Matka Boża nad Narwią

ks. Włodzimierz Piętka

publikacja 27.06.2015 16:28

Dobiegło końca maryjne nawiedzenie na Kurpiach Białych. - To piękny i pobożny zakątek naszej diecezji - powiedział bp Piotr Libera.

Procesja z obrazem Czarnej Madonny w Pniewie Procesja z obrazem Czarnej Madonny w Pniewie
ks. Włodzimierz Piętka /Foto Gość

Obraz Matki Bożej Częstochowskiej odwiedził niemal wszystkie parafie położone po lewej stronie Narwi, należące do dekanatu pułtuskiego: Obryte, Pniewo, Sokołowo, Zambski i Pułtusk Popławy.

- Ta kurpiowska ziemia, zroszona ciężką pracą i męczeńską krwią, wydała wiele powołań i bohaterów - mówił ks. kan. Stanisław Mariański, proboszcz parafii Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Pniewie, witając obraz jasnogórski. Dowodami tych słów były tłumy wiernych np. w Pniewie czy zdumiewająca procesja sióstr zakonnych w Obrytem - pochodzących właśnie z tej parafii. Uroczysty moment powitania ikony jasnogórskiej ukazał na nowo żywe tradycje i stroje kurpiowskie oraz przywiązanie wiernych do Kościoła.

Niemymi świadkami tej wiary są również kościoły: monumentalny w Pniewie, skromny, ale z wielką historią i echami wiktorii wiedeńskiej kościół w Sokołowie czy wreszcie kościół św. Wojciecha w Zambskach.

Zambski to najstarsza parafia na tym terenie. Przed wiekami należał do niej także Pułtusk. Pracowali tu benedyktyni, a pierwszy kościół istniał najprawdopodobniej już w XI wieku. Na miejscu obecnej świątyni wcześniej istniały 3 drewniane kościoły. Obecny, murowany, wzniesiono na początku XX wieku. 9 maja 1909 r. jego konsekracji dokonał bp Antoni Julian Nowowiejski. Była to druga konsekracja dokonana przez przyszłego błogosławionego, po kościele w Popowie. Jednak w pamięci ludzi nie zachowało się wiele po tych wydarzeniach. Zaledwie 6 lat po konsekracji, w 1915 r., kościół został poważnie uszkodzony w czasie I wojny światowej. Po odbudowie wkrótce przyszedł rok 1939. Kościół stał się celem regularnych działań frontu na linii rzeki Narew.

- Był punktem strategicznym w tej okolicy, dlatego został zniszczony. Straty były tak wielkie, że zastanawiano się wręcz, czy warto odbudowywać kościół. Tej pracy podjął się i ludzi podnosił na duchu ówczesny proboszcz ks. Karol Korzyb. Pamiętam go i wiele mu zawdzięczam. To on udzielił mi I Komunii św. - wspomina pochodzący z parafii Zambski ks. Zygmunt Karp.

To właśnie ks. Korzyb zaczął pisać kronikę wydarzeń z życia parafii: „Żeby nie uległo zapomnieniu, a zebrane dokumenty nie zostały zniszczone, choć minęło sporo lat, postanowiłem wywołać z pamięci i spisać wielki trud odbudowy kościoła w Zambskach, którego obstrzału i spalenia byłem świadkiem w czasie ucieczki i pobytu w Obrytem w początkach września 1939 r.”.

Wydawać się może, że na przestrzeni ostatnich 100 lat kościół w Zambskach był skazany na zniszczenie. W ten sposób miałaby zostać zatarta i tak cicha pamięć i ślady modlitwy i konsekracji błogosławionego arcybiskupa. - Tu pobożność była, jest i będzie. Mimo przeszkód i zniszczeń, tym, co zwyciężyło w Zambskach, jest duch i przywiązanie do kościoła. Ja sam, choć od lat nie mieszkam w rodzinnej parafii, w pokoju zawsze trzymam zdjęcie mojego parafialnego kościoła - mówi ks. Karp.

Maryjne nawiedzenie trwa w parafiach wschodniej części diecezji - po Pułtusku i okolicach przyszedł czas na Maków Mazowiecki i Przasnysz - kolejne regiony, w których tradycyjnie zobaczymy żywą wiarę i bogactwo kurpiowskiej tradycji.