Historia jednej miłości

Agnieszka Otłowska

publikacja 09.02.2016 19:46

Najpiękniejsze scenariusze często pisze życie. Dla jednych miłość to obdarowywanie, dla innych to cały świat.

Najpięknięjszą definicją miłości jest fragment 2 listu św. Pawła do Koryntian Najpięknięjszą definicją miłości jest fragment 2 listu św. Pawła do Koryntian
Agnieszka Otłowska /Foto Gość

Miłość czasem przychodzi niespodziewanie. Nie wybiera sobie czasu, ani miejsca. Przychodzi, jest i trwa.

- Andrzeja spotkałam kiedy miałam 8 lat – wyznaje Asia. – On miał wtedy 16 lat. Był starszy, ale bardzo szarmancki i inteligentny, a jednocześnie spokojny i bardzo pracowity. Trzymał się z dala od alkoholu. Był dżentelmenem w każdym calu, ale umiał poderwać dziewczynę – przyznaje z uśmiechem Asia. - Spotkałam go, jak byłam z babcią na polanie. Zrywałyśmy kwiaty do grobu Pana Jezusa, był to okres przed Wielkanocą.  Nie myślałam, że chłopak, który wtedy puszczał do mnie oko i rzucał jakieś słówka w stylu „ Hej mała! Ładna jesteś!”, po latach będzie moim mężem – dodaje Asia.

– Kiedy spotkałem Asię, od razu zauroczyłem się jej urodą – wyznaje Andrzej. – Jednak nasze drogi się rozeszły, ale potem i tak złączyły się po latach. Wtedy wiedziałem, że nie mogę już dać jej ponownie uciec mi z rąk – dodaje. – Zawsze wypytywałem młodszych kolegów, czy Asia ma kogoś, czy jest wolna…. i jak spędza swój czas. Nie ukrywam, że chciałem wiedzieć o niej wszystko. Pewnego razu odważyłem się zaczekać na nią na przystanku. Kiedy wracała ze szkoły, zaczepiłem ją i wyznałem, że musimy się bliżej poznać – śmieje się Andrzej. Od tamtej chwili spędzali ze sobą czas każdego dnia. 

– Odwiedzałem ją tyle razy, ile byłem w stanie otrzymać od rodziców samochód. Nie marnowałem czasu. Modliłem się każdego wieczoru, by to właśnie ta była moja żoną. Prosiłem, by to właśnie z nią pobłogosławił moje dalsze życie – wyznaje Andrzej. Udało się! Ich miłość to nie tylko zachwyt i zauroczenie, ale coś więcej... Oparcie i radość ze wspólnych chwil. – Wspieramy się w trudnych chwilach, patrzymy w tym samym kierunku – wtrąca Andrzej. – Nigdy nie chcemy się kłócić, a jeśli są to drobne sprzeczki, to potrafimy się szybko pogodzić. Bo liczy się dla nas to, co każdego dnia budujemy, na fundamencie miłości, którą dostaliśmy od Boga – przyznaje Andrzej.

Miłość, jaka spotkała ich w wieku szkolnym, trwa do dziś. Wielokrotnie pielgrzymują razem po sanktuariach Polski, Europy i odkrywają to, co Bóg ukrył w ich miłości. Wspólnie odwiedzili Włochy, Fatimę, Lourdes i wiele innych. – Podczas jednej z pielgrzymek do Włoch otrzymaliśmy specjalne Błogosławieństwo papieża Benedykta XVI. Nie ukrywamy, że dla nas to wielkie wyróżnienie, a jednocześnie Błogosławieństwo na kolejne lata naszej wspólnej wędrówki – przyznaje Andrzej. Po 24 latach przeżytych w związku małżeńskim zdradzają receptę na udane małżeństwo.  – Obie strony muszą sobie ufać i swoją miłość każdego dnia powierzać Bogu – przyznają małżonkowie. – Najlepszych lekarstwem na drobne nieporozumienia jest zawsze rozmowa. Ona jest lekarstwem na wszystko. Bez niej nie można pójść dalej. Trzeba zawsze wyjaśnić to, co nas boli i co sprawia nam przykrość. W modlitwie nie należy zapominać, że to Bóg zawsze łączy ludzi i to on jest najlepszym i najtrwalszym fundamentem miłości i rodziny, zgodnej rodziny – dodają.

Na co dzień zawsze są blisko siebie. Biorą udział w uroczystościach kościelnych. – Każde nas przynależy do czegoś – mówią małżonkowie. – Asia należy do grupy synodalnej działającej przy kościele, do asysty procesyjnej i do grupy wspólnotowej. Ja jestem strażakiem, pomagam ludziom i należę do warty wielkanocnej – wymienia Andrzej.

Swoje rocznice świętują z dziećmi. To one zawsze sprawiają im tego dnia niespodzianki. – Zamawiamy dla rodziców Mszę świętą i tort z kolejną cyferką ich wspólnie przeżytych lat – mówią dzieci. -  Nie brakuje wtedy wspomnień. Siadamy do wspólnego obiadu, przy którym oglądamy zdjęcia ze ślubu, wspominamy nasze pierwsze rocznice. Kiedy dzieci były małe, kiedy czasem wszystko szło pod górkę, ale też te chwile kiedy były łzy radości – dodają małżonkowie Ania i Andrzej. – Cieszymy się z obecności Boga w naszym życiu i nie zapominamy o tym, że on połączył nasze serca. Sprawił, że staliśmy się jednym – przyznają.  – W każdą rocznicę powtarzam Asi, że kocham ją i będą kochał do końca swoich dni, tak jak ślubowałem – mówi Andrzej. – Jesteśmy dla siebie całym światem – dodają z uśmiechem.