Matka naszej tożsamości. Janowo

ks. Włodzimierz Piętka

publikacja 24.07.2015 01:20

- Maryja niesie nam Jezusa, budzi radość i służy: oto głęboki sens nawiedzenia obrazu Jasnogórskiej Pani w waszej parafii - mówił bp Roman Marcinkowski do zgromadzonych w kościele św. Jana Chrzciciela.

Stagiew wypełniona intencjami wiernych uczestniczących w misjach maryjnych, została przyniesiona w procesji z darami do ołtarza Stagiew wypełniona intencjami wiernych uczestniczących w misjach maryjnych, została przyniesiona w procesji z darami do ołtarza
ks. Włodzimierz Piętka /Foto Gość

Tłum wiernych wyszedł na powitanie obrazu Czarnej Madonny. Dawne miasto pogranicza między Rzeczpospolitą i Prusami, jakby na nowo odzyskało swoją dawną godność i świetność: wspaniale witało Maryję i składało Jej hołd. Uroczysta procesja przeszła z rynku do parafialnej świątyni.

- Wędrujesz w kopi Ikony Jasnogórskiej przez tę utrudzoną ziemię, by umocnić i ożywić naszą wiarę - witał obraz Matki Bożej ks. proboszcz kan. Tomasz Opaliński. Zwrócił uwagę, że obecność Maryi wśród swego ludu, umacnia jego tożsamość. - Potrzebujemy, Matko, Twojej obecności. Z Tobą chcemy ewangelizować Kościół Płocki - poczynając od tej części, którą jest nasza parafia. (...) Nasze serca otwieraliśmy uczestnicząc w misjach parafialnych, w których misjonarz przypomniał nam Dekalog: dziesięć Bożych słów, na których opiera się szczęście człowieka, rodziny i narodu - mówił ks. proboszcz Opaliński. I zwrócił uwagę: - Jest to szczególnie potrzebne, gdy atakuje nas zalew medialnych przekazów rozmywających czy negujących wprost Boże przykazania, a rządzący naszą ojczyzną uchwalają, a potem podpisują do wejścia w życie ustawę, która promowana jako troska o życie, ewidentnie godzi w przykazanie "nie zabijaj". Do kogo więc mamy się uciekać o pomoc, jeśli nie do Matki? - mówił ks. proboszcz.

Wierni witali Jasnogórski obraz wspólnym śpiewem: "Maryjo, ja Twe dziecię", modlitwą w ciszy, ale przede wszystkim zapatrzeniem się w cudowny wizerunek. - Bardzo chciałam być na peregrynacji obrazu w mojej parafii i cieszę się, że tu jestem - powiedziała w rozmowie z "Gościem Płockim" s. Ewa Norberta Kubaczyk - Misjonarka Świętej Rodziny, pochodząca z parafii Janowo, od lat pracująca na misjach w Afryce. - Myślą wracam do najmłodszych moich lat i do bocznego ołtarza z naszego parafialnego kościoła, gdzie jest czczona figura Matki Bożej. Ja byłam wtedy mała. Pamiętam: sięgałam zaledwie do balustrady, a w tym czasie moja mama klęczała i o czymś bardzo długo z Matką Bożą rozmawiała. Wiem, że zostawiła przy figurze, jako wotum swoją obrączkę. Mama zmarła, gdy miałam 10 lat, dlatego gdy myślę o Matce Bożej i o moim powołaniu, zawsze przypominam sobie tę długą rozmowę mojej mamy z Maryją - mówi wzruszona s. Ewa.

- Maryja niesie radość, że Bóg jest z nią. I tą radością dzieli się z nami wszystkimi. Takie właśnie jest zadanie Maryi Matki: nieść Jezusa ludziom, ale też uczyć nas stawania się prawdziwymi Jego uczniami - mówił w czasie Mszy św. bp Roman Marcinkowski.

- Życiowym zadaniem każdego chrześcijanina jest świadome opowiedzenie się za Jezusem. Tu chodzi o prawdziwą przyjaźń z Nim: nie od wielkiego dzwonu, ale taką codzienną i zażyłą. Zapytajmy się: czy w naszym życiu nie poprzestawialiśmy rzeczy i prawd istotnych; czy słuchamy słowa Bożego i czytamy Pismo Święte; czy odwracamy się od fałszywych nauczycieli, których pełen jest ten świat; czy naprawdę zachowujemy Boże przykazania; czy stawiamy Jezusa na pierwszym miejscu, czy też idziemy ciągle na kompromisy; czy wiernie przyjmujemy naukę Chrystusa, czy też "wierzymy-ale" - pytał bp Roman.

- Dziś wielu ludzi chce mieć swój "pomysł na Jezusa", che wybierać w wierze to, co im się podoba. Ale przecież prawdy wiary to nie ulęgałki, w których można sobie przebierać. (...) Maryjo, naucz nas być prawdziwymi uczniami Twego Syna! Chcemy służyć Jezusowi, kochać Go, słuchać i nieść do innych - mówił w homilii ks. biskup.

- Od 30 lat jestem biskupem, ale teraz, w czasie peregrynacji widzę, jak pięknie i uroczyście prezentują się nasze parafie. Gdy przybywa Matka Boża, widzę ten dynamizm i ożywienie wspólnoty. Maryja nas mobilizuje. I bardzo dobrze, bo w przeciwnym razie może zmobilizuje nas i wykorzysta ktoś inny, wbrew naszej woli - dodał bp Roman na zakończenie Mszy św.

"Taka okazja nie zdarza się często" - napisał ks. proboszcz w ulotce zapowiadającej nawiedzenie obrazu Czarnej Madonny. "Starsi parafianie zapewne pamiętają ten ogromny zryw, jaki towarzyszył pierwszej peregrynacji Matki Bożej Częstochowskiej, które nasza wspólnota przeżywała prawie 40 lat temu (19 stycznia 1976 r. - przyp red.). Od tego czasu wyrosło nowe pokolenie. Po prawie pół wieku Maryja pragnie przytulić do serca wszystkich - i tych starszych, którzy pamiętają tamto nawiedzenie sprzed lat, i tych, którzy być może wtedy nie przyszli, i tych, którzy przyjść nie mogli, bo nie było ich jeszcze na świecie. Maryja pragnie być blisko nas. Wykorzystajmy tę szansę, jaką chce nam dać. Czyż można czuć się lepiej, bezpieczniej, niż z sercem przytulonym do serca Matki?" - napisał ks. proboszcz.

Od 19 lipca parafia św. Rocha przeżywała misje św., które poprowadził ks. Andrzej Kościuczyk, sercanin. Jak zauważa o. misjonarz i ks. proboszcz, bardzo licznym udziałem wiernych cieszył się codzienny Apel Jasnogórski.

W czasie trwania doby nawiedzenia zorganizowano m.in. nabożeństwo dla "głodnych miłości", czyli bezrobotnych, żyjących w związkach niesakramentalnych, ludzi z różnymi problemami i nałogami. Z kolei na "Kwadrans przy Matce Jezusa" zostały zaproszone matki oczekujące potomstwa, z niemowlętami i małymi dziećmi.