Czemu nie wierzymy "do końca"? Krzynowłoga M.

Agnieszka Otłowska

publikacja 21.07.2015 00:42

- Nie można się smucić, kiedy przychodzi Ta, która Boga przyniosła! – rozpoczynał swoją homilię bp Roman Marcinkowski, otwierając dobę nawiedzenia w parafii św. Dominika.

Asysta procesyjna, dzieci komunijne witały Matkę Bożą Asysta procesyjna, dzieci komunijne witały Matkę Bożą
Agnieszka Otłowska /Foto Gość

Ks. biskup zwrócił uwagę, że dzisiaj człowiekowi jest łatwiej podziwiać Maryję, wzruszać się przed Jej świętym wizerunkiem, niż odpowiedzieć na pytanie: jak przyjmujemy jej Syna.  – Jak każda matka, Maryja staje na straży dziecka. Pyta: kim jest dla Ciebie mój Syn? – pytał wiernych biskup Roman.

Bp Marcinkowski zaznaczył, że człowiek lubi tkwić w nałogu grzechu. Nie zawsze robi Bogu miejsce w swoim sercu. Nie zdaje też sobie sprawy, ile niezłomnej wiary kryje się w sferze jego życia. - Wiara w Boga jest stosunkowo łatwa, tylko dlaczego nie wierzymy Bogu "do końca"? – pytał bp Marcinkowski.

Kaznodzieja w homilii akcentował, że bycie chrześcijaninem, to nie tylko sama wiara, ona nie wystarczy. W każdym ochrzczonym żywe powinno być przekonanie, że Bóg objawił się w Jezusie Chrystusie, i tylko On ma rację. - Wierzymy, że Chrystus jest wszechmocny. To On jest w stanie przeprowadzić nas przez ciemną dolinę. (..) przez różne drogi naszego życia, nawet nad przepaścią – mówił bp Marcinkowski w czasie kazania.

Zwrócił uwagę, że każdy człowiek powinien przyjąć Jezusa do swego serca, jako osobistego Zbawiciela, by pozwolił Mu wejść w swoje życie, by zrobił  Mu miejsce i pozwolił dokonać generalnego życiowego porządku. A przede wszystkim by skłonił nas do zerwania z grzechem. Uwierzyć, to znaczy przyjąć, że to co On proponuje, jest dla nas najlepsze, bo w tym samym sercu, nie może mieszkać jednocześnie grzech i Jezus - akcentował bp Roman. - Wydaje się proste: przyjąć Jezusa do swojego serca, pozwolić, aby mnie zbawić. (..) My doskonale wiemy, że w takich przypadkach nie obejdzie się bez bólu nawrócenia. Bo nie mogą mieszkać w sercu człowieka jednocześnie Bóg i grzech. Robiąc miejsce dla Boga, z grzechem musimy zerwać – zwracał się do wiernych ks. biskup.

Jasnogórski obraz Czarnej Madonny witał ks. proboszcz Jacek Wichorowski, rodziny, młodzież i dzieci. W czasie powitanie nie zabrakło także braci strażaków, dzieci komunijnych, asysty procesyjnej, a także orkiestry dętej Ochotniczej Straży Pożarnej.