Bóg z nami się zbratał

wp /red.

publikacja 25.12.2014 21:55

Publikujemy obszerne fragmenty homilii biskupa Romana Marcinkowskiego, wygłoszonej w czasie Pasterki w płockiej bazylice katedralnej.

- Pomóż nam stać się ludźmi Twojego upodobania, ludźmi na Twój obraz, a więc ludźmi pokoju - modlił się bp Roman Marcinkowski w czasie Pasterki w katedrze - Pomóż nam stać się ludźmi Twojego upodobania, ludźmi na Twój obraz, a więc ludźmi pokoju - modlił się bp Roman Marcinkowski w czasie Pasterki w katedrze
ks. Włodzimierz Piętka /Foto Gość

W narodzonym Jezusie wciąż na nowo wzrusza nas fakt, że Bóg staje się dzieckiem, abyśmy ośmielili się Go kochać. Jak dziecko, oddaje się z ufnością w nasze ludzkie ręce. Bóg niemalże do nas mówi: ”Wiem, że moja wspaniałość cię przeraża. W obliczu mojej wielkości szukasz potwierdzenia dla siebie samego. Tak więc przychodzę do Ciebie jako dziecko, abyś mógł Mnie przyjąć i pokochać”.

Wciąż na nowo poruszają słowa Ewangelisty, że "nie było dla nich miejsca w gospodzie”. Nasuwa się nieuchronnie pytanie: co by się stało, gdyby Maryja i Józef zapukali do moich drzwi. Czy byłoby dla nich miejsce? Czy naprawdę jest w nas miejsce dla Boga? Kiedy On próbuje do nas przybyć, czy mamy dla Niego czas? Czyż nie odrzucamy właśnie samego Boga z powodu braku czasu? Im szybciej możemy się poruszać, tym niestety mniej czasu mamy do dyspozycji, i wydaje się, że ten nasz czas jest już całkowicie wypełniony.

Czy naprawdę jest miejsce dla Boga w naszym myśleniu, w naszym odczuwaniu i w naszych pragnieniach? My chcemy samych siebie, my pragniemy rzeczy, których można dotknąć: szczęścia namacalnego, sukcesów naszych planów osobistych i naszych zamiarów. Jakże często jesteśmy wypełnieni samymi sobą, tak, że nie ma już wcale miejsca dla Boga? Dlatego też nie ma miejsca dla innych: dla dzieci, ubogich, samotnych, cierpiących, dla obcokrajowców. (…)

Dzisiejszy świat karmi nas mamoną, przesytem, chęcią posiadania, idzie w kierunku wyeliminowania życia duchowego człowieka, głos duszy zagłusza się wszystkim innym, tylko nie nawoływaniem do poszukiwania Boga. A święta Bożego Narodzenia, mają właśnie temu służyć. Myślę, że armeńskie przysłowie: ”Dopóki masz wrogów, to jesteś żywy”, można odnieść do istnienia Pana Jezusa we współczesnym świecie: On jest dlatego dziś żywy, bo ma przecież tylu zagorzałych wrogów.

Umiłowani, aniołowie po ogłoszeniu narodzenia Jezusa śpiewali: ”Chwała na wysokości Bogu, a na ziemi pokój ludziom, których sobie upodobał”. Bóg jest pełen chwały, jest czystym światłem, jest blaskiem prawdy i miłości, On jest prawdziwym i jedynym dobrem. Otaczający Go aniołowie przekazują przede wszystkim radość z ujrzenia chwały Bożej. Pragniemy, aby ta radość i nas dotknęła, że istnieje prawda, czyste dobro i czyste światło. Bóg jest dobry i On jest najwyższą mocą. Z tego powinniśmy się radować razem z aniołami i z pasterzami. Z chwałą Boga na wysokościach jest związany pokój na ziemi i między ludźmi. Tam, gdzie nie oddaje się chwały Bogu, tam, gdzie się o Nim zapomina, tam nie ma też pokoju. Jeśli gasi się pokój w świecie, tłumi się nadaną przez Boga godność człowieka, przestaje on być wówczas obrazem Boga. a przecież ten obraz jest w każdym: w człowieku słabym, obcym i ubogim. (…)

W tę świętą noc sam Bóg stał się człowiekiem, jak zapowiedział prorok Izajasz: narodzone dziecko jest Emanuelem – Bogiem z nami. Tak, siostry i bracia, Chrystus jest naszym pokojem, i zwiastował pokój dalekim i bliskim. Jak byśmy nie mieli się modlić w tej godzinie: ”Panie, ogłoś dzisiaj i nam również pokój. Spraw, aby i dziś, miecze przekuwano na lemiesze, aby zbrojenie zastąpiła pomoc dla cierpiących. Oświeć, Jezu ludzi, którzy są przekonani, że muszą używać przemocy w Twoje imię, aby potrafili zrozumieć absurdalność przemocy i rozpoznawać Twoje prawdziwe oblicze. Pomóż nam stać ludźmi Twojego upodobania, ludźmi na Twój obraz, a więc ludźmi pokoju”.

"Gdy aniołowie się oddalili, pasterze mówili jeden do drugiego i mówili: »Pójdźmy do Betlejem i zobaczmy to, co się tam wydarzyło«”. Ewangelista mówi, że pasterze pośpiesznie udali się do Betlejem. To święta ciekawość przynaglała ich, aby zobaczyć to Dziecię w żłobie, o którym anioł mówił, że było Zbawicielem, Chrystusem, Panem. Wielka radość, o której mówił anioł, poruszyła ich serca i przydała im skrzydeł.

Siostry i bracia, pójdźmy i my do Betlejem, a oznacza to: wyjdźmy z naszych nawyków myślowych i życiowych, z tego splątania krętactwa, cynizmu i obłudy, bo już dzisiaj nie wiemy, gdzie strona prawa, gdzie lewa, gdzie kobieta, gdzie mężczyzna, gdzie małżeństwo, gdzie rodzina. Dziś już nie wiemy, gdzie przód, gdzie tył, gdzie głowa, gdzie nogi, gdzie prawda, gdzie fałsz. Dziś już zaczynamy mylić, gdzie cnota, gdzie bezprawie, gdzie tolerancja, gdzie dyskryminacja, gdzie jest cwaniactwo, gdzie rzetelność. Wszystko się nam poprzestawiało. Inni nam przestawili, a myśmy to zaakceptowali, i wszystko staje się względne.

Dobrze, że tu jesteśmy, aby się zatrzymać i dotrzeć do tego, co istotne. Aby dotrzeć do Boga, który przyszedł do nas, do mnie osobiście. On się z nami zbratał! To Jego przyjście oznacza, że On się o mnie troszczy, że Jemu na mnie zależy, że On mnie kocha i że przyszedł na świat, aby mi okazać miłosierdzie. On przyszedł, by wyzwolić od zła i nadać sens mojemu życiu, aby mnie przeprowadzić na drugi brzeg życia – do wiecznego Betlejem, do domu Swego Ojca. Nie mogę odwrócić się do Niego plecami, nie mogę odrzucić Jego miłości, nie mogę się z Nim rozminąć, nie mogę powiedzieć ”nie”, bo zginę. ”Bo niespokojne jest serce człowieka, dopóki nie znajdzie Boga”, dopóki w Nim się nie zanurzy!

Jezu, to dzisiaj ja chcę stać się stajenką, żłobem, domem dla Ciebie. Ta noc jest odpowiedzią na dręczące człowieka pytanie: Jezus – odwieczny Boży Syn, wszedł w stworzony przez Siebie świat, w materię, w ludzie ciało, los, przemijanie i śmierć. On przeszedł wszystko, jak każdy z nas: zmęczenie, krople potu, ból, odrzucenie, poniewierkę, ośmieszenie, szyderstwo, a w końcu krzyż i śmierć. Przeszedł po to, abyśmy mieli odwagę żyć, znali swoje przeznaczenie i wiedzieli, po co tu jesteśmy.

Wołając za pasterzami: ”Pójdźmy do Betlejem!”, myślimy o wszystkich miejscach, gdzie Jezus żył, mieszkał, pracował i cierpiał. Modlimy się za ludzi, którzy dziś tam żyją i cierpią. Modlimy się, aby panował tam pokój, (…) aby chrześcijanie mogli nadal mieszkać w tych krajach, skąd bierze początek nasza wiara. Aby chrześcijanie i muzułmanie wspólnie budowali swoje kraje w pokoju Bożym. (…)

Siostry i bracia. Chrystus przyszedł na świat w Betlejem, aby dać nam szansę na zbawienie. Pozostał z nami na zawsze, aby nas wzmacniać, krzepić, bronić i przemieniać ku dobremu nasze serca. Nie wyrzucajmy Go z naszego życia, aby w nim był każdego dnia, każdej godziny i sekundy! Nie wyrzekajmy się Go! Nie zastępujmy Jezusa kultem pieniądza, władzy, ludzkiej pychy! Nie zdradzajmy Go grzechami! Nie bądźmy jak oberżysta z Betlejem, który wołał: ”Nie ma u mnie dla Ciebie miejsca”! Nie bądźmy tacy jak Herod, pragnący Go zamordować, ani tacy, jak faryzeusze i saduceusze, którzy dokonali tej zbrodni! Nie zabijamy Siostry i bracia, Jezusa w naszych duszach, rodzinach, życiu publicznym – przez grzechy, zbrodnie, nienawiść, bluźnierstwa i świętokradztwa! Chrońmy Chrystusa w naszym życiu przez miłość, dobroć, prawdę, sprawiedliwość! Bądźmy Jego uczniami, którzy w życiu, rodzinnym sąsiedzkim, w pracy i w zabawie, będą okazywać, że żyją Ewangelią! (…)