W kolebce świętego. Rostkowo

ks. Włodzimierz Piętka

publikacja 12.07.2015 23:39

W diecezjalnym sanktuarium św. Stanisława Kostki zakończyła się doba nawiedzenia, którą rozpoczęła liturgia pod przewodnictwem bp. Romana Marcinkowskiego.

Długa kolejka wiernych oczekujących przed sanktuarium w Rostkowie na przyjęcie Komunii św. - to wymowny znak duchowego przeżywania nawiedzenia obrazu Matki Bożej Częstochowskiej Długa kolejka wiernych oczekujących przed sanktuarium w Rostkowie na przyjęcie Komunii św. - to wymowny znak duchowego przeżywania nawiedzenia obrazu Matki Bożej Częstochowskiej
ks. Włodzimierz Piętka /Foto Gość

O Rostkowie można powiedzieć, że choć jest niewielką parafią, to jednak pozostaje niepowtarzalnym miejscem, o którym wie cały chrześcijański świat, do którego jest przypisana szczególna łaska i historia świętości Stanisława Kostki. - 14 lat, a więc zdecydowaną większość swego życia spędził on właśnie tu, w Rostkowie - przypomniał bp Roman Marcinkowski w czasie Mszy św. Właśnie św. Stanisławowi papież Franciszek zawierzył owoce peregrynacji w diecezji płockiej - jak przypomina odczytywany w każdej parafii w czasie doby nawiedzenia telegram ze Stolicy Apostolskiej.

Wymowna jest scena z głównego ołtarza kościoła parafialnego w Rostkowie, na której Stanisław wyciąga ręce do Maryi z Dzieciątkiem. Podobna scena znajduje się również na jednym z bocznych ołtarzy płockiej katedry i w wielu innych kościołach. Tę samą historię przypominały również zabytkowe feretrony i chorągwie asysty procesyjnej, które były niesione w Rostkowie na powitanie Matki Bożej. "Powiedz o nas Synowi" - brzmiał napis nad wejściem do sanktuarium. To wszystko więc: wyciągnięte ręce św. Stanisława, spojrzenie Maryi z obrazu jasnogórskiego i słowa modlitwy: "Powiedz o nas..." pozwalało lepiej zrozumieć, czym jest nawiedzenie obrazu Matki Bożej, zwłaszcza w Rostkowie.

Podobne pytanie stawiał bp Roman w czasie kazania. - Każdy człowiek szuka w swoim życiu kogoś, komu może zaufać. Czyż taką osobą nie jest matka? Oto więc Matka przyszła do nas. Zazwyczaj to my pielgrzymujemy do niej na Jasną Górę, a teraz Ona przybyła do nas!

Ks. biskup przypomniał postać świętego młodzieńca z Rostkowa. Mówił o nim jako o "człowieku Maryi". Gdy Stanisław przebywał w Wiedniu, w czasie choroby ukazała mu się Matka Boża z Dzieciątkiem i pomogła mu zrozumieć drogę powołania. A gdy był już w Rzymie, pewnego dnia w bazylice Matki Bożej Większej, jeden z kolegów zapytał go: "Czy kochasz Maryję", on odpowiedział: "Przecież to moja Matka" - mówił bp Roman.

Odwołując się do odczytanej w czasie Mszy św. Ewangelii o odnalezieniu 12-letniego Jezusa w świątyni (Łk 2, 41-52), ks. biskup powiedział m.in.: - Pan Jezus zagubił się dla naszego pouczenia. Bo można zgubić Jezusa w codziennym pośpiechu, w natłoku rzeczy i spraw, w gonitwie za dobrobytem (...). Maryja przychodzi w tajemnic nawiedzenia, aby upomnieć się o Jezusa. Pyta się, czy Jezus ma w nas obywatelstwo.

Na ewangeliczne pytanie: jak odnaleźć dziś Jezusa, bp Roman powiedział, że należy Go szukać w trudzie wychowania, a lekcja Rostkowa jest tu wymownym przykładem.

Ks. kan. Adam Chmielewski, proboszcz parafii przed obrazem Matki Bożej, w imieniu wiernych z Rostkowa prosił Maryję o wierność w życiu, na wzór św. Stanisława Kostki.