Niebezpieczna droga

am

publikacja 21.11.2015 23:11

O kalifacie w Syrii i Iraku, islamie, prześladowaniu chrześcijan i problemie uchodźców mówiono dziś w Płocku na sympozjum, zorganizowanym przez Akcję Katolicką. Jego gośćmi byli m.in. Marek Jurek, europoseł i Witold Gadowski, dziennikarz telewizyjny, reporter.

Panel dyskusyjny   Panel dyskusyjny
Agnieszka Małecka /Foto Gość
- Musimy być świadomi, że w Europie zachodniej jest coraz więcej ludzi, którzy uważają, że przyszłością Europy jest islam. Nawet jeśli wśród społeczności muzułmańskiej jest wiele ludzi obojętnych religijnie, to i tak dla nich podstawową kategorią jest islam. W miarę uzyskiwania wpływu politycznego oni będą zmieniać Europę - mówił w czasie sympozjum marszałek Marek Jurek.

- Problemem nie jest to, czy Polska może przyjąć 5 tys. uchodźców, bo o wiele więcej chrześcijan czeka w obozach dla uchodźców. To jest problem, że jeśli dziś się zgodzimy na multikulturalizm, to wprowadzimy Polskę na skrajnie niebezpieczną drogę - ostrzegał.

Marek Jurek mówił dziś w Płocku o perspektywie, przed jaką staje Polska i Europa w sytuacji ogromnej fali emigracyjnej ludności z krajów arabskich.

Przekonywał, że problem nie polega na tym, że mieszkańcom Polski i krajów europejskich przeszkadzają muzułmanie, którzy pojedynczo zamieszkują te kraje.

- To nie jest problemem, że wśród nas żyją muzułmanie. Polska jest nawet zobowiązana chronić praw każdego obywatela, jeśli nawet jest obcego pochodzenia. Problemem jest natomiast masowa emigracja muzułmanów. Badania socjologiczne pokazują na liczbach, że pierwsze pokolenie Pakistańczyków, przybywających do Wielkiej Brytanii, czy Algierczyków do Francji, czuło się bardziej związanym z krajem, do którego jadą, niż ich dzieci tam urodzone. Historia emigracji w Europie Zachodniej to jest historia postępującego wykorzenienia - stwierdził poseł do Parlamentu Europejskiego.

Jego zdaniem Polska powinna tak prowadzić politykę, by w ewentualnej sytuacji wybuchu rewolucji islamskiej za naszymi granicami, w kraju nie było dużej społeczności, która by mogła z tą rewolucją sympatyzować.

- Dopóki zachowujemy władzę suwerenną, możemy i powinniśmy zagwarantować wszystkich prawa. Chcemy budować państwo otwarte. Dopóki my sprawujemy suwerenność w naszej Rzeczpospolitej to nie tylko możemy troszczyć się o naszą chrześcijańską kulturę, ale też o harmonijne współżycie z taką mniejszością, jak muzułmańską. Problem jednak, gdy taką suwerenność się traci. Kiedy obecność tych wspólnot jest tak dominująca, że domagają się szczególnych praw, czy nawet w stawia to nas w perspektywie rewolucji islamskiej. W wielu krajach już nawet domagają się takich autonomicznych praw, np. chcą wprowadzić policję muzułmańską - mówił podczas płockiego sympozjum Akcji Katolickiej.

Wyjaśniał też, że o ile chrześcijaństwo nawracało narody, państwa, to islam nie nawraca, ale usuwa państwa. Dzieje się tak, bo w islamie fundamentalną kategorią jest „wspólnota wiernych”, w której wyklucza się niewiernych.

A jaka jest sytuacja niewiernych na terenie Państwa Islamskiego? O losie chrześcijan i ISIS mówił podczas tej sesji Witold Gadowski, który od pracując nad filmem, opowiadającym o Państwie Islamskim, przebywał w ostatnich miesiącach w Syrii, Kurdystanie i Turcji.

Dziennikarz przypomniał, że chrześcijaństwo w Syrii bierze początek od czasów apostolskich. Mówił, że chrześcijanie nie są tam elementem obcym, przeciwnie, to islam jest elementem napływowym na tych terenach i doprowadził do radykalnego zmniejszenia diaspory chrześcijańskiej.

- Wspólnoty asyryjskie mają Mszę św., która od czasów Chrystusa się nie zmieniła. Trwa 3 godziny i jest odprawiana w języku aramejskim. Niezwykłe jest też to, z jaką powagą, namaszczeniem podchodzą do swojej religii. Ludzie, którzy mają świadomość, że mogą ginąć, że są wypierani, lżeni, poniżani. Oni trwają tam od 2 tysięcy lat. Najgorsza sytuacja chrześcijan jest w Dolinie Niniwy, gdzie dokonywane są czystki religijne i etniczne. Musimy ich wspierać materialnie, bo to są tereny biedne - relacjonował dziennikarz.

- "Nie lękajcie się" - zabrzmiało na koniec muzycznie, w wykonaniu zespołu "Moja Rodzina"   - "Nie lękajcie się" - zabrzmiało na koniec muzycznie, w wykonaniu zespołu "Moja Rodzina"
Agnieszka Małecka /Foto Gość
Jak jest sytuacja chrześcijan na terenach objętych islamem? Jak wyjaśniał Witold Gadowski, obowiązują tam szczegółowe przepisy, mówiące o tym, na jakich zasadach mogą żyć ludzie drugiej kategorii, a więc wyznawcy innych religii, niż islam. To przepisy, jak mają być ubrani, jak mają się zachowywać; przepisy zakazujące eksponowania symboli religijnych w przestrzeni publicznej, czy głośnego cytowania zasad swojej wiary.

- Wszyscy płacą podatek, zwany "dżizja". W państwie islamskim chrześcijanie i żydzi dodatkowo muszą płacić podatek od "niewierności". Innymi słowy można się wykupić od prześladowań, chociaż jest ono często teoretyczne i złudne, płacąc duży okup na rzecz władz muzułmańskich.

Witold Gadowski zaznaczył, że chrześcijanie nie są tam najbardziej prześladowaną grupą. Są nią bez wątpienia jazydzi i szyici.

Czy istnieje islam umiarkowany? - Moim zdaniem nie. Uważam, że są umiarkowani islamiści, którzy mniej przejmują się swoją religią. Ci, którzy ortodoksyjnie przejmują się swoją religią, sunnici, są ideologami dżihadu. Dżihad to walka o panowanie kalifatu na całym świecie - mówił.

Gadowski wyjaśniał, że w islamie mówi się o tzw. państwie pokoju, obejmującym jedynie obszar, gdzie panuje religia muzułmańska. Pozostała część świata, to państwo wojny, gdzie jeszcze nie zapanował islam. Dziennikarz zauważył, że islam nie uznaje demokracji, bo dla niego władza pochodzi tylko od Boga. To on wskazuje kalifa.

Jak właściwie powstało Państwo Islamskie? - W czerwcu 2014 roku powstaje kalifat, na czele z al Bagdadim, mało znanym wcześniej duchownym islamskim. Wcześniej takim kalifem ogłosił się mułła Omar w Afganistanie. Jednak on zginął i kalifat afgański nie powiódł się. Następną próbą kalifatu jest kalifat ISIS - Państwo Islamskie Iraku i Syrii - mówił Gadowski.

Nie ulega wątpliwości, że to jest państwo. Dziennikarz wyjaśniał, że ma ono swoją stolicę (Arraka), prawo (szariat), budżet, wynoszący około miliarda dolarów. Skąd go czerpie? Zdaniem dziennikarza głównie ze sprzedaży ropy, ale także z handlu artefaktami, ze sprzedaży niewolników, broni, narkotyków, z okupów, ale duża część to także ukryte dotacje z Arabii Saudyjskiej.

Jaka perspektywa na przyszłość? Zdaniem Gadowskiego najważniejsze jest, by utrzymać chrześcijaństwo na terenach Bliskiego Wschodu.

Jeśli chrześcijanie całkowicie opuszczą tamte tereny i już nie wrócą, znikną najstarsze obrządki, misteria. Jednak jeśli nie będą mieli już do czego wracać, powinniśmy ich przyjąć. Oni nie chcą żyć z zasiłków, przekonywał w czasie wykładu autor filmu o IS, bo to by godziło w ich godność. Chcą i mogą pracować, bo to ludzie wykształceni o bardzo mocnym kręgosłupie moralnym i bardzo operatywni.

- Znam wielu chrześcijańskich Asyryjczyków i wiem, że dla nich wstydem byłoby brać zasiłek. Oni stworzyli by tu coś nowego, byliby bardzo aktywni - przyznał Gadowski. Jego zdaniem Polska nie powinna natomiast przyjmować uchodźców muzułmańskich.

Trzecia kwestia, na którą zwrócił uwagę to bezpieczeństwo podczas przyszłorocznych Światowych Dni Młodzieży. - Przedstawiłem politykom tego rządu postulat, żeby wystąpić o moratorium do UE w sprawie przyjmowania wszelkich uchodźców do końca Światowych Dni w Krakowie, ze względów bezpieczeństwa. To wydarzenie jest oczkiem w głowie naszego społeczeństwa chrześcijańskiego. Musimy dbać, by przebiegły bezpiecznie, spokojnie.

Podczas popołudniowej części sympozjum odbył się także panel dyskusyjny, z udziałem zaproszonych gości, poprowadzony przez ks. prof. Ireneusza Mroczkowskiego. Dyskutowano m.in. o tym, na ile możliwy jest dialog chrześcijaństwa z islamem i jakie formy powinna przybierać nasza solidarność z prześladowanymi chrześcijanami.