W drewnianej bazylice. Skierkowizna

ks. Włodzimierz Piętka

publikacja 20.07.2015 00:36

W miesiąc od rozpoczęcia peregrynacji w diecezji płockiej, obraz Matki Bożej Częstochowskiej nawiedza najmłodszą w dekanacie dzierzgowskim, choć już z 77-letną historią, parafię św. Andrzeja Boboli w Skierkowiźnie.

Obraz Matki Bożej Częstochowskiej w pięknej drewnianej świątyni w Skierkowiźnie Obraz Matki Bożej Częstochowskiej w pięknej drewnianej świątyni w Skierkowiźnie
ks. Włodzimierz Piętka /Foto Gość

Nawiedzeniu obrazu Matki Bożej, już w czwartym z kolei dekanacie, towarzyszy bp Roman Marcinkowski. To on przewodniczył procesji z obrazem do kościoła, na znak rozpoczęcia doby nawiedzenia w parafii zapalił "kaganek wiary" oraz przewodniczył Mszy św. i wygłosił homilię.

Przed obrazem Jasnogórskim odczytano Ewangelię o Nawiedzeniu (Łk 1, 39-56), a następnie w czasie Mszy św. Ewangelię o Zwiastowaniu (Łk 1,26-38). - Czy wierzymy słowu, które kieruje do nas Bóg? - pytał bp Roman w czasie homilii. - Wiara Maryi okazała się w tym, że Ona ufała nawet wtedy, gdy Bóg doświadczał Jej wiary. Tak postępuje Bóg, a Maryja nigdy Mu nie przestała wierzyć, nie zwątpiła. Tak było m.in. w Betlejem i Nazarecie. Ale czy Bóg nie mógł lepiej zaradzić całej tej sytuacji? Mimo wszystko, Maryja wiedziała, że Bóg wie lepiej, co robi. I dlatego spokojnie to przeżywała, zdając się na Niego. (...) Ona jako pierwsza na ziemi uwierzyła i uczciła Boga-Człowieka - mówił bp Roman.

- Podobnie jest i w naszym życiu: czy we wszystkim polegamy na słowie Boga. Wierność i siła wiary Maryi kształtowała się w szkole doświadczenia. W takich sytuacjach obawia się również nasza ufność i wiara w Bogu. Dlatego, gdy jest nam trudno pamiętajmy, że przed nami w doświadczeniach życia jest zawsze Ona - Maryja - mówił bp Marcinkowski.

Wśród uczestników uroczystego powitania obrazu Czarnej Madonny, były cztery siostry szarytki - wszystkie pochodzące z parafii Skierkowizna. Przyjechały specjalnie, aby wziąć udział w tej uroczystości. W rozmowie z "Gościem Płockim" podzieliły się świadectwem, w jaki sposób ich droga powołania splotła się z Matką Najświętszą.

- U mnie wszystko zaczęło się od dobrej książki o naśladowaniu Niepokalanej - mówi s. Stanisława. - Aby rozeznać powołanie, poszłam na pieszą pielgrzymkę do Częstochowy, modliłam się w nowennie do Matki Bożej i zostałam wysłuchana: zrozumiałam, co mam w życiu razem - dzieli się swym świadectwem s. Maria. - Najpierw na mojej drodze była s. szarytka z Przasnysza, która była u nas katechetką. Ona mnie prowadziła przez osiem lat szkoły podstawowej. A potem, gdy przyszła szkoła średnia w Przasnyszu, często zaglądałam do kościoła ojców pasjonistów, gdzie jest obraz Matki Bożej Przasnyskiej. Tam długo się modliłam i polecałam sprawę powołania: kim mam w życiu być - dodaje s. Małgorzata. - Miałam kontakt z szarytkami od dawna, sama odczuwałam też chęć pracy z potrzebującymi, stąd wybrałam taką właśnie drogę - zwierza się s. Teresa.

Przed obrazem Matki Bożej polecają swoich bliskich i zawierzają Maryi drogę swego zakonnego powołania. Wszystko to dzieje się we wspaniałym, chyba najpiękniejszym drewnianym kościele w diecezji płockiej. Nad wykonaniem jego wnętrza, przez 31 lat czuwał i pracował ks. Sylwester Szatkowski, ówczesny proboszcz parafii. Jego niepowtarzalne wnętrze przypomina bazylikę i jest znakiem wielkiego umiłowania Kościoła przez mieszkańców parafii.