Oto Matka... w nieskończoność

oprac. s. Donata Koska

publikacja 14.06.2015 01:18

Przypominamy kazanie kard. Stefana Wyszyńskiego, prymasa Polski, wygłoszone 30 listopada 1975 roku w Przasnyszu, w czasie inauguracji nawiedzenia diecezji płockiej przez obraz jasnogórski.

Kard. Stefan Wyszyński, prymas Polski   Kard. Stefan Wyszyński, prymas Polski
Archiwum Gościa Płockiego
Najdostojniejszy Arcypasterzu świętego Kościoła Diecezjalnego Płockiego! Umiłowani kapłani i Ludu Boży Diecezji!

Wraz z arcypasterzem metropolitą poznańskim, przybyli do Przasnysza na gody Najświętszej Panienki Prymas i biskupi polscy. Długą już drogę odbyła Maryja w kopii obrazu Jasnogórskiego, zanim przybyła do diecezji płockiej. Droga ta prowadziła ze stolicy kraju - Warszawy, poprzez diecezję podlaską, łomżyńską, warmińską, gdańską, chełmińską, gorzowską, szczecińską i koszalińską; i dalej na zachód ku południowi, poprzez diecezję opolską, wrocławską, katowicką, krakowską, tarnowską i przemyską. A później przez diecezję w Lubaczowie podążyła do diecezji lubelskiej, sandomierskiej, kieleckiej i łódzkiej, by w międzyczasie odwiedzić diecezję w Drohiczynie.

Daleka więc ta droga, trwająca już kilkanaście lat. Obraz, który oglądamy, był na Watykanie i na nasza prośbę, pobłogosławiony został przez ojca świętego Piusa XII. Zadaniem tego obrazu jest nawiedzenie całej ziemi polskiej, aby wszystkie serca naszego narodu złożyły należny hołd Królowej Polski, Bogarodzicy Dziewicy, Bogiem sławionej Maryi.

Radosny moment Kalwarii – Maryja Matką naszą

Dobrze się składa, iż nawiedzenie to rozpoczyna się w kościele ojców pasjonistów, zakonu powołanego do rozważania Męki Chrystusa. Wprawdzie w życiu Matki Najświętszej możemy rozważać przedziwne tajemnice jej odwiecznego powołania - poprzez Nazaret, Zwiastowanie, Betlejem, ucieczkę do Egiptu, powrót i życie Świętej Rodziny w Nazaret, poprzez wędrówki Chrystusa zwiastującego Dobrą Nowinę światu, aż na Kalwarię. Lecz spośród wszystkich tych zdarzeń Jej życia, bodaj to jest najwznioślejsze, gdy "pod Krzyżem Jezusa stała Matka Jego". Chrystus bowiem, chociaż chwalebnie przyszedł na świat, przyjąwszy jako Bóg ciało ludzkie i chociaż utrudził się bardzo wiele, zwiastując światu naukę przyniesioną od Ojca, choć dokonał licznych cudów i znaków, to jednak największym, najważniejszym dziełem Jego życia było dąć duszę swoją za braci, a przez to okazać największą miłość. Dokonał tego na drzewie Krzyża.

Tam też, na Kalwarii, Chrystus spłacił dług, który przez grzechy zaciągnął rodzaj ludzki i dopełnił wyzwolenia naszego z niewoli szatana. Tam zrodził swój Kościół, który żyje i trwa po wszystkie dni, aż do skończenia świata. Tam również wskazał Chrystus swą szczególną wrażliwość na człowieka, gdy proszącemu łotrowi powiedział: "Dziś jeszcze będziesz ze mną w raju".

Ale to co nas najbardziej wzrusza w dziejach Kalwarii, to pamięć umierającego Chrystusa o swej Matce. Doznał jej macierzyńskiego serca i zapragnął, aby stało się to udziałem wszystkich. Widząc pod Krzyżem umiłowanego swego ucznia Jana, powiedział do niego, wskazując na Maryję: "Oto Matka twoja!", a do Matki swojej, ukazując Jej Jana: "Oto syn Twój". Chciał niejako przez to pouczyć nas wszystkich, abyśmy dostrzegli i Matkę i syna.

Kalwaria związana jest nie tylko z boleściami, z Męką, ze strasznym upokorzeniem Boga- Człowieka, policzonego wśród łotrów. Musimy pamiętać, że On nie przyszedł leczyć zdrowych, ale źle się mających, przyszedł szukać grzeszników i celników. Dlatego ostatnie chwile Jego życia upływają wśród ludzi cierpiących, nieszczęśliwych, biednych, skazanych już przez ten świat na śmierć. Ale Jezus w takiej chwili nie jest sam. On, który doznał miłości wybranej przez Ojca Niebieskiego Matki, Maryi z Nazaret, bardzo pragnął, aby wszyscy ludzie doznali na sobie dobroci Jej macierzyńskiego serca. Dlatego oddając Matce swego umiłowanego ucznia Jana, w jego osobie oddał nas wszystkich. To jest ta radosna chwila Kalwarii.

Maryja spełnia swoje posłannictwo do dziś dnia. Ona wie, że jest Matką. Jest Matką matek, które rodzą i Matką ich dzieci. Jest Matką Kościoła i Matką całej rodziny ludzkiej. Jest Matką… w nieskończoność. I będzie Nią zawsze, nawet wtedy, gdy wszyscy ludzie odlicza się przez Boże miłosierdzie w Królestwie Niebieskim, gdy będziemy widzieli chwałę Maryi, królującej po prawicy swego Syna, Jezusa Chrystusa, jako Królową wszystkich świętych.

Maryja zawsze prowadzi nas do swojego Syna

Dzieci Boże! Wielka jest dzisiaj nasza radość, chociaż może - jak mówił wasz arcypasterz [bp Bogdan Sikorski, ówczesny biskup płocki - przyp. red.]- przechodzą przez nią smugi smutku, odczucie upokorzenia, braku ludzkiej miłości, czy braku mądrości. Jednakże smutek nasz w radość się zamienia, bo wszystkie utrapienia tego czasu nie dadzą się nawet porównać z chwałą, która nas czeka.

A co nas czeka? Gdybyście posłuchali, jak biskupi polscy opowiadają o działaniu Maryi nawiedzającej ich diecezje, gdybyście mogli posłuchać, co mówił biskup włocławski przed kilkoma dniami na Konferencji Episkopatu o zakończeniu w jego diecezji Nawiedzenia, to z większą jeszcze wiarą i nadzieją moglibyście się spodziewać podobnej obfitości łask dla waszej diecezji.

Maryja bowiem zawsze prowadzi nas do swojego Syna i o Nim nam przypomina. Tak przecież było w Kanie, gdy powiedziała do sług wesela: "Cokolwiek wam Syn mój każe, to czyńcie". A wiemy, że jest Ona obecna w misterium Chrystusa i Kościoła do dziś dnia. Jest obecna tak bardzo, jak wówczas w wieczerniku Zielonych Świąt, gdy przychodził Duch Święty. Jest obecna w całym Kościele. A zadanie jakie w nim wypełnia, jest zawsze jedno: ukazywać nam Chrystusa i przypominać: "Cokolwiek wam każe mój Syn, to czyńcie".

Patrząc dziś na najlepszą naszą Matkę, która przebyła ogromny szmat drogi przez polską ziemię w ciągu tylu lat wędrówki z diecezji do diecezji, z parafii do parafii – możemy powiedzieć, że zadanie swoje wypełnia Maryja nieustannie, albowiem stale przypomina nam Jezusa i Jego naukę.

A któż to jest Jezus? Czy to jest wróg, gorszyciel, krzywdziciel? Czy może kłamca, oszust, złodziej? Broń Boże! Wybaczy mi Chrystus Pan to pytanie, bo wy z doświadczenia religijnego wiecie, że jest to Syn Boży, który przyszedł zgładzić grzechy świata. On nie po to jest na świecie, by mnożyć grzechy, lecz aby zgładzić grzechy świata. Dlatego bać się Go mogą tylko ludzie, którzy sami są pełni grzechu. Lecz nawet tacy, którzy pełni byliby grzechów niewiary i nienawiści, nie powinni się bać Chrystusa, bo jest On Ojcem miłosierdzia i wszelkiego pocieszania, nawet dla tych, którzy uważają się za Jego wrogów. Taki jest Chrystus. On na tej ziemi zakłada Królestwo, które nie jest z tego świata. To jest Królestwo wieczne, powszechne, Królestwo prawdy i życia, świętości i łaski, sprawiedliwości, miłości i pokoju. Królestwo, przez które prowadzi nas do Ojca Niebieskiego, odpowiadające wszystkim pragnieniom i tęsknotom człowieka.

Któż z nas, Najmilsi, a szczególniej wy, droga młodzieży, nie pragnie takiego właśnie Królestwa, za które nie biliby się słudzy – jak mówił Chrystus: "Gdyby Królestwo moje było z tego świata, biliby się słudzy, abym nie był wydany Żydom". Ale Chrystus chce być wydany – wszystkim, każdemu z nas. On uczy nas prawdy, życia, miłości, pokoju, sprawiedliwości i tych wszystkich wartości, bez których człowiek, ojczyzna, naród, państwo, i ludzkość cała nie zdoła wyżyć. Taki jest Chrystus. A do Niego prowadzi nas Matka. Ta, której oblicze widzimy na ołtarzu i która mówiła w Kanie: "Cokolwiek wam Syn mój każe, czyńcie".

Maryja – najlepszą z matek, najporządniejszą z niewiast

Ale ta Matka, na którą obecnie patrzymy, jest Matką Jezusa i naszą Matką; w najwspanialszy sposób wypełniła swoje szczytne, chlubne posłannictwo i powołanie macierzyńskie. Przez Boga została powołana na Matkę Syna Bożego. Lękała się tego, nie wiedziała, jak to się stanie. Gdy jednak usłyszała wyjaśnienie: "Duch Święty zstąpi na Cię, moc Najwyższego Cię ogarnie, a To, co się z Ciebie narodzi, Święte, nazwane będzie Synem Najwyższego" - uwierzyła całkowicie i poddała się woli Bożej.

Maryja w najdoskonalszy sposób wypełniła zadanie, zlecone Jej przez Boga, pouczając przykładem swoim wszystkie matki tej ziemi. Patrząc dziś na Matkę, wywyższoną na ołtarzu, wiemy, iż taka właśnie powinna być każda matka, rodząca nowe życie ojczyźnie, narodowi, państwu. Taka powinna być każda matka, w której przez działanie Trójcy Świętej, rozpoczyna drogę nowy człowiek.

Czytajcie prasę polską ostatnich dni. Ileż tam artykułów na temat matki i macierzyństwa. Zaczęto wreszcie pisać o matce, o jej godności i posłannictwie. Matce wyznacza się coraz większe zadania. Już dzisiaj mówi się, że nie wystarczy, gdy matka da ojczyźnie swoje dziecko. Powinna dać troje, czworo. Pochwala się matki licznych rodzin. Zmieniły się czasy, poprawiły. Zrozumiano wielkie sprawy, doniosłość macierzyństwa i jego znaczenie dla ojczyzny, aby ziemia nasza, przez niepłodność matek, nie stała się ziemią opustoszałą, z której wymazane byłoby imię żyjących.

Potrzeba dzisiaj Polsce przykładu wspanialej matki. Przecież to jest Międzynarodowy Rok Uczczenia Kobiety. W takim Roku, w Kościele Chrystusowym, wszystkim matkom i ojcom, wszystkim dziewczętom i młodzieńcom, czującym powołanie do życia rodzinnego, ukazujmy najwspanialsza Kobietę – Maryję, Matkę.

Czytałem kiedyś książkę niemieckiego pisarza, Fryderyka Wilhelma Forstera: "Chrystus i życie ludzkie". Autor opisuje pewne zdarzenie. Oto dwóch ludzi, nauczyciel i robotnik, idąc ulicami miasta, toczyli spór o istnienie Boga: czy jest, czy Go nie ma, czy miłuje, czy nienawidzi. I tak podeszli do bramy miejskiej. Nad bramą, w niszy, stał posąg Matki Bożej. Niewierzący powiada: "Widzisz ten posag? Pada śnieg, pokryje go i wszyscy o nim zapomną". "Tak, ale przyjdzie słonce, stopi śnieg i na nowo wszyscy go zobaczą" – odpowiedział drugi. "A nad to powiem ci - dorzucił. Znam tę dzielnicę miasta. I uważam, że jest to najporządniejsza z kobiet, jakie tu mieszkają".

Dzieci Boże! Gdy dziś do Przasnysza przyszła Maryja w obrazie nawiedzenia, możemy powtórzyć te słowa: "To najporządniejsza z kobiet, jakie świat zna". I nie trzeba się jej wstydzić, nie trzeba się Jej lękać, bo to jest Matka. Trzeba Ją uczcić, jak tylko umiecie, chociaż wiemy, że na jej cześć składają się wieki wszystkich narodów i ludów. I do końca świata będą Ją zwać błogosławioną.

Serca wasze są już przygotowane, napełnione radością i gotowością uwielbienia Maryi. Od was jej obraz powędruje dalej, do metropolii poznańskiej i gnieźnieńskiej, gdzie też na Nią czekają, a w końcu do Częstochowy. Ale już dzisiaj biskupi tych diecezji, gdzie Ona była przed laty, mówią, że trzeba by na nowo zacząć Nawiedzenie, bo niesie ono pokój i radość, budzi sumienia, jednoczy i zespala. A przecież to wszystko służy nie tylko Kościołowi, lecz także narodowi, ojczyźnie, państwu, życiu społecznemu i publicznemu.

Maryja, jako Matka wypełnia najlepiej ze wszystkich matek swoje zadanie. Do Niej należało przygotować Chrystusa na Krzyż, dać Mu Ciało i Krew, aby miał co ofiarować za nas Ojcu. Ona wychowała w Nazaret Dziecię i Młodzieńca tak, że wszyscy, nawet uczeni w Piśmie, dziwili się Jego mądrości. Gdy 12-letni Jezus wyrwał się z pielgrzymującego orszaku, wracającego ze świąt, wrócił do świątyni jerozolimskiej i zasiadł między doktorami, wszyscy zdumiewali się mądrości Jego słów.

O, gdyby wszystkie matki ludzkie tak wychowały swoich synów i córki, jak to uczyniła Maryja z Nazaret, jakaż to byłaby wielka radość dla Kościoła, narodu, ojczyzny i państwa! I my tego pragniemy. Dlatego okazujemy wam wzór najlepszej nauczycielki i wychowawczyni. Niech więc nauczyciele i wychowawcy widzą w Niej skuteczną pomoc w ich zaszczytnym i odpowiedzialnym zadaniu w narodzie. Niech się jej nie boją, niech przyjmą Ją jako swoją wspomożycielkę i współpracowniczkę.

Przyszła do nas Matka i Służebnica

Tym więcej, Dzieci Boże, nie trzeba się bać Maryi, że chociaż my nazywamy Ją Królową – "Witaj Królowo Nieba" – chociaż wołamy do Niej: "Królowo Polski, módl się za nami" – Ona sama nazwała się Służebnicą. "Bądź pozdrowiona, łaski pełna, Pan z Tobą" - powiedział do Niej zwiastun. "Błogosławionaś Ty między niewiastami, błogosławiony Owoc żywota Twojego" – dodała Elżbieta. Lecz Maryja, poznawszy wole Boga, powiedziała o sobie: "Oto ja służebnica Pańska".

Z takim tez zadaniem, by służyć Chrystusowi, Szla od Kalwarii Męki Chrystusowej, poprzez wieczernik Zielonych Świat, poprzez wszystkie wieki Kościoła, aż do czasów dzisiejszych. Ona idzie poprzez świat, by służyć. W swojej woli i pragnieniu przede wszystkim jest służebnicą. Możemy Ją czcić i wielbić, jako Królową, Matkę, Bogurodzicę. Wszystko to będzie słuszne i prawdziwe, ale pamiętajmy, że ta Matka i Królowa uczy nas służyć.

Może wyraz "służba", "służyć" nam się nie podobać. Wszyscy dziś chcemy być wielcy. A jednak coraz bardziej jesteśmy skazani na posługę innych i należymy wzajemnie do otoczenia. Skomplikowane życie współczesne jest możliwe tylko wtedy, gdy człowiek jest zdolny do służby, ofiary, poświęcenia, do zapomnienia o sobie, by pamiętać o innych, służyć im, pomagać, ocierać łzy i wszystkim się dzielić. Wtedy dopiero rodzi się prawdziwa społeczność ludzi uczynnych, oddanych, poświęconych dziełom Bożym i służbie braciom.

W obecnym Roku Świętym, który kończy się za kilka dni, usiłowaliśmy pojednać się z Bogiem i ludźmi. Któż bardziej pełni pracę jednoczenia ludzi, jak nie ten, kto służy w duchu prawdy, miłości, sprawiedliwości i pokoju? Takiej właśnie służby uczy nas Matka Najświętsza. Ona nie przyszła do Przasnysza wszczynać rewolucji. Przyszła uczyć nas służenia sobie nawzajem. Wspaniałym wyrazem i symbolem służby jest ten obraz, który już zszarzał od wędrówki poprzez kilka tysięcy parafii, jakie nawiedził w naszej ojczyźnie.

Matka Najświętsza obrała sobie szczególne miejsca swej obecności, gdzie służy: na Jasnej Gorze, w Lourdes, w Fatima, w La Salette, w Kalwarii Zebrzydowskiej i tutaj niedaleko w Skępem, w Oborach, czy w waszej świątyni, a której czcicie piękny Jej obraz, przygotowany przez waszego arcypasterza do koronacji.

Wiecie teraz, Kto przyszedł do Przasnysza i po co tutaj przyszedł. I wierzycie w to wszystko. Mógłbym wam, Dzieci Boże, o tym nie przypominać, bo wy to wiecie. Mamy wspólnego ducha wiary, który nas łączy i jednoczy. Z ufnością dążymy ku Maryi i nie lękamy się Jej. A znając Ją, pragniemy, aby Ona cały naród polski uczyła ducha sprawiedliwości, miłości i pokoju; aby ukazywała cenę życia każdego rodzącego się Polaka; aby była wzorem najlepszej nauczycielki i wychowawczyni, potrzebnej narodowi, by wypełnił swoje zadanie.

Każdy, kto rozumny, sprawiedliwy i nie zacietrzewiony, kto ma umysł szeroko otwarty, ten rozumie i uzna to. A wtedy nie trzeba będzie z waszych feretronów wycierać imienia Polski, ale raczej krwią własną wypisać jej imię przy Bolesnej Matce, stojącej pod Krzyżem. Potrzeba bowiem, aby jak na Kalwarii, Chrystusa Krew wzięta z Maryi, obmyła grzechy świata, tak by dzisiaj obmyła grzechy całej naszej ojczyzny, każdej diecezji i parafii, każdego miasta i każdej wsi. Będziemy się modlili, aby umocniło się w was zrozumienie takiej właśnie służby Maryi.

W tych dniach rozmawiałem z biskupem sekretarzem Episkopatu Polski, który relacjonował mi przebieg spotkania z jednym z polityków czasów współczesnych. Rozmowa ta odsłoniła, że ludzie zajmujący się polityką, coraz lepiej rozumieją dzisiaj posłannictwo Kościoła w Polsce i uznają je. Widza wielkie walory, jakie niesie jego posługiwanie. Bo Kościół nie panuje w Polsce, tylko służy narodowi, ojczyźnie, poszczególnym rodzinom.

Dlatego byłem zaskoczony tym, co usłyszałem od waszego arcypasterza, a co działo się tutaj przed przybyciem obrazu Matki Najświętszej. Jest wielkim rozbieżność między tym, co słyszymy w Warszawie od ludzi odpowiedzialnych za politykę naczelną, a tym na co sobie pozwalają jeszcze niektórzy urzędnicy, postawieni na niższych szczeblach. To są już rzeczy przebrzmiałe. Minęły czasy, gdy przed nawiedzeniem wywożono młodzież, gdy ją straszono po szkołach za udział w uroczystościach kościelnych, gdy może nawet kontrolowano takie czy inne napisy ku czci Maryi. Całą niemal Polskę przejechałem w ostatnich latach i widziałem swobodę oddawania czci Matce Najświętszej.

Myślę, Dzieci Boże, że wasza modlitwa przyczyni się do tego, iż rozbłyśnie wielkie światło Boże nad kościołem sług Męki Pańskiej i doznacie ogromnej radości, a męka wasza, jak Męka Chrystusa, w radość się odmieni. Tej radości z nawiedzenia Matki, wychowawczyni, nauczycielki i służebnicy, życzę tobie, gorliwy arcypasterzu diecezji płockiej, wam, umiłowani kapłani diecezji, tobie, droga rodzino zakonna pasjonistów, wam, młodzieży, waszym wychowawcom i nauczycielom, oraz wam, matki i ojcowie, stróże rodzin domowych, w których pełnicie służbę młodemu pokoleniu Polski, jak Maryja w Świętej Rodzinie nazaretańskiej.

Pragniemy wam, na wędrówkę Służebnicy Pańskiej po diecezji płockiej, całym sercem pobłogosławić, co pod koniec Mszy koncelebrowanej z radością uczynimy. Amen.