Bo jeśli zabraknie świadków...?

wp /red.

publikacja 08.08.2015 00:34

Publikujemy obszerne fragmenty kazania bp. Romana Marcinkowskiego, wygłoszonego 7 sierpnia w parafii św. Mikołaja w Lipowcu Kościelnym, z racji nawiedzenia obrazu Matki Bożej Częstochowskiej

Bp Roman Marcinkowski głosi kazanie w Lipowcu Kościelnym Bp Roman Marcinkowski głosi kazanie w Lipowcu Kościelnym
ks. Włodzimierz Piętka /Foto Gość

Od pokoleń tu, w Lipowcu, prowadzi was i wychowuje Matka Boża z obrazu w głównym ołtarzu kościoła. Dziś ta świątynia staje się małą Jasną Górą, gdy przybywa Maryja w znaku ikony Jasnogórskiej, aby was pokrzepić, słuchać i być pośród was. Wpatrujemy się w Jej oblicze. Ono jest nam dobrze znane, ale też nasze życie jest z Nią związane.

Na początku liturgii powitania obrazu Czarnej Madonny śpiewaliśmy hymn nawiedzenia, a w nim słowa: "Spod znaku Maryi rycerski my huf, / błogosław na Chryste na bój. /Stajemy jak ojce, by służyć Ci znów. /My Polska, my naród, lud Twój".

To piękne słowa i bardzo wzniosłe, ale czy tu o słowa chodzi? Czy chodzi o deklaracje, chwilowe uniesienie i zapał?

Zauważcie, siostry i bracia, jest nas, katolików w Polsce, miliony: ponad 90. proc. ochrzczonych! Dziś na peregrynacji zachwycamy się, że jest nas aż tylu, a z drugiej strony, jakby nas nie było. Bo gdzie my jesteśmy na co dzień? Czy jesteśmy naprawdę ludem Jezusa i Jego Matki, jak śpiewamy w hymnie: "Błękitne rozwińmy sztandary"?

Dlaczego nas, katolików, tak trudno rozpoznać w świecie? Czy my naprawdę jesteśmy po stronie Boga? Dlaczego po wyjściu z kościoła jesteśmy tacy niejacy, sprawiający wrażenie, jakby Bóg dla nas nie istniał i jakby to było nam obojętne? Czy poza Kościołem wstydzimy się Chrystusa? Czy On nam poza kościołem przeszkadza? Czy może wychodząc stąd mówimy: "zostań tu, nie chodź z nami, bo tu w kościele Twoje miejsce. A ja wracam do codzienności bez Ciebie?". (...)

Maryja daje swoje ludzkie ciało słowu Boga, a Syn Boży je przyjmuje. W spotkaniu człowieka z Bogiem ostatecznie właśnie o to chodzi: by dać ciało Słowu Boga. Właśnie dzięki nam, ma być ono obecne w świecie. Ma być ono dotykalne, aby je można było bez trudu zobaczyć. Chodzi o to, żeby Słowo Boże otrzymało konkretną formę. Oczywiście, to wymaga od człowieka wielkiej pracy i wysiłku. (...)

Za taką postawę płaci się wysoką cenę, mierzy się ją poświęceniem. Ale czy dziś nie doświadczamy różnego rodzaju upokorzeń, gdy chcemy być konsekwentni i wierni Chrystusowi? Każdy chrześcijanin jest powołany do tego, aby wszędzie tam, gdzie go Opatrzność postawi, przyznawać się do Chrystusa przed ludźmi.

Stawiam pytanie sobie i wam: czy patrząc na nas i nasze codzienne życie, można coś powiedzieć o Chrystusie?

Być świadkiem Jezusa i żyć Nim, to nie jest proste zadanie. Przed Mszą św. słuchaliśmy Ewangelii o Nawiedzeniu. W niej Maryja śpieszy do Elżbiety, bo przeżywa radość z obecności Mesjasza pod Jej sercem. Więc śpieszy się do swej krewnej, aby tą radością się podzielić.

Kochani, wiara nie jest sprawą prywatną! Matka Boża nie zatrzymała Jezusa dla siebie, Ona nie mogła nie mówić, bo On nie dla Niej tylko przyszedł. Ona stała się narzędziem, przez które Bóg stał się obecny w świecie. Chrześcijanin to człowiek, który niesie innym Jezusa. Przekazując Go, doskonali się i staje się misjonarzem.

A więc tam, gdzie będą kombinować i kraść, ty masz być uczciwy i prawy. Gdzie inni będą preferować rozwiązłość, ty masz być wzorem miłości prawdziwej, ofiarnej i oddanej. Tam, gdzie nie szanuje się prawdy, masz być mimo wszystko człowiekiem głębokiej rzetelności. To są wyzwania, które stawia przed nami Chrystus. Dlatego nie bój się być Jego świadkiem!

Być chrześcijaninem to wyróżnienie i zaszczyt. Nie wstydź się, że chodzisz do kościoła i że jesteś wierzący. Niech wstydzą się ci, którzy wyrzekli się Jezusa, którzy negują Go każdego dnia i chcą zapomnieć, że On istnieje. Ci, którzy tak zrobili, będą cię pytać: dlaczego chodzisz do kościoła, co daje ci wiara? Bądź przygotowany na te pytania. Wiedz, że ci, którzy je będą zadawać, często będą szukali usprawiedliwienia dla siebie.

Pamiętaj, ty masz być świadkiem prawdy. Bo jeśli ty nie będziesz świadkiem Jezusa, to, kto nim będzie?

"Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu. Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata" (Mt 28,19), co znaczy, że wierność Jezusowi, prawdzie, Ewangelii wiele kosztuje, i trzeba za nią zapłacić nawet najwyższą cenę.

Taką cenę płacił Maksymilian Kolbe, Edyta Stein i tylu męczenników II wojny światowej, wśród nich są nasi błogosławieni biskupi: Antoni Julian Nowowiejski i Leon Wetmański. Zapłacił tę cenę za wierność Bogu, Kościołowi i ojczyźnie kard. Stefan Wyszyński i ks. Jerzy Popiełuszko. Płacili ją rodzice i dzieci w czasach stalinowskich, zwłaszcza ci, którzy wynajmowali swoje mieszkania, aby tam były punkty katechetyczne dla nauki religii. Ja to dobrze pamiętam, bo byłem wtedy młodym księdzem. To nie tak dawne czasy, a ci, którzy ich wtedy gnębili, dziś chodzą z rękami w kieszeniach, śmiejąc się ze wszystkiego. I dziś to jest taka sprawiedliwość, uczciwość i demokracja...?

Dziś są też inne formy osłabiania, ośmieszania i dyskredytowania ludzi wierzących w naszej ojczyźnie, jak chociażby uchwalanie ustaw, które są sprzeczne z Ewangelią i nauczaniem Kościoła. (...)

Czasy współczesne wymagają od nas, abyśmy przekraczali granice swojej przeciętności. Ale nie jesteśmy sami, dziś przyszła do nas Matka i podaje nam Jezusa. Weźmy Go, żyjmy Nim i nieśmy Go światu!

Maryjo, Matko Jezusa i nasza, przynieśliśmy dziś Tobie naszą trudną codzienność. Są w niej klęski i zwycięstwa, prawda i kłamstwo, wiara i obojętność, odwaga i tchórzostwo, współczucie i cynizm, miłość i nienawiść, zgoda i kłótnie, dobro i zło. Maryjo, naucz nas być prawdziwymi uczniami Twojego Syna!