Chcą być słyszani

am

publikacja 23.03.2015 23:38

Stowarzyszenie Obrońców Doliny Iłowsko-Dobrzykowskiej zorganizowało dziś protest i dwugodzinną blokadę drogi w centrum Płocka.

Chcą być słyszani Stowarzyszenie Obrońców Doliny Iłowsko - Dobrzykowskiej domaga się pogłębiania Wisły, by zapobiec klęsce z 2010 r. Agnieszka Małecka /Foto Gość

Kilkudziesięciu protestujących pojawiło się ok. godz. 13 w Alei Jachowicza, na wysokości kościoła św. Stanisława Kostki. Byli to mieszkańcy tych gmin mazowieckich, które 5 lat temu szczególnie ucierpiały podczas powodzi m.in. Słubic, Wiączemina, Gąbina. W centrum Płocka pojawili się z biało-czerwonymi flagami, transparentami; skandowali okrzyki: „Żądamy pogłębiania Wisły!”, „Dość obietnic, czas na realizację!”.

 

W ciągu dwóch godzin, co kilkanaście minut protestujący prowadzili blokadę głównej arterii miasta. Protest był zapowiadany; Policja zorganizowała dodatkowe objazdy na ten czas i zabezpieczała obszar, gdzie prowadzono blokadę.

 

- Dlaczego tu jesteśmy? Mogliśmy oczywiście zrobić protest na wsi, ale kto by nas zauważył. Mamy nadzieję, że jakoś szczególnie nie utrudniamy mieszkańcom życia. Musieliśmy coś zrobić, bo za chwilę minie pięć lat od powodzi, a nasza sytuacja się nie zmienia. Nadal żyjemy w strachu, czy nie przyjdzie nowa fala - mówi Marlena Mazurska ze Stowarzyszenia Obrońców Doliny Iłowsko-Dobrzykowskiej.

 

- W lutym mieliśmy spotkanie, które zorganizował Wojewódzki Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych, który przedstawił nam koncepcję, że podwyższą wały wiślane, umocnią je. Ale jeszcze nie wiadomo, czy zostanie sporządzona dokumentacja, czy rząd wyrazi na to zgodę, i czy dojdzie do realizacji tej koncepcji. Realnie nie nic się nie robi, a przede wszystkim nie ma pogłębiania Wisły. W powodzi ucierpiało 4 tys. mieszkańców doliny. Niewiele osób zdecydowało się na wyprowadzkę, bo to są koszty. Nikt nie chciał się z nami liczyć, jako mieszkańcami, dlatego założyliśmy stowarzyszenie - mówi mieszkanka doliny zagrożonej powodzią.

 

Prezes Stowarzyszenia Wanda Smożewska dodaje, że, owszem coś się robi, ale to kropla w morzu potrzeb.

 

- Przede wszystkim potrzebne są duże pieniądze na pogłębianie Wisły. Nawet jeśli jest dawane nawet 3 czy 4 miliony, to jest wszystko za mało. I potrzeba więcej refulerów. Jeśli RZGW ma tak mały refuler, który wydobywa zaledwie 15 metrów sześciennych piasku, to nie wiadomo, czy się śmiać, czy płakać. Nanos jest 1,5 miliona, a refuler wydobywa zaledwie 300, czy 200 tys. metrów sześciennych piasku. Porastają dalej wierzby, drzewa, wyspy się tworzą, tak że można latem przejść w poprzek Wisłą - mówi Smożewska.

 

Marlena Mazurska pamięta, jak w jej dzieciństwie refulery pracowały na Wiśle pełną parą przez całe lato. - Jak chciało się otworzyć okno, bo było gorąco, to wdzierał się hałas tych refulerów. Dzisiaj tego nie ma. Widzimy za to jak Wisła się przesuwa, jak rwie brzegi. Boimy się teraz, bo jak będę opady, może znowu przyjść fala - dodaje pani Marlena.

 

Obok protestujących w kamizelkach Stowarzyszenia widać było flagi Prawa i Sprawiedliwości oraz zielone kamizelki związkowców NSZZ Solidarność Rolników Indywidualnych.

- Mieszkańcy ziemi iłowskiej to są rolnicy. A to, że ja mieszkam po drugiej stronie Wisły nie ma znaczenia, też jestem rolnikiem. My jesteśmy jedno, mimo tego, że nas - rolników podzielono. To też powinni zrozumieć i powinni się zjednoczyć. Widzę sens takiego protestu. Około dwa lata temu uczestniczyłem w spotkaniu rady krajowej naszego związku z przedstawicielami rolników Szwecji. Ich przedstawiciel powiedział tak: „jeśli walczysz, możesz wygrać, jeśli nie walczysz, to już się poddałeś” - mówi Adam Molak, przewodniczący NSZZ Solidarność RI w powiecie płockim.

 

W trakcie protestu podchodził do samochodów, stojących przed zablokowanym przejściem i rozdawał ulotki z apelem o poparcie postulatów polskich rolników. - Niektórzy kierowcy może są zirytowani, ale wielu otwiera okna i przyjmuje te ulotki - dodaje Molak.

Protestujący nie tylko wyrażali niezadowolenie i desperację; poza transparentami typu: „Stop bezczynności!”, „Zaniedbana Wisła jest groźniejsza od niekompetentnego polityka” były też i takie z pozytywnym przekazem - „Pogłębiona Wisła to spokój ludzi i promocja regionu!”

 

W trakcie akcji protestacyjnej pojawili się na Jachowicza: Piotr Zgorzelski, poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego i starosta płocki Mariusz Bieniek. Uczestnicy blokady uzyskali wstępne zapewnienia o spotkaniu z udziałem ministra, które planowane jest w rocznicę powodzi, 22 maja, prawdopodobnie we Wiączeminie. Ma być zaproszony wojewoda mazowiecki, przedstawiciel RZGW, ekolodzy. Mieszkańcy będą mogli przedstawić swoje obawy, bolączki.

 

Dziś są jednak co najmniej sceptyczni. - My tak naprawdę wątpimy w to spotkanie, z tego względu, że tych spotkań przez 5 lat było bardzo dużo. Wniosek był za to jeden, że na początku roku obiecuje się przeznaczyć na kwestie zabezpieczenia przed powodzią 15-18 milionów, natomiast na koniec roku, tak jak w 2014 okazuje się, że wykorzystano tylko milion siedemset - mówi jeden z protestujących.