Noś nas jak matka. Troszyn

ks. Włodzimierz Piętka

publikacja 27.05.2016 23:19

- Pomóż nam trwać przy wierze, przy Kościele, przy naszej nadwiślańskiej ziemi - to jedna ze szczególnych modlitw zanoszonych przed obrazem Matki Bożej Częstochowskiej w jednej z najmniejszych parafii diecezji.

Dzieci witają obraz Czarnej Madonny Dzieci witają obraz Czarnej Madonny
ks. Włodzimierz Piętka /Foto Gość

Obraz Czarnej Madonny nawiedza kolejną nadwiślańską parafię. Przybył do XVII-wiecznego kościoła, który dwukrotnie - w 1982 i 2010 roku - zalała Wisła. Przybył do ludzi, którzy, zdeterminowani i przywiązani do swojej ziemi, zawsze odbudowywali swoje domy i ratowali kościół po niszczącym żywiole. Do takiej właśnie wspólnoty, niewielkiej, ale bardzo doświadczonej, żyjącej na pięknej i urodzajnej ziemi, a jednocześnie żyjącej w zagrożeniu od żywiołu wody, przybyła Maryja.

Wydaje się, że tutaj jest raj, bo jest tak zielono, cicho i pięknie... W tym troszyńskim raju, witając Maryję, oddano Jej wszystkie troski: o byt, o przetrwanie, o jedność rodzin, o wychowanie dzieci, o nadzieję - tak mówili przedstawiciele rodzin.

Obraz Matki Bożej wniesiono do pięknego kościółka, który pamięta 1636 rok - wtedy go wybudowano. Zachwycają jego piękne ołtarze, ambona, organy, rzeźby i malowidła. To wszystko było pieczołowicie odnawiane po każdej powodzi staraniem ks. proboszcza Stanisława Kruszewskiego i parafian. W niewielkiej, ale urzekającej przestrzeni sakralnej ustawiono obraz Matki Bożej na bocznym ołtarzu. Chyba jeszcze w żadnym innym kościele obraz Czarnej Madonny nie był tak blisko wiernych, praktycznie między nimi.

- Bardzo przeżywamy tę dzisiejszą uroczystość - mówił ks. proboszcz, witając obraz jasnogórski. - Z pewnością, Maryjo, bardziej Ci zależy na naszych czystych sercach i duszach niż na dekoracji, ale nasza ludzka natura chce też zewnętrznych i widocznych znaków - zauważył. Mówił bardzo osobiście o swoim powołaniu, rodzinie i parafii Osuchowa, z której pochodzi, i o szczególnej czci oddawanej tam Maryi. - Już jako chłopiec wiedziałem o Twoich cudach i obronie Jasnej Góry przed Szwedami, o cudzie nad Wisłą. Ten szczególny kult starałem się przez przeszło 30 lat szerzyć w tej parafii. (...) Ale ze wstydem i pewną dozą zażenowania stwierdzamy, że kiedy wesoło, zdrowo, bogato, to mniej o Tobie myślimy, Maryjo. Ale kiedy boli, jest smutno i ciężko na sercu, uciekamy się do Ciebie - wyznał ks. proboszcz Kruszewski.

Bp Roman Marcinkowski, przybliżając wiernym postać Maryi, zauważył: - Maryja była bardzo normalną i zwyczajną kobietą, zawsze była na drugim planie, po prostu była kochającą matką, oddaną codziennym obowiązkom - mówił. - Ona potrafiła żyć blisko Boga, potrafiła żyć dla Jezusa: normalna, cicha, kochająca. Matka zawsze nosi swoje dziecko: najpierw pod sercem, a potem przez całe życie nosi je w myślach, na rękach, w sercu, w oczach. Maryjo, noś nas tak, jak niesiesz Jezusa! - mówił bp Roman w kazaniu.