Powiedzcie o Niej wszystkim. Bogate

Agnieszka Otłowska

publikacja 10.07.2015 01:49

W parafii pw. św. Jana Ewangelisty w Bogatem kończy się nawiedzenie obrazu Czarnej Madonny w dekanacie makowskim.

Tłumy wiernych w kościele, aby czuwać przed wizerunkiem Czarnej Madonny Tłumy wiernych w kościele, aby czuwać przed wizerunkiem Czarnej Madonny
Agnieszka Otłowska /Foto Gość

 Choć Maryję w Bogatem pogoda powitała deszczem, to żar ludzkich serc odsłonił radość parafian i przywrócił wspomnienia sprzed 40 lat.

- W 1976 roku przyszedł do naszej parafii obraz Matki Bożej Częstochowskiej. Ja w 1975 roku urodziłam córkę. Mój mąż był strażakiem. Obydwoje wtedy czuwaliśmy na zmianę. Przeżycie było ogromne. Czułam wewnętrzną radość. Choć zima była bardzo sroga, to nie zabrakło wystroju kościoła, domów, tras, którymi Matka Najświętsza do nas przyjechała. Wszystko było dopięte na ostatni guzik. Kiedy teraz Maryja weszła do naszej świątyni, to powróciło mi wspomnienie tego samego obrazu, który gościł w naszej parafii kiedyś. Była orkiestra, powitania, czuwanie, procesja – choć tyle lat do tyłu, to dziś jest tak samo wzniośle i uroczyście. Pamiętam jak cała noc uczuwaliśmy, mąż przy samym obrazie, a ja modliłam się wypraszając potrzebne łaski. Dzisiaj przychodzę do Mateczki sama, mąż już nie żyje. Dziękuję Matce Świętej, za dożycie tej chwili. Nie pomyślałabym, że spotkam się z nią po raz kolejny. Proszę ją dzisiaj o szczęśliwą śmierć dla siebie – wspomina Bogdana Grzeszczak z Helenowa Nowego.

 - W 1976 roku miałam 12 lat i witałam obraz Matki Bożej. Byłam bardzo dumna z tego. Pamiętam jak wybrał mnie do tego ks. Brzeziński. To było takie niezapomniane wrażenie. Człowiek był wtedy dzieckiem, wiedział, że to jest bardzo ważna chwila. Natomiast lepiej wspominam, jak wyglądały przygotowania. W każdym domu szyło się proporczyki, z frędzlami dookoła. Ważne to było to, jak stroiliśmy ta trasę. To był styczeń. Pamiętam, że po nocy, rano, część nam zniszczono. Dla nas to było ważne, by ta trasa była dobrze udekorowana. Byliśmy tacy życzliwi, jeden drugiemu pomagał. Było takie zjednoczenie. Wspominam ten czas przygotowań. Pierwszy raz w czymś taki uczestniczyłam. Dziś są pewnie inne wrażenia, ale na pewno łzy te same, choć może już innego typu. Wiem jedno, że zawsze spotkania z Matką Boską czy są w Częstochowie, czy tutaj, człowieka odnawiają. Pozwalają się odbić od problemów, pozwalają spojrzeć nowym spojrzeniem w taką chyba lepszą przyszłość – mówi Jolanta Dawid.

​- Przybywasz, Maryjo do naszej parafii św. Jana Ewangelisty w Bogatem, gdzie zatrzymujesz się dziś na swoim pielgrzymim szlaku, idąc poprzez polską ziemię i kolejne parafie naszej diecezji i dekanatu makowskiego. Cieszymy się Twoją obecnością, bo przychodzić do nas jak Matka do swoich dzieci.(…) Maryjo bądź, zatem z nami, mów do nas, wskazuj drogę i przemieniaj nas, czyń wszystko, co potrzeba, byśmy byli lepsi; byśmy nie zatracili godności dziecka Bożego; byśmy wykonali wszystko, każdy według swojego stanu, a kiedyś mogli się cieszyć wraz z tobą nagrodą nieba – witał Jasnogórski wizerunek Matki Bożej ks. proboszcz Cezary Olzacki.

- Królowo Polski, Pani Jasnogórska, Matko Nasza, stajesz dzisiaj przed nami, aby nawiedzić i pobłogosławić swoją matczyną dłonią nasze domy, nasze rodziny i nasze wsie. Ty, która jesteś najpiękniejszym kwiatem naszej ziemi, pobudź nasze serca do naśladowania Ciebie i wyproś nam łaski wytrwania na drodze dobra, abyśmy pośród tego świata byli solą ziemi i jego światłem wśród ciemności rozczarowań. (…) Chcemy, aby tu żyjące, pracujące i modlące się rodziny były Bogiem silne. Będą one takie wówczas tylko wtedy, gdy w centrum każdej z nich będzie Jezus Chrystus. Spójrz Maryjo na ojców i matki naszej parafii. Uproś dla nich łaskę wierności w małżeńskim i rodzicielskim powołaniu – modlili się przedstawiciele rodzin parafii.

Swoje kazanie do licznie obecnych wiernych skierował bp Roman Marcinkowski . Przypomniał matczyną postawę Maryi, która przychodzi do każdej parafii ze swoim Dzieckiem - Jezusem. – Maryja przyszła do nas w tym cudownym obrazie. Nie sama, ale przyszła z Nim, z Jezusem. Bo to przecież dla niej największy skarb – mówił ks. biskup w czasie homilii.

Zwracał uwagę, że dzisiejsze czasy, w których żyjemy, opierają się na rozpadzie moralności, ładu, cywilizacji, słów, prawa, harmonii. Następuje dzisiaj rozpad rozsądku, logiki i najpiękniejszych wartości. Człowiek żyjący w tym świecie, nie potrafić żyć, nie umie myśleć, nie umie słyszeć; nie umie wyciągnąć z nieszczęść zbawiennych nauk. – Czyniąc wszystko na przekór zdrowemu rozsądkowi, idziemy urojoną drogą, do urojonego celu. My się gubimy, my błądzimy, wpadamy w depresję, korzystamy z używek. My żyjemy, a może żyjąc umieramy? Z dnia na dzień nie wiemy, po co to wszystko i do czego zmierza?  -mówił do wiernych bp Marcinkowski.

- Przyszliśmy do Ciebie, Matko, nawiedzająca w tym świętym wizerunku naszą parafię. Cieszymy się twoją obecnością pośród nas. Wiemy, bowiem, że kto Ciebie znajdzie, życie ma i temu Syn zbawienie da. Chcemy dzisiaj przetrzeć nasze oczy, przetkać nasze uszy, pobudzić nasze serce, wyrwać je z martwoty, by na Twój wzór biło ku Bogu i ku ludziom nasze serce – prosił Maryję bp Marcinkowski.

W czasie homilii bp zwrócił się m.in. do rodziców, by nie wstydzili się kreślić znaku krzyża swojemu dziecku, tuż przed snem.  W tym znaku pokazują, że są matką, ojcem, że są przedłużeniem rzeczywistości, którą jest sam Bóg. Pokazują tym samym swoją miłość, miłość rodzicielską. Drodzy rodzice nie mówcie, że nie macie czasu dla swego dziecka – zwracał się bp Roman. Apelował, że dziecko potrzebuje czegoś więcej niż tylko materialnego znaku. Ono potrzebuje miłości, poświęcenia i uwagi.

– Człowiekowi do życia potrzeba wiele rzeczy, ale najbardziej miłości. Szkoda, że tej miłości jest coraz mniej, ona gaśnie, słabnie. Dlatego, że jej nie pielęgnujemy, nie kultywujemy, nie uczymy się jej. Przecież wszyscy wiemy, że to dom jest dla człowieka pierwszym Kościołem, pierwszą szkołą. Wszystko w życiu naszym zaczęło się tam, gdzie się urodziliśmy, gdzie byli nasi rodzice, dziadkowie. Tam się wszystko się zaczęło. Tamten duch, tamten dom na nas oddziaływał, rzeźbił nas – akcentował ks. biskup.

W czasie uroczystego powitania obrazu nie zabrakło asysty procesyjnej, pocztów sztandarowych, chóru parafialnego, scholi młodzieżowej, strażackiej orkiestry dętej i dzieci komunijnych.