1050 lat po decyzji księcia

Agnieszka Małecka Agnieszka Małecka

publikacja 20.11.2016 13:33

W cieniu jednej z najstarszych katedr polskich, w przeddzień diecezjalnego zamknięcia Roku Miłosierdzia, pytano o Chrzest Mieszka, naszą religijność i świadectwo Sekretarki Bożego Miłosierdzia.

1050 lat po decyzji księcia Płock, 19.11.2016. IX sympozjum naukowe Akcji Katolickiej diecezji płockiej o 1050 rocznicy Chrztu Polski Agnieszka Małecka / Foto Gość

- Co zrobiliśmy z naszym chrztem? - pytał za św. Janem Pawłem II bp Piotr Libera podczas Mszy św. poprzedzającej doroczne sympozjum naukowe Akcji Katolickiej w Płocku.

- Od Mieszkowego chrztu, na tej ziemi miał być jeden Bóg: sprawiedliwy, miłosierny Ojciec, który w swoim Synu sam stał się przebłaganiem za grzechy człowieka i całej ludzkości. Wybór tej wiary był wyborem tożsamości - wyborem tego, kim się odtąd będzie i jak będzie się kształtować sumienia. A więc, "Co zrobiliśmy z naszym chrztem?"... gdy jednego dnia mówi się, że Jan Paweł II jest naszą narodową dumą, a nazajutrz urządza się "czarne proaborcyjne marsze", w których idą starsi i młodsi, przecież w większości chyba ochrzczeni mieszkańcy naszego miasta i ojczyzny? - pytał w homilii biskup płocki.

- To jakby "podziwiać, a potem zabijać proroka", jak to słyszeliśmy w czytaniu z Apokalipsy św. Jana Apostoła.. Co zrobiliśmy z naszym chrztem?... gdy w niedzielę jakby nas było coraz mniej w kościołach, ale na giełdzie i w galeriach na brak ludzi nikt nie narzeka? Co zrobiliśmy z naszym chrztem?"... gdy tak łatwo jest nas, jako społeczeństwo poróżnić, gdy w młodych coraz mniej wiary w sakramentalne i nierozerwalne małżeństwo, gdy seminaria i klasztory coraz bardziej puste... Powiedzcie, co zrobiliśmy z naszym chrztem? - pytał zebranych biskup Piotr..

Pasterz diecezji podziękował organizatorom sympozjum ze wybór tematu, który z jednej strony utrwala wspaniały jubileusz chrztu Polski, ale z drugiej ma za zadanie zaniepokoić i wywołać pytania, dlaczego wybraliśmy chrześcijaństwo i czy Polsce potrzebna jest dziś rechrystianizacja?

Dziewiąte sympozjum Akcji Katolickiej koncentrowało się wokół początku diecezji płockiej, którego świadkiem materialnym jest katedra, wokół Mieszkowego chrztu - kontekstu w jakim został przyjęty, a także religijności w Polsce i pytaniu o rechrystianizację oraz świadectwa św. s. Faustyny.

Referaty wygłosili: ks. Stefan Cegłowski, proboszcz parafii katedralnej i historyk sztuki, prof. Tomasz Jasiński (Uniwersytet Adama Mickiewicza w Poznaniu) historyk i archeolog, ks. prof. Janusz Mariański (Katolicki Uniwersytet Lubelski) socjolog, oraz s. Elżbieta Siepak ZMBM.

Proboszcz parafii katedralnej opowiadał o bogatej symbolice na murach katedry, sięgającej do starożytności chrześcijańskiej: m.in. symbol ryby, napisy greckiej i łacińskie. Zauważył, że ta „księga” wykuta w kamieniu, nie straciła na znaczeniu i wciąż trwa. Jednak, by zrozumieć i zachwycić się nią, trzeba poświęcić jej czasu.

- Symbolika katedry wskazuje, że tam gdzie były katedry, tam była kultura zachodnia, tam była granica, limes. To było w XI wieku najdalej wysunięte miejsce chrześcijaństwa, które otwierało się na wschód w sposób nieograniczony - mówił.

Pytając o początek państwa polskiego, zdaniem prof. Tomasza Jasińskiego trzeba cofnąć się do 940 r.

- W tym roku istnieje już prapaństwo polskie - Polanie, usytuowane za Wartą. Powstało siedem potężnych grodów, a dzięki badaniom dendrologicznym znany dokładną datę - to był 940 rok. To były gigantyczne budowle - do 30 metrów wysokości. W tym usytuowaniu i budowli widać nadzwyczajny wysiłek tych ludzi. Co ich zmusiło do ich zbudowania? W 936 r. na zachód od tego państewka aż po Łabę wybuchło wielkie powstanie, obejmujące wszystkie ludy. To były tereny obejmujące dzisiejsze Czechy i dawne NRD. Bili się przez cztery lata z Niemcami, żeby uchronić swoją niepodległość. Otto Wielki stłumił to powstanie. Co zrobili nasi przodkowie, którzy sobie tu spokojnie mieszkali? Doszli do wniosku, że w następnym celem będą oni. Postanowili zbudować te silne grody i czekać. Co zrobili Niemcy? Uznali, że za szybko szli i muszą wchłonąć te ludy administracyjnie, a to, co za Wartą ich nie interesuje. Wciąż też prowadzili wojnę z Czechami. Tymczasem nasi przodkowie rozpoczęli podboje. Jak się skontruje gdzieś taka siła, to musi ona znaleźć ujście - plastycznie i z pasją odtwarzał hipotetyczny scenariusz sprzed ponad 1050 lat prof. Jasiński.

Historyk przypomniał, że książę Mieszko przez 23 lata prowadził z wielkim powodzeniem podboje, zajmując Pomorze, Wielkopolskę, Mazowsze, Kujawy. Do pełni zwycięstw brakowało jeszcze wyspy Wolin, gdzie istniało potężne miasto. Jednak Mieszko napotkał tu ogromne przeszkody i dwa razy przegrał z Wolinianami, wspieranymi przez saksońskiego księcia Wichmana, zbiega z Niemiec.

- Wielki program Mieszka się zakończył. Taki pogański książę nie był ustanowiony na zawsze; musiał mieć łączność z bogami. Jeśli mu się nie powodziło, trzeba go było natychmiast zdjąć. Wówczas Mieszko dokonał wielkiego manewru. Uznał, że zawrze sojusz z Czechami, którzy z kolei sympatyzowali z Wieletami. Z Wieletami walczył cesarz Otto. W ten sposób uzyska siły, pokona Wichmana, weźmie miasto Wolin i odwróci sytuację. Po drodze była konieczność przyjęcia chrztu. Mieszko wiedział, że bez chrześcijaństwa nie ma osobowości prawnej w ówczesnej Europie. Poza tym przyglądał się Niemcom. Wówczas trwał tzw. renesans Ottoński, w zakresie życia kulturalnego i intelektualnego. Mieszko opowiadał się też za tą cywilizacją, która była zarazem cywilizacją grecką, śródziemnomorską - wyjaśniał prof. Jasiński.

Ówcześni poganie - zdaniem historyka - byli zafascynowani chrześcijaństwem, z jego światopoglądem, wysokim poziomem intelektualnym, pismem. W dodatku było przynoszone przez misjonarzy. Byli to wtedy ludzie o ogromnej odwadze i to pogan nie tylko zaskakiwało ale i fascynowało.

Czy Mieszko, tak pragmatyczny władca, ochrzcił się szczerze? Prof. Jasiński opowiedział się za szczerymi intencjami księcia. Wyjaśniał, że są świadectwa, ukazujące pobożność księcia.

Pierwszy - to choćby sam fakt ofiarowania państwa polskiego św. Piotrowi. Inny przekaz - gdy Mieszko, zraniony w bitwie zatrutą strzałą, za radą kapłanów, odlał rękę ze złota i ofiarował św. Udarlykowi i został uzdrowiony.

A co wiemy o samym chrzcie Mieszka? Są dwa zapiski w roczniku kapitulnym krakowskim, przypomniał prof. Jasiński. Pierwszy - Z 965 - Dubrouvka as Meskonem venit i w 966 - Mesco dux Polonie babtizatur.

W tematyce sympozjum postawiono też ważne pytanie: czy Polska potrzebuje dechrystianizacji?

Ks. prof. Janusz Mariański, socjolog z KUL i kapłan z diecezji płockiej, wyjaśniał, że przez dziesięciolecia, gdy w zachodnich krajach Europy następowała szybka sekularyzacja, w Polsce socjologowie mówili zaledwie o sekulazycacji pełzającej. Ale w 2006, czy 2007, czyli w 2 lata po śmierci Jana Pawła II coś złego zaczęło się dziać z naszym katolicyzmem. Nastąpiła przyspieszona sekularyzacja społeczeństwa polskiego.

- W sprawach dogmatu pojawiły się selektywność i wybiórcze traktowanie prawd wiary. Część katolików ma problem jest z ideą Boga osobowego. 70 proc. odpowiada na to pytanie „tak”, ale już wśród młodzieży tylko 50 proc. uznaje Boga osobowego - mówił socjolog.

A jak jest z wiarą w reinkarnację? Ks. Mariański wspomniał, że z badań wynika, że wierzy w nią aż 15 proc. Ale, zaznaczył, to artefakt, to znaczy sztuczny wynik, bo takie badania często są prowadzone w taki sposób, który sugeruje odpowiedź pozytywną. Dokładne badania pozwalają sprawdzić, że najwyżej 5 proc., zwłaszcza wśród młodzieży i studentów, przyjmuje tezę reinkarnacji.

Największą zmianę widać też w sferze praktyk religijnych, to znaczy coraz mniej przychodzi nas do kościoła, i przystępuje do sakramentów.

Ks. Mariański wskazał też na niepokojące zmiany, dotyczące przyjmowania nauki Kościoła w zakresie moralności i rodziny.

- Około 1/3 społeczeństwa polskiego przyjmuję katolicką naukę Kościoła dotycząca moralności i rodziny, 1/3 traktuje ją selektywnie, a 1/3 uznaje moralność laicką, świecką - podawał socjolog.

Są też i dobre wskaźniki. - W ostatnich latach ubyło tych, którzy są za aborcją na życzenie, a wzrosła liczba tych, którzy są przeciwnikami aborcji - mówił ks. prof. Janusz Mariański. Przyznał też, że niestety coraz bardziej utrwala się w Polsce stereotyp, że Kościół za bardzo miesza się do polityki.

Pytanie o dechrystianizację powróciło też w czasie dyskusji panelowej, którą poprowadził ks. dr Jarosław Kamiński, dyrektor Wydziału Duszpasterskiego Kurii DP.  Bp Piotr zwrócił uwagę, że można je zamienić na pytanie o to, czy potrzebujemy dziś nowej ewangelizacji.

Gościem tego sympozjum była też s. Elżbieta Siepak ze Zgromadzenia Sióstr Marki Bożej Miłosierdzia, wieloletni rzecznik prasowy Zgromadzenia, kierująca Stowarzyszeniem Apostołów Bożego Miłosierdzia „Faustinum” oraz redaktor kwartalnik „Orędzie Miłosierdzia” i autorka książek, poświęconych Bożemu Miłosierdziu.

W Płocku, miejscu pierwszych objawień Jezusa Miłosiernego, mówiła o wkładzie świętej s. Faustyny w dzieje Kościoła polskiego. S. E. Siepak przypomniała, że w święta wyznała w „Dzienniczku”, że nie ma dnia, w którym by się nie modliła za Polskę.

- S. Faustyna wniosła do naszej historii, historii Kościoła nowe spojrzenie na miłosierdzie w relacjach międzyludzkich. Na pierwszym planie miłosierdzia jest osoba, a dopiero później potrzeby. Miłosierdzie Boskie dla ludzkiego jest źródłem, wzorem i motywem. Mamy często zafałszowane pojęcie miłosierdzia i poprzez to patrzymy na miłosierdzie Boskie. Jana Paweł II już na początku swego pontyfikatu wezwał do tego, by odkrywać piękno miłosierdzia. Jeżeli będziemy odkrywać właściwe pojęcie miłosierdzia, to jakie ono jest, jak jest fascynujące i będziemy starać się być ludźmi miłosiernymi, nie z obowiązku czy jakiegoś przymusu, to miłosierdzie będzie przemieniało nasze życie - akcentowała s. Elżbieta Siepak.

Przypomniała też, że święta używa w „Dzienniczku” takich pojęć i obrazów, jakie mamy po Soborze Watykańskim II, mianowicie słowa „przebóstwić”.

- Miłosierdzie jest czymś boskim. To, na ile my się przemienimy w miłosierdzie, na tyle widać Boga w nas - konkludowała s. Elżbieta Siepak.

Dziewiąte sympozjum naukowe, organizowane przez Zarząd Akcji Katolickiej Diecezji Płockiej w wigilię Uroczystości Chrystusa Króla Wszechświata, zakończył koncert w wykonaniu Eweliny Hańskiej (sopran) i Ryszarda Morki (bas), przy akompaniamencie Witolda Wołoszyńskiego.