niż obecnie. – Była ona niewielka, bo i sióstr było mniej. Choć wiele się zmieniło, ale są to wciąż te same mury i korytarze, którymi Faustyna chodziła, ciężko pracowała i gdzie się modliła – podkreślała siostra. O samej Faustynie i jej objawieniach dowiedziała się później, po wojnie, gdy wstąpiła już do zakonu. – Opowiadała mi o niej s. Ludmiła, która pracowała w płockim domu przed wysiedleniem przez komunistów w 1950 r. Była tu organistką i zakrystianką. Miała też zdolności malarskie. Opowiadała mi "o gorliwej Faustynie, która miała widzenia Pana Jezusa i zostanie świętą". Później dowiedziałam się, że wszystko zaczęło się w Płocku – mówiła s. Gonzaga.