Wierność i świadectwo

red.

publikacja 25.12.2014 23:44

W święto św. Szczepana wierni wysłuchali listu ks. Marka Jarosza, rektora WSD w Płocku, oraz ofiarami wspierali seminarium duchowne. Publikujemy treść tego listu.

Alumni i księża profesorowie Wyższego Seminarium Duchownego w czasie modlitwy brewiarzowej w katedrze Alumni i księża profesorowie Wyższego Seminarium Duchownego w czasie modlitwy brewiarzowej w katedrze
Archiwum ks. Krzysztofa Drzazgowskiego

Zakończyliśmy okres Adwentu, który miał w nas pogłębić postawę oczekiwania na powtórne przyjście Zbawiciela świata. Był to dla wielu z nas czas szczególnie intensywnych praktyk religijnych. Uczestniczyliśmy w Roratach i rekolekcjach, przystępowaliśmy do sakramentu pokuty i pojednania. Wszystko to pozwoliło nam lepiej, z większą radością i wdzięcznością, dostrzec, że Pan ”wszedł między lud ukochany, dzieląc z nim trudy i znoje” (słowa kolędy ”Bóg się rodzi, moc truchleje”). Wbrew pozorom, tej radosnej atmosfery nie zakłóca także dzisiejsze święto diakona Szczepana, pierwszego męczennika Kościoła. Więcej, liturgiczna bliskość uroczystości Bożego Narodzenia i wspomnienia pierwszego męczennika ma swoje głębokie uzasadnienie: Jezus chce nam powiedzieć, że radość jest zawsze złączona z trudem istnienia. Ostrzega, że w życiu czekają nas różne wyzwania: będą nas ”wydawać sądom, biczować, stawiać przed namiestników i królów”. Więcej, z Jego powodu ”jedni drugich wydawać będą”.

Wiemy, że te słowa dzisiejszej Ewangelii odnoszą się – i to wprost, dosłownie – także do naszych czasów i naszej konkretnej sytuacji życiowej. Z wielu stron świata, w których trwają konflikty wojenne, dochodzą informacje o tysiącach męczenników. Ich krew jest przelewana tylko z jednego powodu – z tego mianowicie, że są wyznawcami Jezusa! Pozostają oni dla nas prawdziwym znakiem tego, że nawet w największych trudnościach można wytrwać do końca, być wiernym! Są też wyrzutem sumienia: jak bardzo również w naszym świecie – świecie pokoju potrzeba niezłomnych świadków! Ludzi, którzy na co dzień trwają w postawie wierności ewangelicznym zasadom; którzy prowadzą konsekwentne życie, życie zgodne z Ewangelią we wspólnocie Kościoła.

To nieprawda, że takich świadków nie ma! Dzisiaj mija dokładnie rok od dnia, w którym po raz pierwszy stanął przy ołtarzu pańskim ks. Piotr Błoński, neoprezbiter z parafii Miłosierdzia Bożego w Skępem. Nie zdał jeszcze wszystkich przepisanych prawem egzaminów, gdy – na jego własną prośbę – biskup Piotr wyświęcił go w ubiegłoroczne Boże Narodzenie na kapłana. Był dobrym, zwyczajnym klerykiem. I jak każdy powołany marzył o kapłaństwie, służbie Bogu i ludziom.

Będąc na pierwszym roku studiów seminaryjnych, zapisał w swoim dzienniku duchowym, który niedawno odkryliśmy: ”Dziś w seminarium odbywają się obłóczyny, klerycy trzeciego roku przyjmą sutannę. Ile ja dałbym, by ją nosić. Jest to prawdziwy powód do dumy, zadowolenia i radości. Mam nadzieję, że czas szybko będzie mijał i już niedługo również ja będę mógł ją włożyć”. Marzenia się spełniły. Jak każe zwyczaj, po dwóch latach studiów seminaryjnych Piotr przyodział sutannę. Wkrótce jednak jego pragnienie kapłaństwa zakłóciła ciężka choroba nowotworowa. Rozpoczęła się Golgota, tak, prawdziwa Golgota – ta sama, jaką pokonują pacjenci onkologiczni: operacje, chemioterapie, zmaganie się z bólem. U Piotra dochodziła do tego niemożność przyjmowania pokarmu, przymierał wręcz z głodu. Po ludzku sądząc, jego świat, świat dwudziestoczteroletniego mężczyzny, pełnego wiary, zawalił się... Nam natomiast, wychowawcom i profesorom, nasuwało się pośród tego wszystkiego jedno pytanie – co dalej?

Alumn Piotr znał, a może stopniowo uczył się jednej odpowiedzi – ”nadal chcę być wierny swojemu powołaniu”. Najpierw przyjął święcenia diakonatu, a kiedy okazało się, że stan zdrowia szybko się pogarsza – jak wspomniałem – poprosił Księdza Biskupa o wcześniejsze święcenia kapłańskie. Zeszłoroczne Boże Narodzenie i święto św. Szczepana, choć radosne, bowiem nasz brat otrzymał sakrament kapłaństwa i odprawił pierwszą Mszę świętą, zapowiadały się niebywale smutno: wszyscy mieliśmy świadomość krótkiej perspektywy jego posługi. Jakie było nasze zaskoczenie i radość, gdy w tamte grudniowe dni zobaczyliśmy rozpromienioną twarz ciężko chorego diakona, który z wdzięcznością przyjmował dar sakramentu kapłaństwa.

Ksiądz neoprezbiter Piotr został wikariuszem parafii katedralnej w Płocku, ale nadal mieszkał w seminarium. Gdy stan zdrowia pozwalał mu na to, spowiadał, odprawiał Mszę świętą, głosił homilie i konferencje. Każdego dnia dawał świadectwo wierności powołaniu: nie narzekał, nie miał pretensji do Pana Boga, że otrzymał krzyż cierpienia. Wdzięczność i nadzieja nie opuściły go do końca. Wyraził to w swoich zapiskach: ”Po każdym deszczu wschodzi słońce, tak jak po każdym bólu przychodzi radość. Nawet gdyby po bólu, cierpieniu i chorobie przyszła śmierć, to dla mnie też będzie radość – radość ze spotkania Boga twarzą w twarz. Nam, szczególnie młodym ludziom, bardzo ciężko jest właśnie tak spojrzeć na śmierć. Zamiast patrzeć na nią jak na początek szczęścia, patrzymy na nią jak na koniec wszystkiego, a przecież tak nie jest”. Nie chciał, abyśmy modlili się o jego uzdrowienie, ale o to, by umiał pełnić wolę Bożą. Odszedł do domu Ojca 30 czerwca tego roku, podczas odmawiania Koronki do Miłosierdzia Bożego, otoczony bliskimi krewnymi i księżmi. Pełnił posługę kapłańską zaledwie 6 miesięcy...

Drodzy Bracia i Siostry! Mam nadzieję, że nie dziwicie się, dlaczego właśnie dzisiaj, w święto św. Szczepana, przywołałem postać księdza Piotra – młodego, współczesnego kapłana, który pozostawił nam wszystkim przykład wierności Chrystusowi, Ewangelii, powołaniu... Jego głęboka wiara, spokój i ufność Panu sprawiły, że cała nasza wspólnota seminaryjna odbywała z nim i dzięki niemu wyjątkowe i piękne rekolekcje. W jej imieniu dziękuję Wam dzisiaj za modlitwę w intencji powołań kapłańskich, za świadczoną nam pomoc materialną, za Waszą wiarę i solidarność. Bóg zapłać!

Niech Boża Dziecina błogosławi Wam i uczy iść wytrwale przez życie – ”ten, kto wytrwa do końca, będzie zbawiony”. Niech św. Szczepan i, jak wierzymy, nowy płocki orędownik – ksiądz Piotr Błoński – będą naszymi przewodnikami w wierności wszystkim życiowym powołaniom.