Adwent rodzin

Wojciech Ostrowski

publikacja 10.12.2014 00:34

Wielu członków Ruchu Rodzin Nazaretańskich z naszej diecezji pielgrzymowało na Jasną Górę.

Centralnym punktem spotkania RRN była Msza św. w bazylice jasnogórskiej, której przewodniczył bp Andrzej Siemieniewski z Wrocławia Centralnym punktem spotkania RRN była Msza św. w bazylice jasnogórskiej, której przewodniczył bp Andrzej Siemieniewski z Wrocławia
Wojciech Ostrowski

Adwentowe Dni Skupienia na Jasnej Górze od lat są wpisane do kalendarza Ruchu Rodzin Nazaretańskich. W tym roku do stóp Czarnej Madonny przybyło blisko 1400 członków i sympatyków Ruchu oraz ponad 30 kapłanów z całego kraju. Jedną z liczniejszych grup stanowili pielgrzymi z naszej diecezji, którzy przybyli m.in. z Makowa Mazowieckiego, Mławy, Modlina, Nasielska, Przasnysza i Pułtuska.

Tematem spotkania były słowa: ”Dziedzictwo i wspólnota wiary”, w nawiązaniu do obchodzonego w tym roku formacyjnym jubileuszu 30-lecia powstania RRN. Mówił o tym ks. Dariusz Kowalczyk, moderator krajowy RRN, podejmując refleksję: czy ruch ma jakieś dziedzictwo otrzymane z góry od Ducha Świętego, które ma również przekazać dalej. Przypominając słowa św. Jana Pawła II o tym, że naród który traci pamięć, traci także swą tożsamość, wskazał na konieczność pielęgnowania pamięci o początkach ruchu i jego założycielach. Odnosząc się do słów papieża Franciszka, wygłoszonych do przedstawicieli ruchów kościelnych, przestrzegł przed niebezpieczeństwem zbytniego skupiania się na zewnętrznych strukturach, co może doprowadzić do zamknięcia się na nowość Ducha Świętego i zduszenia pierwotnego charyzmatu. Charakteryzując duchowość ruchu wskazał, że można w niej widzieć Boży dar dla współczesnych czasów. Starając się odpowiedzieć na pytanie o charyzmat RRN odwołał się do Aktu Zawierzenia Maryi Ruchu Rodzin Nazaretańskich i na tej podstawie jako specyficzny cel wskazał zjednoczenie i komunię z Jezusem, do której dążymy przez komunię z Maryją.

Mszy św. przewodniczył bp Andrzej Siemieniewski, delegat Konferencji Episkopatu Polski ds. RRN.

- Łaska Ducha Świętego jest jak krople deszczu padające w ludzkie serca przez usłyszane lub przeczytane słowo i spotkanie ze wspólnotą. Serce staje się wtedy źródłem, z którego mogą czerpać inni. Pojedyncze źródła łączą się w strumienie, czyli wspólnoty, a te w rzeki – którymi są w Kościele ruchy, zamierzone i darowane przez Boga i powołane do ewangelizacji – mówiłby bp Siemieniewski. Nawiązując do rozpoczynającego się w Kościele powszechnym roku życia konsekrowanego przypomniał, że każdy z nas jest konsekrowany, czyli oddany Bogu na mocy chrztu św. i różnych aktów zawierzenia. Aby to oddanie było żywe, trzeba je odnawiać, podobnie jak w rodzinie potrzebne jest nieustanne odnawianie słów miłości.

Podczas Mszy św. odnowiony został Akt Zawierzenia Ruch Rodzin Nazaretańskich Matce Bożej. Ponieważ dzień skupienia odbywał kilka dni przed 20. rocznicą śmierci ks. Andrzeja Buczela, współzałożyciela ruchu, w czasie spotkania przypomniano zapis archiwalnej konferencji ks. Andrzeja, poświęconej znaczeniu adoracji Najświętszego Sakramentu. - Dlaczego adoracja Najświętszego Sakramentu jest tak istotna w naszym życiu wewnętrznym?  - nauczał przed laty ks. Andrzej Buczel - Bo jest to najpierw akt miłości wobec mojego Boga. To On mnie stworzył, to On mnie wybrał, to On się pierwszy nade mną nachylił, to On obdarza mnie swoimi łaskami. Więcej. On żyje we mnie. Przychodzę więc na adorację, przychodzę więc, by przed Nim trwać, przychodzę, by być z moim Oblubieńcem, ON jest moim Oblubieńcem, ON jest moim ukochanym. Ja mam wszystko od Niego. Jest ona adoracja aktem miłości, bo jest aktem wdzięczności. Miłość mierzy się wdzięcznością. Jest adoracja także aktem zawierzenia, aktem nadziei…

O ks. Buczelu mówiły w swoich świadectwach osoby, które spotkały go przed laty na swej drodze, w pierwszych latach istnienia ruchu. Olgierd dzielił się tym, jak wraz z żoną odkrywali swoje powołanie małżeńskie pod duchową opieką ks. Andrzeja. Ks. Arkadiusz opowiadał o zmarłym, jako wzorze kapłana. Wojtek i Marysia z Torunia wyjaśniali dlaczego przez wiele lat niestrudzenie podróżowali do swojego kierownika duchowego aż do Warszawy.