Bo Jezus się nie żalił...

Wojciech Ostrowski

publikacja 14.03.2016 00:02

Czy jest szansa, że śmierć Chrystusa przemówi do sumienia tego świata? Tak, o ile najpierw przemówi do twojego sumienia - wybrzmiało w jednym z rozważań Drogi Krzyżowej.

Pierwsza stacja Drogi Krzyżowej przy pomniku św. Stanisława Kostki Pierwsza stacja Drogi Krzyżowej przy pomniku św. Stanisława Kostki
Archiwum Anety Rudowskiej

Odprawiane pod gołym niebem nabożeństwo, w którym uczestniczyło około 50 osób, poprowadził ks. Piotr Stasiński, wikariusz parafii św. Wojciecha w Przasnyszu. Trasę oraz rozważania kolejnych stacji wybrała siostra Małgorzata Żabińska ze Zgromadzenia Sióstr Pasjonistek św. Pawła od Krzyża. Autor "Współczesnej Drogi Krzyżowej", ks. Rafał Dudała z diecezji kieleckiej, pochylił się nad takimi problemami, jak bezdomność, eutanazja, alkoholizm, przemoc w rodzinie, wojna, aborcja czy terroryzm. Nabożeństwo rozpoczęło się w kościele farnym, rozważania pierwszej stacji odczytano przy pomniku św. Stanisława Kostki w parku miejskim, drugiej przy kościele ojców pasjonistów, a kolejne w większości przy krzyżach prowadzącej do Rostkowa Drogi Dekalogu.

Przejście pomiędzy kolejnymi stacjami odbywało się w milczeniu, co, jak podkreślają uczestnicy, dodatkowo pogłębiało osobiste, religijne przeżywanie Drogi Krzyżowej. Przez całą, liczącą 7 km drogę kolejne osoby niosły na zmianę duży krzyż.

- Kiedy zatem krzyż, męka i śmierć Człowieka z Golgoty staną się bramą zbawienia, którą otworzył nam Bóg? - usłyszeli uczestnicy nabożeństwa przy Stacji XII: Śmierć Jezusa. - I dlatego człowiekowi nie wszystko wolno! Dlaczego człowieka nie można nienawidzić, nie można obrażać i poniżać, nie można kaleczyć jego godności, nie można zabić. Bo człowiek jest zbyt cenny, bo Bóg za człowieka zapłacił życiem. Czy jest szansa, że ta śmierć przemówi do sumienia tego świata? Tak, o ile najpierw przemówi do twojego sumienia. I dlatego trzeba porzucić zadufanie i prywatne sposoby zbawiania świata.

Rozważania ostatniej, XV Stacji: Zmartwychwstanie, zostały odczytane przed kościołem sanktuarium w Rostkowie. Na zakończenie błogosławieństwa uczestnikom udzielił ks. prał. Andrzej Maciejewski, proboszcz parafii św. Wojciecha w Przasnyszu i organizator nabożeństwa. Przywołał też postać patrona młodzieży. - To dobrze, że odprawiając naszą Drogę Krzyżową, poszliśmy właśnie do Rostkowa - zaznaczył kapłan, przypominając, że w wiele zachowanych zapisków św. Stanisława Kostki dotyczy Męki Pańskiej, w tym także Drogi Krzyżowej.

- Dla mnie taką chyba najbardziej poruszająca była myśl, która nie wypłynęła z czytanych rozważań - mówi Aneta Rudowska. - Gdzieś już w połowie trasy, pomyślałam, że jest mi zimno i po co w ogóle się wybrałam skoro po całym tygodniu pracy mogłam w cieple, w domu sobie odpocząć. A zaraz po tym przypomniałam sobie sceny z filmu "Pasja", kiedy Jezus umęczony, zbity, z ciężkim krzyżem idzie i wcale się nie żali... I wtedy poczułam się trochę zawstydzona.

Siostra Małgorzata Żabińska zwraca uwagę, że przez cały czas wśród uczestników panowała pełna powagi i modlitewnego skupienia atmosfera. - Nie zraziła ich siąpiąca mżawka, a później deszcz - mówi pasjonistka. - Doszliśmy do Rostkowa zmarznięci i trochę zmoknięci, ale zadowoleni - nawet dzieci. Choć w ten sposób mogliśmy wczuć się w cierpienie Chrystusa. Każdy mógł się na tej Drodze Krzyżowej odnaleźć, powierzając Mu swoje radości i troski. Można było też odnaleźć cząstkę siebie i Pana Jezusa. Myślę, że nie tylko dla mnie było to wielkie przeżycie, i dlatego warto organizować takie nabożeństwa.

Pomysł odprawienia nabożeństwa pasyjnego w drodze z Przasnysza do Rostkowa pojawił się w ubiegłym roku, niemal jednocześnie z ideą przasnyskiej Ekstremalnej Drogi Krzyżowej, w której uczestniczyli wtedy tylko mężczyźni. W przeciwieństwie do EDK i niejako wbrew nazwie, w ubiegłorocznej Drodze Krzyżowej dla kobiet mógł uczestniczyć każdy. W tym roku obydwa nabożeństwa były otwarte na wszystkich pragnących wziąć w nich udział.