Otwórz nasze serca! Nuna

Agnieszka Otłowska

publikacja 17.11.2015 12:00

W najmłodszej parafii w diecezji powitaniu Maryi w Jasnogórskim wizerunku towarzyszyła asysta procesyjna, wierni z pochodniami, dzieci komunijne, chór parafialny, licznie gromadzeni parafianie, a także zaprzęgi konne, które wyznaczały czoło procesji.

Otwórz nasze serca! Nuna Nuna, 16.11.2015. Nawiedzenie obrazu MB Częstochowskiej w parafii bł. ks. Jerzego Popiełuszki Agnieszka Otłowska /Foto Gość

- Jestem bardzo wzruszony z przeżywania tego wielkiego wydarzenia, jakim jest nawiedzenie ikony Matki Bożej Częstochowskiej - mówi Piotr, jeden z ministrantów. - Cieszę się, że ten święty obraz, z tak wielką historią nawiedza moją skromną i młodą parafię. Będę miał wiele próśb, które złożę do Jej stóp. Modlitwę swoją ofiaruję w intencji pokoju na świecie i wszystkie ofiary zamachu we Francji - dodaje.

- Bardzo przeżywam to nawiedzenie, ponieważ wielokrotnie wędrowałem do tronu Matki na Jasną Górę - dzieli się 10-letni Kuba Charzyński. - Widziałem ten obraz wiele razy, a dziś wielkie niedowierzanie, że ta sama Matka jest tutaj, u mnie, w mojej parafii. Cztery razy do Niej wędrowałem, a dziś przychodzi sama - dodaje.

- To wydarzenie jest dla mnie wielką uroczystością - wtrąca 12-letni Mateusz Bombalicki. - Ważne, gdyż bardzo mi zależy na Maryi, kocham Ją bardzo i wierzę w Jej matczyną opiekę. W czasie tego nawiedzenia zawierzę jej całą moją rodzinę. Będę prosiło o radość wieczną dla tych, którzy zginęli we Francji oraz wszystkich zmarłych z mojej rodziny - mówi Mateusz.

- Najbardziej wzruszającym momentem było powitanie Maryi - mówi Barbara Kowalska. - Niezapomniana chwila, kiedy obraz przybył, kiedy otwierały się drzwi kaplicy i fanfary obwieszczające jej obecność. Czułam, że prawdziwie przybyła Matka, nasza Królowa i Pani. Czterdzieści lat temu miałam 15 lat, niewiele z tego wydarzenia pamiętam, ale dziś mocniej bije serce, kiedy Matka przybywa do naszej młodej parafii - dodaje.

Powitaniu Maryi w Jej Jasnogórskim wizerunku towarzyszyła asysta procesyjna, wierni z pochodniami, dzieci komunijne, chór parafialny, licznie gromadzeni parafianie, a także zaprzęgi konne, które wyznaczały czoło procesji. Gdy wniesiono wizerunek Czarnej Madonny w progi świątyni powitano ją według wyznaczonego porządku. Pierwszym, który ją powitał był proboszcz. - Patrzymy dziś na Twoje oczy, Matko! - mówił, witając ikonę Czarnej Madonny, ks. proboszcz Tadeusz Jabłoński. - Ty wiesz, jak długą drogę przebyliśmy w ciągu tych czterech lat, odkąd istnieje nasza parafia. Jak wiele musieliśmy znieść trudów, czasami upokorzeń, aby pozostać wiernymi Tobie, Twojemu Synowi i Kościołowi – witał obraz ks. proboszcz. - Maryjo, dodawaj nam sił w tym trwaniu przy Tobie. Pomóż otworzyć serca tych, którzy zamykają się na Twojego Syna, pomóż otworzyć serca tych, którzy zamykają się na swego proboszcza, pomóż otworzyć serca tych, którzy zamykają się na swojego biskupa. Czekamy, Matko, Twojej rady. Oto jesteśmy, aby słuchać! - modlił się ks. Jabłoński.

- Witaj Maryjo w naszych niskich progach - witali obraz przedstawiciele rodzin. - Przybliżaj nam dzisiaj siebie i Boga. Jeździsz po Polsce - odwiedzasz swe dzieci, Witaj Maryjo, o Mateńko nasza, Ty dla nas łaski u Syna wypraszasz. Na Jasną Górę do Ciebie jeździmy, a dzisiaj cię w Nunie gościmy - modliła się przed obrazem rodzina.

Ks. biskup zwrócił uwagę, że każde serce ludzkie lgnie do matki. - To wasze serce dyktuje sposób bycia, zachowania i tak samo jest właśnie dzisiaj – zwracał uwagę. Biskup przypomniał, że w Kanie Galilejskiej Maryja uwierzyła, zanim Jezus dokonał cud. Dlatego mówimy o Niej: "wierząca bez znaku". W Kanie Maryja jawi się, jako pierwsza wierząca. Jej wiara sprowadza pierwszy cud Jezusa i doprowadza do wzbudzenia wiary w uczniach. Jest Ona pierwszym, autentycznym uczniem swego Syna. Jej ufna i pokorna prośba, Jej wrażliwość i dobroć doprowadziły do pierwszego cudu. Jako matka, nic nie wzięła dla siebie, bo Ona jest dla innych - mówił bp Roman. Biskup Marcinkowski podkreślił, że "kochać Maryję to nic innego, jak Ją naśladować". Zachęcał do rachunku sumienia: - Czy moje oczy mają coś z dobrych oczu Maryi i Jej miłosiernego Syna? Czy moje serce ma coś z wrażliwości Maryi i Jezusa? Czy moje ręce potrafią się trudzić i pomagać dyskretnie braciom?

Po zakończonej Eucharystii rozpoczęto czuwanie, któremu towarzyszył m.in. parafialny zespół młodzieżowy z parafii Strzegocin.