Spowiednik jak akuszer

am

publikacja 29.12.2014 13:45

O spowiedzi, która rodzi nowe życie i dlatego musi boleć, o konfesjonale, w którym siedzi Duch Święty i spowiedziach dobrych i złych mówił dominikanin o. Wojciech Prus, podczas Farnego Wieczoru Wiary w Płocku.

Spotkanie z o. Wojciechem Prusem, w cyklu Farne Wieczory Wiary, odbyło się w odnowionym kapitularzu fary Spotkanie z o. Wojciechem Prusem, w cyklu Farne Wieczory Wiary, odbyło się w odnowionym kapitularzu fary
Agnieszka Małecka /Foto Gość

Autor książki „Spowiedź bez końca” o. Wojciech Prus z Poznania był gościem kolejnego cyklu Farne Wieczory Wiary, organizowanego w parafii pw. św. Bartłomieja w Płocku.

Spotkanie z dominikaninem, które odbyło się w niedzielę Świętej Rodziny, zapoczątkowało temat kolejnego cyklu - sakrament pokuty i pojednania. Jest on związany z hasłem nowego roku duszpasterskiego „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię”.

Spowiedź jak poród nowego życia, konfesjonał niczym grób, w którym chowa się, to co jest w nas martwe, czy obraz Kościoła jako naczyń połączonych, to sugestywne analogie – obrazy, które zostawił o. Wojciech, płockim słuchaczom podczas swojej konferencji.

Jej temat brzmiał ABC spowiedzi, dlatego gość Farnego Wieczoru Wiary wyjaśniał w nim podstawowe kwestie, np. dlaczego w ogóle się spowiadamy, komu się spowiadamy, i jak to jest z dopełnieniem pięciu warunków dobrej spowiedzi.

Jeśli ktoś zastanawiał się, czy przystępować do spowiedzi, skoro budzi ona lęk, to już na początku spotkania o. Wojciech rozwiał tę wątpliwość. Spowiedź nie może odbywać się bez stresu i musi boleć, mówił dominikanin, pokazując ciekawą analogię pomiędzy spowiedzią i porodem. Oba wydarzenia, bardzo intymne, przynoszą nowe życie i obu towarzyszy ból.

- Tak jak poród, spowiedź jest czymś bardzo intymnym. To właściwie najbardziej intymny sakrament, dlatego tak jak po porodzie mogą pozostawać traumy, tak spowiedź obfituje w najcięższe zranienia - przyznał o. Prus.

Dlaczego w ogóle się spowiadamy? Przecież Bóg wie o wszystkim? Odpowiadając na to podstawowe pytanie, autor książki „Spowiedź bez końca”, zacytował zdanie św. s. Faustyny, która pewnego dnia napisała w swoim „Dzienniczku”: „Przez miesiąc nie powiedziałam o czymś Jezusowi”.

- Dlaczego? Przecież On zna każdą naszą myśl? Bo w relacji nie chodzi o informację. My możemy dowiedzieć się czegoś o żonie, mężu, dziecku, bo ktoś nam to powie, ale zupełnie inaczej jest, gdy dowiemy się tego od tej bliskiej osoby. To tak jak z dzieckiem, które przychodzi do mamy i opowiada jej o tym, co się wydarzyło. Chociaż ona doskonale już to wie, to opowiadanie dziecka to jest coś zupełnie innego. Bo ono samo jest w tej informacji. W tym, co ja mówię jestem ja sam, moje serce, życie, moje przeżycia. I właśnie w tym znaczeniu, gdy podczas spowiedzi wyznajemy grzechy Bogu, który przecież wszystko wie, On odpowiada, jak matka: - Dziękuję ci, bo tego nie wiedziałem…” - wyjaśniał.

Kolejne pytanie, które nosi w sobie wielu penitentów, to „gdzie jest Jezus w czasie naszej spowiedzi?”. - Jezus nie jest w konfesjonale. On stoi z nami w długiej kolejce do spowiedzi, patrzy na nas i wspiera nas. W takim razie, kto jest w konfesjonale? Duch Święty. On rozgrzesza, On wskrzesza, On objawia chwałę Ojca – mówił o. Prus. Wyjaśniał też, skąd się bierze, związana z tym, intuicja konfesjonału jako grobu.

- Szwajcarska mistyczka Adrienne von Speyr napisała, dzieło „Spowiedź”. Ono nie jest łatwe w odbiorze, ale warto się przez nie przewiercać powoli, bo mistycy mają często niezwykłe intuicje, która otwierają wielkie przestrzenie. Adrienne von Speyr mówi tam, że całe życie Jezusa było spowiedzią. To jest zaskakujące stwierdzenie, bo Jezus nie miał grzechu, więc w jakim sensie Jego życie było spowiedzią? Ona odpowiada - bo wziął na siebie cudze grzechy, grzechy całego świata.

Szczytowym momentem tej spowiedzi Jezusa jest śmierć i złożenie do grobu. To znaczy, że konsekwencją grzechu, w przypadku Jezusa cudzego grzechu, jest śmierć. Ta śmierć jest pięknie przedstawiana na obrazach w ten sposób, że ciało Jezusa jest składane do grobu przez Jana Apostoła i Maryję, czyli Kościół. Ale nie po to, by to ciało zostało tam, ale by za chwilę Duch jest wskrzesił – mówił wczoraj gość Farnego Wieczoru Wiary. Konfesjonał, wyjaśniał w trakcie spotkania w Płocku, jest takim grobem, przy którym my - członkowie Ciała Chrystusa, oddajemy wszystko, co jest martwotą; pokazujemy to Duchowi Świętemu, by On mógł dokonać zamiany śmierci na życie. Dokonać w nas zmartwychwstania.

Wśród wielu wątków podjętych podczas tej konferencji, o. Prus odniósł się także do dramatycznych pytań, często zadawanych dziś przez rodziców – co się stanie z dziećmi, które dawno nie były u spowiedzi, bo np. są na emigracji. Dominikanin próbując odpowiedzieć na to pytanie, porównał Kościół do naczyń połączonych, które napełniają się jednakowo cieczą. - Kościół jest jak takie naczynia, bo ja wierzę nie tylko dla siebie, ale wierzę dla kogoś innego. Ja coś ofiarowuję dla kogoś, wkładam do wspólnego skarbca miłosierdzia. Wierzymy, że ten gest miłości będzie obfitował w innych. To, że ofiarowujemy modlitwy za innych, to właśnie wynika z faktu, że dopełniamy braki.

O. Wojciech Prus, przyznał też, że gdybyśmy przeniknęli duchowym skanerem nasze spowiedzi, to wszystkie byłyby niedoskonałe, a jednocześnie, bardzo mało byłoby spowiedzi nieważnych. Wielokrotnie, podczas spotkania w Płocku, podkreślał, jak fascynującą i piękną tajemnicą jest spowiedź, także ta odbywana po wielu latach, i nawet ta, która jest wymuszona, nieprzygotowana.- Człowiek przychodzi do spowiedzi, tylko dlatego, że go przyprowadził Duch Święty, a bardzo często przyniósł Kościół, tak jak sparaliżowanego człowieka. Św. Paweł mówi: „Nikt nie może powiedzieć: „Panem jest Jezus”, bez pomocy Ducha Świętego”. To znaczy tyle, że nie można przyjść do konfesjonału, bez pomocy Ducha. I nawet jeśli jest to spowiedź płytka, nieprzygotowana, bez nawrócenia, to ona i tak jest z Ducha - mówił dominikanin.

Grudniowe spotkanie było pierwsze w nowym cyklu Farnych Wieczorów Wiary, organizowanych przez ks. Krzysztofa Rucińskiego z parafii pw. św. Bartłomieja w Płocku. Kolejny odbędzie się 25 stycznia, w płockiej farze, o godz. 19. Jego gościem będzie bp Antoni Długosz.