Co z nami będzie?

ks. Włodzimierz Piętka

Nie jesteśmy Warszawą, nie będziemy też pustynią, ale jeśli prognozy demograficzne się spełnią, to jak będzie wyglądać północne Mazowsze za 35 lat?

Co z nami będzie?

Rok 2050 to wcale nie jest odległa perspektywa. Jak przewiduje Główny Urząd Statystyczny, proces starzenia się społeczeństwa i wyludniania się naszego kraju będzie dalej postępował. Najmniej odczuje to Warszawa i jej okolice. A my, północne Mazowsze, ziemia dobrzyńska i Kurpie? Czy już mamy się przyzwyczajać do opuszczonych domów i gospodarstw. Coraz częściej, niestety, takie obrazki można spotkać.

Jest też inna możliwość, bo trudno sobie wyobrazić, by w centrum Polski powstał niezamieszkały obszar, a wszystko skupiło się wokół stolicy. I to może się stać naprawdę szybko, podobnie jak we Włoszech, Francji czy Niemczech. A wtedy niekoniecznie naszymi sąsiadami będą musieli być ludzie świetnie rozumiejący nasz język, kulturę i religię. Jeśli rzeczywiście utrzyma się taka demograficzna tendencja, to może nas zaskoczyć nieprzewidywalna fala imigrantów ze wschodu czy z południa.

Znam pewne stare, włoskie miasteczko. Ma około 5 tys. mieszkańców, podobnie jak wiele mazowieckich miasteczek. Może 15 lat temu sprowadziła się tam grupa arabskich rodzin, rzecz jasna wielodzietnych. I wystarczyło kilkanaście lat, i zwykły demograficzny proces, aby włoskich rodzin ubywało: bo starsi umierali, a młodsi wyjeżdżali, a z drugiej strony osiedlały się nowe, wielodzietne arabskie rodziny. Podobno w ubiegłym roku było już ich 30 proc. A co będzie w 2050 roku...?