Powołani tego samego dnia

wp, ao

publikacja 30.03.2016 11:45

- Wiara podpowiada nam, że na cierpienie i śmierć mamy patrzeć z perspektywy zmartwychwstania Chrystusa - mówił w pogrzebowym kazaniu ks. Marek Jarosz, rektor WSD w Płocku.

Powołani tego samego dnia Pogrzeb Marka Milewskiego, brata bp. Mirosława Milewskiego, w kościele Podwyższenia Krzyża Świętego. Parafia św. Franciszka z Asyżu Agnieszka Otłowska /Foto Gość

To była jakby trzecia odsłona początku posługi biskupiej nowego sufragana diecezji płockiej. Po święceniach biskupich w płockiej katedrze i prymicjach w rodzinnej parafii w Ciechanowie, ponownie w tym samym kościele, we Wtorek Wielkanocny odbyły się uroczystości pogrzebowe jego jedynego brata, Marka Milewskiego. Zmarł on w Wielki Czwartek w wieku 43 lat po krótkiej i ciężkiej chorobie.

Mszy św. przewodniczył bp Mirosław Milewski, obok niego przy ołtarzu stanęli bp Piotr Libera, ks. Artur Bombiński - kapelan oddziału ciechanowskiego oddziału Polskiego Związku Wędkarskiego i przyjaciel zmarłego, ks. kan. Jan Dzieniszewski - proboszcz parafii św. Franciszka z Asyżu, ks. Marek Jarosz - rektor WSD oraz kilkuset księży.

- Kiedy w katedrze w dniu moich święceń biskupich wypowiadałem słowa: "Nie lękajcie się", które stały się moim zawołaniem, nie wiedziałem, dokąd mnie one zaprowadzą. Nie wiedziałem, że tak szybko będę musiał się ich uchwycić ja sam. Ja, moi rodzice, córki mojego brata nie lękamy się, bo jest z nami zmartwychwstały Pan, który jest nasza siłą, nadzieją i otuchą - mówił w czasie Mszy św. bp Mirosław. - Chciałbym wraz z moimi najbliższymi wyznać, dać świadectwo, że przeżywamy odejście Marka z wielką wiarą w zmartwychwstałego Pana i pokorą, bo nie ma innej drogi dla uczniów Chrystusa, jak zawierzeniu Jemu. Jesteśmy prostymi pielgrzymami zmierzającymi do wieczności, którzy chcą dobrze wypełnić swą ziemską wędrówkę - mówił biskup.

- Przeżywając w Płocku Wielkie Dni, zastanawiałem się i modliłem, co Bóg chce powiedzieć przez to paschalne doświadczenie mojego brata. Przypominały mi się słowa jednego z wierszy Norwida, które przywoływałem w czasie w prymicji: "Przez wszystko do mnie przemawiałeś, Panie; /Przez ciemność, burzy grom i przez świtanie; /Przez Przyjacielską dłoń w zapasach z światem, /przez całą dobroć /przez wszystko do mnie przemawiałeś, Panie". Chcę dziś powiedzieć, że przez to doświadczenie, odejście brata On także przemówił z wielką siłą - mówił bp Milewski.

Liturgia pogrzebowa była sprawowana w szatach koloru białego, czytania i modlitwy zaczerpnięto z wtorku w oktawie Wielkanocy, a także Ewangelię o spotkaniu Zmartwychwstałego z Marią Magdaleną (J 20,11-18). Wymownie zabrzmiały słowa wielkanocnej prefacji, która wzywa wszystkich, aby uroczyściej chwalili Boga "zwłaszcza w tym dniu, gdy Chrystus został ofiarowany jako nasza Pascha". Dzień wielkanocny stał się przecież dniem pogrzebu.

- Spotkanie Marii Magdaleny z Jezusem jest odbiciem naszych życiowych doświadczeń. Kiedy są w nim pogodne i radosne chwile, możemy je zrozumieć bez większego wysiłku. Wówczas wszystko wydaje się takie oczywiste i proste, a potencjalne życiowe próby wydają się łatwe do przejścia. Nawet apostołowie w ten sposób patrzyli na życie: Piotr zapewniał o swoim bezgranicznym oddaniu i obiecał oddać życie za Jezusa, ale kiedy przyszła właściwa próba, wszystko zaczęło wyglądać inaczej. I skazany Jezus wydawał się inny, i obiecana wierność i oddanie były zbyt kosztowne - mówił ks. rektor Marek Jarosz.

Tę ewangeliczną sytuację odniósł do śmierci i pogrzebu brata bp. Mirosława. - Jesteśmy podobni do Marii Magdaleny, która niczego nie rozumie i płacze - mówił w kazaniu. Przypomniał o powołaniu do biskupstwa starszego z braci i do cierpienia młodszego z nich, i to praktycznie tego samego dnia. - Te dwie z pozoru różne historie i życiowe drogi oraz różne perspektywy da się połączyć w jedno wiarą w zmartwychwstanie. Z jakiegoś powodu Bóg chciał, by cierpiącemu Markowi towarzyszyła obecność brata biskupa, napełniona wiarą i nadzieją, a bp. Mirosławowi, by towarzyszyła perspektywa cierpienia i niemocy, aby jego posługa była pozbawiona pustych słów, banalnych stwierdzeń i łatwych pocieszeń - mówił ks. rektor.

W kilku wersetach Ewangelii o zmartwychwstaniu św. Jan Ewangelista opisuje drogę, którą musi przejść każdy wierzący człowiek szukający Boga. Ten, który się ukrył i wydaje się, że jest tak daleko, przecież jest tak blisko. Kto wie, może każdy z nas musi przejść tę samą drogę: najpierw trzeba go stracić - tego abstrakcyjnego i wydumanego Boga, aby móc Go ponownie odnaleźć: już innego, nieogarnionego - mówił ks. Jarosz.

Śp. Marek Milewski został pochowany na cmentarzu komunalnym w Ciechanowie.