Bóg zabrał mi to

am

publikacja 09.06.2014 22:17

Modlitwa o beatyfikację Matta Talbota i o osobiste wytrwanie w trzeźwości towarzyszyła uczestnikom VI spotkania z Mateuszem Talbotem w Płocku – Trzepowie. Gościem specjalnym był Henryk Krzosek, który opowiadał o tym, jak został uzdrowiony z alkoholizmu.

Henryk Krzosek opowiadał o tym, jak Bóg uzdrowił go z nałogu Henryk Krzosek opowiadał o tym, jak Bóg uzdrowił go z nałogu
Agnieszka Małecka/GN

Charyzmat irlandzkiego apostoła trzeźwości, Mateusza Talbota, którego nieduży pomnik znajduje się przed kościołem w płockiej parafii św. Aleksego, od kilku lat przyciąga tu osoby z Warszawy, Płocka, Ciechanowa, Nasielska. Łączy ich wspólny cel – wytrwanie w trzeźwości własnej i najbliższych. W parafii w Płocku – Trzepowie uczestniczyli kolejny raz we Mszy św., godzinie świadectwa i w agapie.

O tym, jak potrzebne jest trwanie w takiej wspólnocie ludzi, mówił w kazaniu o. Piotr Wardawy OFM Cap. Podkreślił on m.in. że człowiekowi nie można zabrać otwartości na Boga i drugiego człowieka, ale do tego potrzebna jest wewnętrzna wolność. - Aby kochać w wewnętrznej wolności, to nie mogę się bać – przypominał.

O wyzwoleniu nie tylko z lęków, np. przed ciemnością, ale przede wszystkim wyzwoleniu z alkoholizmu opowiadał uczestnikom spotkania Henryk Krzosek, autor bestsellerowej książki – świadectwa „Bóg znalazł mnie na ulicy”. Pan Henryk przeszedł długą drogę do nawrócenia. Jak opowiadał w Płocku Trzepowie, spotkał Boga, gdy był już na samym dnie.

Kiedyś siedział w więzieniu, potem blisko 2 lata mieszkał na ulicach Hamburga; spał w śmietnikach, pod mostem; kradł alkohol i każdego dnia upijał się z innymi bezdomnymi. Doszedł już do takiego stanu, że chciał popełnić samobójstwo i nawet poczynił już pewne przygotowania – kupił linę. Momentem przełomowym była wizyta w stołówce dla bezdomnych Armii Zbawienia. – Poszedłem tam, bo zachciało mi się jeszcze zjeść zupę, zanim popełnię samobójstwo – wspominał. Tam przeczytał po raz kolejny, wielokrotnie widziany plakat ze słowami z ewangelii św. Jana „Albowiem Bóg tak umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie umarł, ale miał życie wieczne”. Tego dnia też otrzymał od jednej z kobiet z obsługi broszurkę „Alkohol i rodzina”, w której odnalazł świadectwa alkoholików, uwolnionych od nałogu poprzez modlitwę i interwencję Boga. Wtedy po raz pierwszy zaczął się modlić.

- Potem nie piłem 5 dni. Wiedziałem, że Bóg mi pomoże, ale muszę walczyć. Unikałem moich kolegów, z którymi piłem, nie chodziłem w te miejsca, gdzie piłem, przestałem odwiedzać stołówki. Po pięciu dniach byłem tak wykończony, tak głodny, ze poszedłem do sklepu, ukradłem pół litra i się upiłem. Powiedziałem: „nie ma Boga”. Ale z drugiej strony, poszedłem do tej stołówki, do tej samej kobiety i poprosiłem, żeby dała mi coś na temat Boga, w języku polskim. I ona dała mi m.in. malutki Nowy Testament. I ja go czytałem; piłem i czytałem. Tam znalazłem te słowa z plakatu: „Albowiem Bóg tak umiłował świat…”. Odkładałem samobójstwo na następny dzień – opowiadał Henryk Krzosek. Znaleziona ulotka z informacją o otwartym spotkaniu ewangelizacyjnym dla bezdomnych i ludzie spotkani tam, sprawili, że pan Henryk wszedł na drogę nawrócenia i abstynencji.

- Równo za miesiąc będzie 25 lat od pierwszego dnia, gdy przestałem pić. I wcale nie musiałem o to walczyć, zabiegać. Po prostu Bóg mi to wziął. Tym razem alkohol przestał po prostu mnie interesować. Nie miałem żadnego kaca. Myślałem ciągle o alkoholu, ale nie w tym kontekście, żeby się napić, ale że ja już nie potrzebuję alkoholu. Ja już nie potrzebuję papierosów – dzielił się Henryk Krzosek. Na spotkaniu w Płocku Trzepowie wyznał, że spełniły się jego dwa największe pragnienia: poczuł się kochany - doświadczył miłości Boga, i może dzielić się tym z innymi.