A Ty przyszłaś do mnie. Węgra

Agnieszka Otłowska

publikacja 17.07.2015 01:00

- Maryjo, Pani z Jasnej Góry, staję przed Tobą z wielkim wzruszeniem. Tyle razy pielgrzymowałem do sanktuarium na Jasnej Górze: jako licealista, seminarzysta, wikariusz i proboszcz, by tam prosić Cię o łaski, nie tylko dla siebie, ale dla tych, z którymi się spotykałem i żyłem - witał obraz ks. proboszcz Andrzej Rutkowski.

Jedna z najstraszych parafii w diecezji gości obraz Czarnej Madonny Jedna z najstraszych parafii w diecezji gości obraz Czarnej Madonny
Agnieszka Otłowska /Foto Gość

- Dziś to Ty przybywasz do mojej parafii, aby z nami trwać na modlitwie. Pomóż nam iść za Twoim słowem, które wypowiedziałaś w Kanie Galilejskiej: "Zróbcie cokolwiek wam powie". Chcemy przez Ciebie, Maryjo, dostrzec Jezusa Chrystusa, pragniemy wprowadzić Go w nasze życie. Pragniemy realizować Jego Ewangelię, Jego słowo. Dziś, Maryjo, patrzymy w Twój wizerunek. Oczy pełne miłości, oczy pełne zatroskania o zbawienie każdego człowieka, i prosimy, wołamy: powiedz swojemu Synowi o naszym czasami trudnym i skomplikowanym życiu. Powiedz Mu, że chcemy trwać przy Nim mimo naszych słabości i ułomności, pomimo naszych grzechów. Ciebie, Maryjo, prosimy o radę, dlatego z pokorą, na kolanach klęczeć będziemy przed Tobą w ten czas nawiedzenia. Pragniemy być przy Tobie, wtulić się w Twoje ramiona. Chcemy uczyć się od Ciebie dobrego życia. Maryjo, umocnij nas w wierności Bogu, abyśmy skarb wiary przekazali nowym pokoleniom - mówił w czasie powitania obrazu ks. Andrzej Rutkowski.

Mszę św. rozpoczynającą dobę nawiedzenia w parafii pw. św. Jana Chrzciciela odprawił bp Piotr Libera. W homilii biskup przywołał historię pieśni, która prowadziła polskie rycerstwo pod Grunwald. - Maryja, ta najlepsza z Matek, Królowa polskiej ziemi, przychodzi z pomocą i daje jedno z największych zwycięstw oręża w dziejach naszej ojczyzny. Ta sama Matka, Orędowniczka, Bogiem sławiona Maryja, przychodzi dzisiaj do nas w swoim świętym jasnogórskim wizerunku. Ta sama Bogurodzica - zwracał się biskup do wiernych.

Bp Piotr zwracał uwagę, że każdy człowiek potrzebuje dzisiaj pomocy z góry, wsparcia. Potrzebuje Bożego Miłosierdzia, Bożych łask, Bożego błogosławieństwa, co przez Maryję może sobie uprosić. Odniósł się do słów odczytanej Ewangelii mówiącej o cudzie w Kanie Galilejskiej.  Najpełniej widoczna jest troska Maryi o tych, którzy ją do siebie zaprosili. Zaproszona na wesele zatroszczyła się o nowożeńców. Maryja zawsze troszczyła się i wciąż troszczy o tych, którzy ją do siebie zapraszają - mówił biskup. - Dla całych pokoleń Polaków Maryja stała się prawdziwą Matką. Zaproszona przez naszych przodków wraz z Jezusem wkroczyła w naszą historię i idzie przez nasze ziemie, niosąc Boże łaski i błogosławieństwa.

Biskup wielokrotnie akcentował, że jeśli zaprosimy Maryję do naszego życia, codzienności, domów, rodzin, miejsc pracy, to doświadczymy Jej matczynej opieki, tak samo, jak doświadczyli jej opieki nowożeńcy w Kanie. Na zakończenie Mszy bp Libera zwrócił uwagę, że Maryja jest wszędzie tam, gdzie jest sprawowana Eucharystia. Prosił wiernych, aby w czasie trwającego czuwania nie zapomnieli o modlitwie w intencji pokoju na Ukrainie.

Nawiedzenie obrazu Czarnej Madonny stało się szczególną okazją dla matek, by oddać w ręce Maryi sprawy ich rodzin. - Nawiedzenie przeżywam po raz pierwszy. Nie pamiętam pierwszego, bo miałam wtedy 3 latka. Dzisiaj z perspektywy matki i dojrzałej kobiety to zupełnie inaczej - mówił Joanna Glinka z Węgry. - Oboje z mężem byliśmy zaangażowali. Mąż jako strażak, ja matka, niosąca obraz. Samo przybycie Matki Bożej odnoszę do odwiedzin u swojej mamy. Choć to wcale nie porównywalne. Tutaj Matka Boża jest wyjątkowym gościem. Matka nas, wszystkich matek. Nie czułam w ogóle ciężaru obrazu. Jest taka chwila, że człowiek wierzy, że wszystko się zmieni. Patrząc w jej zatroskane spojrzenie, chciałoby się głośno zawołać: "Matko, Tobie powierzam swoją rodzinę, problemy, kłopoty!" i obiecywać poprawę. Kiedy wspominam, ile Ona zniosła, ile musiała cierpieć, mam dla Niej tyle uznania, oddania i miłości, że nic nie jest w stanie tego opisać. Ogromnie się cieszę, że przyszła do mnie tak blisko. Chciałoby się ją dobrze ugościć, ale również podziękować za wszelkie dobro oraz prosić, by dalej miała w opiece. Choć to czuwanie wydaje się takie krótkie, że nie starczy czasu. Patrzę na Jej matczyną twarz i nie umiem dziękować za to cierpienie pod krzyżem, za oddanie, za pomoc i opiekę. Jestem Jej dzieckiem i oddaję Jej siebie i moją rodzinę. Powierzam Jej moją modlitwę - zwierza się pani Joanna.