Co niesiesz w plecaku?

Agnieszka Otłowska

publikacja 12.08.2015 23:05

Do Jasnej Góry brakuje już niewiele. Upał wciąż nie odpuszcza, ale pielgrzymi wędrują z intencjami swoimi, jak i spotkanych na drodze ludzi.

Co niesiesz w plecaku? Gostynin, 06.08.2015. Pierwszy dzień XXXIV Pieszej Pielgrzymki z Płocka na Jasną Górę. Agnieszka Otłowska /Foto Gość

Kiedy pątnik wyrusza na szlak zabiera ze sobą plecak pełen intencji. Każdego dnia powierza je Matce Bożej. Niektórzy z radości dostają skrzydeł, inni w pocie czoła zanoszą modlitwy. Wśród nich jest siostra Paula Kozłowska, nazaretanka - wędruje na szlaku po raz trzeci. Jak sama mówi, to wielkie dziękczynienie za otrzymane łaski.

- Jest to moja dziękczynna pielgrzymka. Dziękuję za dar powołania i za to, że Pan Bóg mnie odnalazł. Idę, by pokazać swoją radość, i dzielić się nią z innymi. Chcę uwielbić Go za to, że wybrał właśnie mnie – mówi w rozmowie z GN siostra Paula.

Na co dzień pracuje z dziećmi. Swoje poczucie humoru i entuzjazm wykorzystuje w codziennej pracy. Posługuje się nim bardzo często. Spotykając się z ludźmi wie, że wykorzystuje to po to, aby dzielić się tym wszystkim z innymi. - Obchodzony właśnie Rok Życia Konsekrowanego, jest dla mnie czasem, kiedy mogę sobie uświadomić, po co tak naprawdę jestem na tym świecie, również by lepiej pomagać innym. Idąc, dzielę się moim powołaniem – zauważa siostra Paula.

- Mnie Pan Bóg powoływał od małego dziecka. Zawsze ciągnęło mnie do kościoła. Jestem Panu Bogu wdzięczna za to, że właśnie mnie wybrał i powołał – dodaje siostra Kozłowska.

- Szlak pielgrzymi jest miejscem gdzie w trudzie, znoju i cierpieniu mogę się dzielić Jezusem. Tym, że On jest i istnieje pośród nas – dodaje. Na swoim plecaku przygotowała swoistą "skrzynkę" intencji, do której każdy może wrzucić własną prośbę do Matki Bożej. - Pan Bóg dał mi wiele łask, więc postanowiłam pomóc innym. Wiele z tych niesionych intencji są od ludzi, którzy nie mogą pójść lub proszą o zaniesienie do tronu Matki Bożej próśb i wstawiennictwa – mówi w rozmowie z GN siostra Paula.

Na pielgrzymim szlaku są też osoby, które przeżyły już nawiedzenie obrazu Matki Bożej w swoich parafiach Matka Boża przemierzając szlak diecezji odwiedziła ludzi, którzy za to nawiedzenie Jej dziękują.

- W lipcu Matka Boża odwiedziła moją parafie. Był to szczególny czas, gość niezwykły, w progach naszego domu parafialnego – mówi Beata Sieklucka, parafianka z Karniewa. - Najtrudniejsze było pożegnanie z Nią. Do końca nie wiedziałam, czy wyruszę na szlak. Ale żegnając Ją po nawiedzeniu czułam, że muszę powrócić na trasę pielgrzymkową, by podziękować za wszelkie łaski, które za przyczyną Matki Bożej otrzymałam ja i moja rodzina. Moje wędrowanie to jest taki ciąg dalszy tego nawiedzenia. Dziękuję również za 25 lat małżeństwa  – mówi pani Beata Sieklucka.

Zawsze kiedy przygotowuje się do pielgrzymki, myśli też o  innych. - Każdego roku, jeśli wiem, że ktoś nie może wyruszyć na pielgrzymkę, to wtedy proszę ich o napisanie intencji, bym mogła je złożyć do stóp Matki Bożej. Niosę je i modlę się za nich. I choć jest czasem trud, cierpienie, to bardzo motywuje mnie te intencje, bo jak ktoś mi ja zostawia, to ja wiem, że muszę dotrzeć na Jasna Górę – dodaje pani Sieklucka.

Choć to tylko intencje, u niektórych w plecaku można znaleźć kamień. Ktoś by zapytał po co? Odpowiedź przychodzi szybko i jest niezwykła.

- Kamień pochodzi z bazyliki św. Piotra z Rzymu. Przywiózł go mój poprzednik, ks. Cezary Siemiński – mówi ks. Janusz Nawrocki, proboszcz parafii św. Barbary w Twierdzy Modlin. Skąd pomysł by go zanieść? – Niosę, by go omodlić. By poprosić Matkę Bożą o wstawiennictwo u swego Syna. Chcę, by Matka Boża powiedziała Jezusowi: Patrz, nie mają kościoła. Pomóż im! Wierzę, że Matka Boża w nawiązaniu do Ewangelii o Kanie Galilejskiej wstawi się za nami, tak jak pomogła nowożeńcom, przyjdzie i nam z pomocą - mówi ks. Janusz.