Jasna Góra nad Orzycem

ks. Włodzimierz Piętka

publikacja 12.07.2016 23:48

Od 2 do 9 lipca obraz Matki Bożej Częstochowskiej nawiedził parafie dekanatu makowskiego. Czy pamiętamy te chwile?

Procesja maryjna ulicami Makowa Mazowieckiego Procesja maryjna ulicami Makowa Mazowieckiego
Maków Mazowiecki, 7.07.2015. Nawiedzenie obrazu Matki Bożej Częstochowskiej w parafii św. Brata Alberta
ks. Włodzimierz Piętka /Foto Gość

Na powitaniu w makowskiej farze była taka rzesza ludzi, której już bardzo dawno nie widziano. Tym, którzy witali, załamywał się głos, u innych w oczach widać było łzy.

- Matka Boża przychodzi w prostocie i obiecuje pomoc w każdej chwili, jeśli tylko powierzymy Jej swoje problemy, troski i cierpienia - mówi pani Jadwiga, rodowita makowianka, która pierwszą peregrynację przeżywała w rodzinnej parafii w Szelkowie. - Nie można wątpić w Jej matczyną opiekę i wstawiennictwo. Ona zawsze wyprosi to, o co będziemy Ją prosić. Pani Jadwiga wspomina peregrynację obrazu sprzed 39 lat. Wtedy też było dużo przygotowań, pracy, nieprzespanych nocy. Wszystko po to, by Matka Boża mogła czuć się tutaj dobrze.

W Szwelicach, witając obraz Matki Bożej, nawiązywano do historii parafii i trudnych jej momentów, gdy bolszewicy spalili kościół w czasie ostatniej wojny, i gdy komuniści stwarzali wielkie trudności z jego odbudową. - W waszej parafii spełniły się słowa, że dla Boga nie ma nic niemożliwego. Wielu z was uczestniczyło w zmaganiach o budowę kościoła i pozostajecie świadkami tamtego czasu - mówił w czasie liturgii bp Roman Marcinkowski. Po Mszy św. do obrazu Jasnogórskiego zaczęły podchodzić rodziny, wiele osób z małymi dziećmi i starsi. - Czy pamiętacie peregrynację sprzed 40 laty? - pytaliśmy tych ostatnich. - Pamiętamy bardzo dobrze - odpowiadali. Ale jeszcze więcej mówiły ich wzruszone oczy.

Przy tej okazji trzeba wspomnieć śp. ks. proboszcza Jana Włoczewskiego, który przygotowywał parafię do nawiedzenia, i który zmarł kilka miesięcy temu.

- W nasze powołanie chrześcijańskie wpisane jest radosne dzielenie się z innymi swoją wiarą i czynna pomoc drugiemu. Chrześcijanin, to człowiek, który z radością dzieli się swoją wiarą! Ale nie tylko. On dzielnie pomaga bliźniemu. Chrześcijanin, nie może być zapatrzony tylko w siebie, bo z biegiem czasu stanie się ślepy, zapatrzony tylko w siebie i swoje ideały, problemy i marzenia. Bo jeśli jest człowiekiem zajętym przeżywaniem tylko swojego szczęścia, że w pewnym momencie staje się głuchy, ślepy na szczęście drugiego człowieka. Przecież można komuś podarować czas! Tylko miłość potrafi go podarować - mówił bp Roman Marcinkowski w Karniewie.

W Gołyminie wysłuchaliśmy przy okazji nawiedzenia następującego świadectwa: - Miałem wtedy 26 lat, żonę i dwójkę dzieci. Byłem młodym chłopakiem, gdy dekorowaliśmy odcinek drogi od Gołymina do Tłucznic. Przez cały tydzień nasze matki i żony w domach szyły proporczyki, taśmy. My robiliśmy słupki i kołki, by to wszystko połączyć. Dla mnie było to wielkie przeżycie. Dziś czuję wielką satysfakcję, choć serce drży i głos się łamie. Mam Jej za co dziękować: choćby za udane 45 lat małżeństwa, za dzieci. Jestem blisko Maryi, jako strażak i jako człowiek ze spracowanymi dłońmi - mówił nam Wojciech Kowalski, rodowity parafianin i mieszkaniec wsi Watkowo.

W Krasnem, zanim zaczęła się uroczystość, spadł rzęsisty deszcz i zmoczył wszystkich. Ale zaraz wyszło słońce, niebo rozpogodziło się i wtedy przyjechał obraz Matki Bożej. Procesja z obrazem Matki Bożej otoczyła kościół. Na parkanie były rozmieszczone banery z fotografiami z peregrynacji sprzed 40 laty w Krasnem: a na nich widoczne wielkie tłumy wiernych i ołtarz polowy przy kościele, ówczesny ks. proboszcz Witold Sykowski i bp Bogdan Sikorski.

- To jest wielkie wzruszenie i łzy - opowiadały Helena Obrębska i Aniela Bruździak z miejscowości Mosaki. - Samo serce mi dyktuje, co mam powiedzieć i o co mam się modlić - mówi pani Helena. - Proszę Maryję o cierpliwość, bo od lat opiekuję się chorą siostrą - mówiła pani Aniela. W wielkim tłumie wiernych była też pochodząca z parafii Krasne siostra zakonna - franciszkanka. Ona również przyjechała z daleka, aby w dniu nawiedzenia być w swojej parafii.

- Spróbujcie się zbliżyć i wtulić w ramiona tej Matki. Jaką radość odczuwają rodzice, gdy tuli się do nich ich dziecko? Przytul się do Maryi i powiedz Jej o tym, co jest w tobie! - zwrócił uwagę bp Roman w czasie nawiedzenia w Krasnem.

- Peregrynacja to sposób obecności Matki między swymi dziećmi - mówił bp Roman Marcinkowski w parafii św. Brata Alberta w Makowie Mazowieckim . - Ona ciągle jest w drodze do nas, nie czeka u siebie, ale przychodzi do naszych rodzin - zwrócił uwagę ks. biskup.

Wyjątkowa i piękna była trasa z Makowa do Węgrzynowa: chorągiewki, transparenty, flagi i tysiące kwiatów szlak, który przemierzył obraz Czarnej Madonny. Takiego tłumu wiernych kościół parafialny nie pamiętał od lat.

- Wiem jedno, że zawsze spotkania z Matką Boską, czy są w Częstochowie, czy tutaj, człowieka odnawiają. Pozwalają się odbić od problemów, pozwalają spojrzeć nowym spojrzeniem w taką chyba lepszą przyszłość – powiedziała nam Jolanta Dawid w Bogatem.

We wszystkich parafiach dekanatu liturgii powitania obrazu przewodniczył bp Roman Marcinkowski.