Cóż to był za ksiądz!

am, red

publikacja 14.10.2014 10:59

Uroczystościom pogrzebowym najstarszego kapłana diecezji płockiej i wybitnego historyka Mazowsza przewodniczył w katedrze bp Piotr Libera. Ks. prof. Żebrowski został pochowany w swojej rodzinnej parafii Winnica.

Modlitwie za zmarłego kapłana w płockiej katedrze przewodniczył bp Piotr Libera Modlitwie za zmarłego kapłana w płockiej katedrze przewodniczył bp Piotr Libera
Agnieszka Małecka /Foto Gość

- Jesteśmy Ci wdzięczni za wiedzę, którą nam przekazałeś. Jeszcze bardziej za dostrzegalną przez wszystkich pasję odkrywania z lamusa historii ważnych i subtelnych zdarzeń, w których objawiała się Boża obecność wśród ludzi. Jesteśmy wdzięczni za Twoje milczenie w wielu sytuacjach. Przecież nie wynikało ono z braku zainteresowania sprawą lub rozmówcą, ale wyrażało szacunek - mówił w kazaniu ks. rektor Marek Jarosz. - Ksiądz profesor był bystrym obserwatorem świata. Choć wydawać by się mogło, że nie śledził bieżących zdarzeń, były to jedynie pozory. Miał swoje zdanie na wiele spraw, ale wyrażał je tylko wtedy, gdy było to konieczne, a słuchaczom oszczędzał łatwych ocen osób i zdarzeń. Jego postawa nie wynikała z chęci ucieczki przed światem. To nie był brak rozumienia tego, co się wokół niego działo. Myślę, że był to sposób na ocalenie pięknego, wewnętrznego świata, który odkrył przez głębokie życie duchowe. Nie zgadzał się na to, by napór niechcianych sił wlał w jego serce zło i zburzył Bożą harmonię. Jego milczenie było sposobem na ocalenie w duszy świata łaski i Bożego błogosławieństwa. Nie przyciągał uwagi innych. Nie wymagał zainteresowania sobą. To prawda, że często dawał zajęcie świętym i Aniołom Stróżom. Ale nas, zwykłych śmiertelników, nie angażował w swoje sprawy. Często zarzucał na swoje ramiona płaszcz, nie wkładając rąk do rękawów, jakby chciał pokazać, że ręce zawsze muszą być gotowe do odmawiania Różańca i brewiarza. Od kilku dni nie pali się światło w oknie księdza profesora. Martwię się o to, kto będzie błogosławił seminarium, kiedy późnym wieczorem układa się do snu. Niepokoję się, kto w oszczędnych słowach zakończy burzliwe dyskusje przy stole stwierdzeniem: to wszystko już było. Nie wiem, kto teraz zechce stać się mistrzem milczenia i mędrcem promieniującym dziecięcą ufnością.

Za kapłaństwo wierne, ciche i przeżywane w prostym stylu dziękował w czasie Mszy św. bp Piotr Libera. - Przypominam sobie tę radosną, jubileuszową uroczystość w kaplicy naszego seminarium, gdy ksiądz profesor przeżywał 60. rocznicę święceń kapłańskich. Chcę podziękować za ten dar, za jego wielką, przykładną służbę. On miał styl życia, który określam stylem maryjnym: nie błyszczał, nie celebrował swojej postaci, swojego kapłaństwa. Był oszczędny w słowach. W tym stylu przeżywania kapłaństwa jego cechą charakterystyczną była wrażliwość na ludzi ubogich. To był kapłan, który zatopiony w księgach, archiwaliach nie tracił z pola widzenia drugiego człowieka, konkretnego człowieka. Ubogiego człowieka. I w sposób dyskretny i niemal niewidzialny potrafił wspierać potrzebujących - mówił bp Libera.

Do postaci historyka diecezji płockiej nawiązał również ks. biskup w niedzielnym kazaniu wygłoszonym w katedrze, z okazji diecezjalnej inauguracji roku akademickiego. – Pod kopułą tej bazyliki katedralnej stanie kolejna płocka trumna. Będzie to trumna ks. Tadeusza Żebrowskiego, absolwenta Uniwersytetu Jagiellońskiego, magistra nauk historycznych i świętej teologii. I tylko magistra. A któż to magister dzisiaj? Ale ksiądz Żebrowski nigdy nie chciał żadnych innych stopni naukowych i żadnych innych tytułów. Przez ponad 50 lat był wykładowcą płockiego Wyższego Seminarium Duchownego i nie próbował nawet być nauczycielem akademickim gdzie indziej. Uczył przede wszystkim historii Kościoła. Dość nudnie ponoć. Prawdziwe jednak szczęście miał ten, kto mógł porozmawiać z nim o historii Mazowsza, o korzeniach Kościoła na Mazowszu, o płockim średniowieczu, o tej katedrze, o trzynasto- czy czternastowiecznych początkach jakiejkolwiek parafii w płockiem, dobrzyńskiem, pułtuskiem czy ciechanowskiem. Jego poszukiwania, hipotezy, artykuły budziły zainteresowanie największych polskich historyków. ”To prawdziwy mistrz” – słyszało się z ust: pana prof. Samsonowicza, pana prof. Kłoczowskiego, ks. prof. Grzybowskiego czy pana rektora Zygnera.

Stanie więc tu, pod katedralną kopułą, trumna kolejnego księdza naszej diecezji. Księdza w poszarzałej, czasem poplamionej sutannie... A któż to ksiądz dzisiaj? Człowiek, który wciąż jest o coś podejrzewany – w szkole o brak wykształcenia pedagogicznego; na ulicy – o pedofilię; przez liberałów – że darmozjad, przez fundamentalistów – że zdradza tradycję i ulega jakiejś bezsensownej duchowości charyzmatycznej. Ks. Żebrowski przeżył jednak w tej księżowskiej, kapłańskiej sutannie 62 lata, z których większość spędził w tak odsądzanym dzisiaj od czci i wiary na różnych portalach internetowych płockim Wyższym Seminarium Duchownym.

Niewielkie pieniądze, jakie zarabiał, przeznaczał na zakup książek do ukochanej przez siebie biblioteki seminaryjnej i na renowację starodruków z archiwum diecezjalnego. Obu tym instytucjom przez długie lata dyrektorował. Chodził w zdezelowanych butach, w powycieranych ubraniach, a gdy ofiarowano mu: kołdrę, obuwie czy coś z bielizny, odnosił to wszystko do ”Caritasu”, mówiąc: ”Mnie niepotrzebne”. Taki był w tym wszystkim podobny do legendarnych polskich duchownych: księdza Ziei, księdza Bozowskiego, księdza Twardowskiego – mówił w kazaniu bp Libera.

Śmierć ks. profesora odbiła się szerokim echem w diecezji, wszak uczył historii Kościoła całe pokolenia płockich księży. Odbiła się również echem w środowisku naukowym Mazowsza i Płocka, zwłaszcza wśród historyków.

- Także ostatni etap ziemskiego pielgrzymowania ks. prof. Tadeusz Żebrowski przeszedł w swoim stylu. Na środę, 8 października, miał zaplanowaną operację na oczy. Mimo swoich 89 lat, porobił wszystkie badania, uspokoił trochę niesforną rękę, kupił buty, chciał po prostu lepiej widzieć. Zresztą do końca jego duże niebieskie oczy były czujne, sprawiał wrażenie, że wie dokąd idzie, mimo chwiejnego kroku, słabnącego wzroku, nieodłącznej laski, coraz częstszego milczenia.

Lekarze nie zdążyli usunąć katarakty. W przeddzień wspomnienia bł. Wincentego Kadłubka, znakomity Historyk Mazowsza, jeszcze bardziej zwolnił swój marsz. Bez rozgłosu, na dwie doby zatrzymał się w szpitalnej przestrzeni nieświadomości, by stamtąd udać się na ostatni etap pielgrzymowania. Musiały wystarczyć stare oczy. Na pewno pomógł wewnętrzny system nawigacyjny doświadczonego pielgrzyma. Właśnie wtedy ogłoszono tegorocznych laureatów z dziedziny medycyny, którzy odkryli, jak działa mózgowy GPS.

Wewnętrzny system nawigacyjny nie zawiódł ks. profesora na kapłańskich ścieżkach powołania. Podczas 62 lat kapłaństwa przeniósł nie tylko pamięć o kapłaństwie płockich Biskupów Męczenników, ale także heroizm powojennej odbudowy Kościoła, wierność Prymasowi Tysiąclecia, posłuszeństwo kolejnym biskupom, no i tę solidarność z Kościołem, której nie naprawia się inaczej jak poprzez wewnętrzne nawrócenie, modlitwę i szczerą rozmowę.

Profesor jako historyk, ale przecież i jako świadek, widział wiele słabości, braków i grzechów u ludzi Kościoła. Nie gorszył się, nawet czasami zżymał, kiedy przy stole zbyt żarliwie dyskutowaliśmy na te tematy. Nie był fanem górnolotnych słów czy wielkich reform strukturalnych. Jego receptą była modlitwa, pomoc błądzącym, unikanie podziałów. Jakże w tym był bliski przesłaniu ks. Piotra Błońskiego, który ofiarował swoje cierpienie za Kościół, płockich księży i seminarzystów.

To nie może być przypadek, że odchodzącemu najstarszemu płockiemu księdzu, zbierającemu doświadczenia tego co najlepsze w tej diecezji, towarzyszy wciąż żywe świadectwo duchowego heroizmu naszego Neoprezbitera. Nie dajmy sobie wydrzeć tego doświadczenia, tej perspektywy patrzenia, tej tożsamości. Nie niszczmy duchowego systemu nawigacyjnego, bez którego wszelkie reformy, szukanie winnych, prasowe pranie brudów, przemienia się w piekło wzajemnych oskarżeń, łatwych zaprzeczeń, aż nadto widocznej manipulacji. I to kolejny raz w ciągu ostatnich lat.

Zabierzmy się raczej za zbieranie wszelkich śladów działania Boga, który tak namacalnie się objawił w życiu naszych braci kapłanów. Jest to ta łaska, która obficiej się rozlewa, niż jakikolwiek grzech lub słabość – napisał ks. prof. Mroczkowski na swoim blogu.

Mszy św. pogrzebowej w płockiej bazylice katedralnej przewodniczył bp Piotr Libera, a kazanie wygłosił ks. Marek Jarosz,rektor WSD. We Winnicy uroczystościom pogrzebowym przewodniczył ks. inf. Wojciech Góralski. Zgodnie z wolą rodziny zmarłego ks. profesora, uczestnicy pogrzebu mogli wesprzeć hospicjum Caritas Diecezji Płockiej.