Gdzie są zwycięskie trofea?

Dominik Nowakowski

publikacja 10.02.2016 21:48

Telewizyjna ekipa z programu "Było... nie minęło. Kronika zwiadowców historii" zawitała do Czerwińska n. Wisłą.

Zespół archeologów, poszukiwaczy i geofizyków realizujących program „Było... nie minęło” w czerwińskim opactwie Zespół archeologów, poszukiwaczy i geofizyków realizujących program „Było... nie minęło” w czerwińskim opactwie
Dominik Nowakowski

Pasjonaci historii przez dwa dni przeczesywali wybrane punkty romańskiej świątyni i otoczenie opactwa. Telewizyjnej ekipie towarzyszył salezjanin ks. Przemysław Kawecki.

- Poszukiwania mają zweryfikować naszą obecną wiedzę historyczną. Każdy zamek, czy klasztor jest miejscem, wokół którego rodzą się legendy o tajnych przejściach, tunelach i ukrytych skarbach - mówił o celach wizyty realizatorów programu ks. Kawecki.

Na placu przed kościołem sprawdzono m.in. miejsce gdzie georadar wskazuje na obiekt zupełnie inny niż normalna struktura gleby. - Najbardziej śmiała teoria, która rozbudza fantazję mówi, że być może w tym miejscu - w czasie barokizacji klasztoru lub innej przebudowy - zakopano brakujące fragmenty romańskiego portalu. Czy to prawda? Bez dalszych badań archeologicznych nie dowiemy się prawdy – dodaje duchowny.

Uczestnicy badań za znalezisko na miarę europejską uznaliby odnalezienie chorągwi zdobytych w czasie XVII-wiecznej bitwy pod Beresteczkiem, które to flagi król Jan Kazimierz złożył jako wotum dla Matki Bożej Czerwińskiej. - W obieg poszła niegdyś informacja, iż chorągwie zostały ukryte w dębowych skrzyniach z miedzianymi blachami. Mówi się, że wraz z nimi zakopano szablę Tuhaj-beja oraz tatarskie buńczuki - wymienia Ryszard Gortat, okoliczny miłośnik historii.

Rewelacje odnośnie miejsca ukrycia tych unikalnych przedmiotów przekazał badaczom ks. Andrzej Kulesza, który przed laty zajmował się sprawami sztuki, dziedzictwa i konserwacji czerwińskich zabytków. O frapującej zagadce chorągwi dowiedział się on całkiem przypadkiem na początku lat 90. z ust jednego z ówczesnych kapłanów, rozprawiając o historii. Pamiątki spod Beresteczka miałyby zostać zakopane w czasie XIX- wiecznych klasztornych kasat lub w okresie I wojny światowej.

- Ponad 20 lat temu stało tu owocowe drzewo i niewielkich rozmiarów skalniak, być może jako znaczniki. Dzisiaj jest tu już tylko narożnik tarasu - wskazywał lokalizację ewentualnego ukrycia chorągwi ks. Kulesza, nie ukrywając, iż martwił się, czy uda mu się ponownie namierzyć owiane tajemnicą miejsce. - Przed laty marzyłem, aby wziąć szpadel i w pojedynkę zacząć kopać. Jednak perspektywa kopania na większej przestrzeni nikomu się raczej nie uśmiechała. Musiałaby to być zapewne wielka pokuta - dodawał humorystycznie duchowny z Torunia.

Po pełnym nadziei okrzyku "zaciskamy kciuki", pan Marek, który obsługiwał georadar, przystąpił do pomiarów. Rezultat badań napawa optymizmem, co potwierdziło dodatkowo urządzenie do wyszukiwania metalu. To coś pod ziemią nie wygląda na żelastwo. - Przekaz okazał się nad wyraz precyzyjny. Niewątpliwie trzeba kopać, oby było to to, o czym marzymy – oznajmił triumfalnie Adam Sikorski. - Najważniejsza jest transmisja danych. Tradycja wypełnia tę przestrzeń, której nie wypełniają źródła pisane. Opowieść zasłyszana czasami w warunkach domowych, towarzyskich jest dla nas bezcenna - dodawał z zadowoleniem polski historyk.

- Mamy nadzieję, że uda się nam zdobyć pozwolenia od konserwatora na odkrycie tego miejsca i sprawdzimy, czy są to pozostałości sztandarów, czy po prostu złom zakopany w tym miejscu nie wiadomo przez kogo - oceniał ten etap prac badawczych ks. Przemysław Kawecki.

W czasie przeprowadzonych badań georadarem szybko zaprzeczono plotkom mówiącym o tunelach prowadzących spod klasztoru w stronę Wisły. Precyzyjny sprzęt natrafił na fragmenty dawnej zabudowy lub bruku na głębokości od metra do półtora, ale nic nie wskazuje na to, aby były to elementy o charakterze warownym. - Dziecięca wyobraźnia czyni monumentalnym wszystko to, co być może jest drobne i oczywiste. Z dołu na kartofle powstają tajemne lochy... - kwitował Adam Sikorski, twórca i prowadzący cykl fascynujących programów, w których śledzone są wątki naszej narodowej historii.    

Niewątpliwie ciekawego odkrycia dokonano z kolei na klasztornym wirydarzu. Głęboko pod ziemią zlokalizowano sklepione pomieszczenie i pustkę pod nim. - Ciężko jednak powiedzieć co to za przestrzeń dopóki nie zrobi się próbnych odwiertów i nie wprowadzi kamery - komentował ks. Przemysław. - Podobnie rzecz się ma z kryptami pod romańską bazyliką. Potwierdziliśmy istnienie krypt w miejscach opisanych przez fachową literaturę, ale znalazły się również dwa nowe miejsca potencjalnych pochówków. Jedno przy wejściu na chór, drugie pod progiem świątyni - dokładnie na wysokości dawnego romańskiego portalu. Jednak bez dokładnych badań archeologicznych nie jesteśmy w stanie stwierdzić z całą pewnością co to tak naprawdę jest - podkreślał członek ekspedycji.

Nie mniejszych emocji dostarczyły uczestnikom poszukiwawczego przedsięwzięcia lochy czerwińskiego klasztoru. - W tym przypadku musimy sprowadzić kolejny specjalistyczny sprzęt, aby potwierdzić wstępne miejsca potencjalnych skrytek, o których trudno powiedzieć, co mogą zawierać – przyznawał salezjanin. - Jednak odkryciem ważniejszym dla nas - niż wszystkie potencjalne skarby - są ludzie, którzy przy okazji realizacji programu przyszli do nas, aby podzielić się swoimi wspomnieniami, odkryciami. badaniami czy nawet bardzo śmiałymi hipotezami. Cieszy mnie to najbardziej, bo takie działania budują świadomość, tożsamość i poczucie odpowiedzialności za miejsce w którym się żyje - puentował ks. Przemysław.