Należysz do Zmartwychwstałego?

wp

publikacja 20.04.2014 01:02

- Wielkanoc i pusty grób Chrystusa to dobry czas, aby pytać o sprawy podstawowe w życiu: o nadzieję, wiarę i tożsamość - przekonywał bp Roman Marcinkowski w płockiej katedrze.

Grób Pański w płockiej bazylice katedralnej Grób Pański w płockiej bazylice katedralnej
ks. Włodzimierz Piętka /GN

Bp Roman Marcinkowski przewodniczył liturgii Wigilii Paschalnej w bazylice katedralnej. W czasie homilii zwrócił uwagę, że Wielkanoc jest odpowiednim czasem, aby postawić sobie pytania podstawowe: czy mnie dotyczy egzystencjalnie tajemnica Zmartwychwstania Pańskiego? Czy grób moich smutków i marzeń nie woła o nadejście Zmartwychwstałego? Czy naprawdę należę do Chrystusa? Gdzie pochowałem sztandary mojej wiary, którą otrzymałem na chrzcie św.?

Publikujemy obszerne fragmenty kazania bp Romana Marcinkowskiego:

Czasem nasze serce jest grobem, gdzie składamy wszystkie smutki i marzenia. Pustka wewnętrzna sprawia, że ukrywamy się przed ludźmi i przed Bogiem. Tak było z apostołami po śmierci ich Mistrza. Zamknięci z lęku w Wieczerniku, czekali na dalszy rozwój wydarzeń. (…)

Poranek Zmartwychwstania rzuca na wszystko nowe światło. Nie tylko dla apostołów, ale dla każdego człowieka przynosi ono nowy sens: Bóg w swojej wszechmocy przychodzi, aby zmienić perspektywę ludzkiego życia. Ten nowy sens oznacza, że trzeba porzucić lęki, że trzeba z nową nadzieją spojrzeć na otaczającą nas rzeczywistość. A chrześcijańska nadzieja nie polega na biernym oczekiwaniu przyszłości, ale – jak mówił papież Benedykt XVI – na takim oczekiwaniu, które kształtuje naszą teraźniejszość. Bo jeśli wierzymy, że Chrystus zmartwychwstał, to znaczy, że życie nie kończy się pustką; nie jesteśmy bytami ku śmierci, ale ku życiu.

Prawda, że Jezus żyje, oznacza dla nas, że wróciła nadzieja! (…)

Wieść o tym, że Jezus żyje, nie należy do przeszłości. Trzeba ją wciąż na nowo głosić, zwłaszcza w obecnych czasach, gdy niektórym wydaje się, że Boga nie ma. Trzeba im ukazywać, że takie życie jest pozbawione sensu i nadziei. Do tej misji zgłoszenia zbawienia zobowiązuje nas przyjęty chrzest. (…)

Apostołowie nie zatrzymali tylko dla siebie prawdy o zmartwychwstaniu, ale ponieśli ją innym. Podobnie i my, musimy zdać sobie sprawę, że miarą naszej wiary w zmartwychwstanie jest pewność i entuzjazm, z jakim o Jezusie opowiadamy innym. (…)

Co to znaczy być chrześcijaninem dzisiaj? (…) Najprościej mówiąc, oznacza ”być Chrystusowym”, czyli ”należeć do Chrystusa”. Oznacza to, że Jezus jest Przewodnikiem, Panem i Mistrzem. W ten sposób ochrzczeni stają się ”Chrystusowi”. Chrystusowi, bo żyją z Nim w zażyłej przyjaźni. Chrystusowi, bo Go naśladują i należą do Niego całym ciałem i duszą, bo Nim samym się stają – jak to wyraził św. Paweł: ”Żyję ja, już nie ja, żyje we mnie Chrystus”. Jakże nam daleko do takiego rozumienia: ”jestem Chrystusowy”!

Chrześcijanie dzisiejszych czasów nie mogą się chować, nie mogą milczeć, nie mogą dać się zepchnąć na margines życia. Muszą się wyróżniać w swej codzienności swym pochodzeniem od Boga, muszą być bez trudu rozpoznawani w tym świecie i wyrastać ponad przeciętność. Nie bójmy się wierzyć! Nie bójmy się mówić o miłości do Boga i Kościoła! Wiem, że to nie jest proste. Ludzie nie jeden raz potrafią wyśmiać i wyszydzić nawet to, co dla drugiego jest wartościowe, szlachetne i święte. Ale czy takie postępowanie ma zabijać naszą chrześcijańską godność?

Bardzo często ci, którzy naśmiewają się z Kościoła i wartości religijnych, sami mają pogmatwane i kiepskie życie. Takim stylem zachowania szukają usprawiedliwienia dla swego postępowania, myśląc, że w ten sposób zostaną rozgrzeszeni.

Jeśli życie chrześcijańskie ma być miłe Bogu, to On musi mieć w nim pierwsze miejsce, ale pierwsze miejsce bezwzględnie! Skoro my chrześcijanie wiemy, jaka jest prawda, to mamy święty obowiązek świadczyć, aby inni tę prawdę poznali. Skoro wiemy, że Bóg rządzi światem, to czemu mamy przejmować się odmienną opinią jego pogubionych na tym świecie stworzeń? To przecież my, chrześcijanie, mamy najważniejszą nowinę, że Bóg w osobie swego Syna przyszedł na świat, aby nas wyzwolić z grzechu i uczynić swymi dziećmi. Nie możemy żyć tak, jakby Boga nie było, skoro On jest!

Nie wolno nam chować naszej wiary i oznak religijności, bo nie można być chrześcijaninem, Chrystusowym i zachowywać stare nawyki, stare obyczaje, sposób myślenia, ocenę ludzi, wydarzeń, sytuacji przeciwnych nauce Jezusa Chrystusa! Bo miara świata co do wizji człowieka, rodziny, relacji międzyludzkich jest zupełnie inna, niż miara Chrystusowa. Nie możesz być chrześcijaninem i traktować życia, jak zabawę, przyjemność, swawolę, jak realizację swoich planów, nie licząc się z nikim i z niczym, byleby tylko się urządzić, postawić na swoim, wchodzić w sitwy, układy i niszczyć inaczej myślących! Nie możesz być chrześcijaninem i przyłączać się do tych, którzy naśmiewają się z Boga i jego nauki, i zachowują się tak, jakby Bóg nie istniał! Nie możesz być chrześcijaninem, Chrystusowym i bardziej ufać ludziom, niż Bogu; bardziej liczyć się z opiniami, sądami, ocenami ludzi, niż z tym, co Bóg mówi do nas w swoim Słowie! Nie możesz być chrześcijaninem i Chrystusa stawiać gdzieś na peryferiach, zakamarkach, zaułkach swojej codzienności! On ma być punktem odniesienia dla dokonywanych przez ciebie wyborów. Nie możesz być chrześcijaninem i realizować powiedzenie: ”Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek”, bo to wszystko jest nie do pogodzenia z chrześcijaństwem! Być chrześcijaninem to nie sprawa dobrego tonu, rodzinnej tradycji, pięknego folkloru, mody czy uczuć, ale sprawa umotywowanego przekonania, sprawa osobistej relacji do Chrystusa i przeżywania z Nim tego, co życie stanowi.

Nasze życie nie może być obojętne, neutralne. Jest ono opowiedzeniem się za Jezusem lub przeciw Niemu. Jakże to wielka stawka, bo sięgająca całej wieczności. (…) Współczesnym chrześcijanom bez żadnego ”ale” trzeba powiedzieć: Nie bójcie się, nie wstydźcie się, że kochacie Boga! Nie bójcie się, żeście Go wybrali, że was przeprowadził przez życie! Jakże często mamy lęk przed opinią publiczną, która bywa zwykle natrętna, niemoralna, wyzuta z sacrum. Mamy lęk przed tym, co kto powie, jak się zachowa, co pomyśli, gdy wyraźnie przyznamy się do wiary w Chrystusa i Jego Kościoła. Jeżeli kiedykolwiek i przed kimkolwiek wstydzimy się swoich przekonań, to zaparliśmy się Chrystusa i straciliśmy szacunek dla samych siebie.

Nasz chrześcijański sztandar schowaliśmy do kieszeni, ale wówczas nie jest to już sztandar, tylko brudna chusteczka do nosa. Jeśli się usprawiedliwiam: w duszy jestem chrześcijaninem, ale po co inni mają o tym wiedzieć, i czynię wszystko, aby nikt o tym się nie dowiedział – tak więc zamienili swoje sztandary na chusteczki do nosa. Kto tak ukrywa swojego Boga i swoją przynależność do Kościoła, żeby się to nie ujawniło w jego postępowaniu, ten nie ma Boga w sercu! Nie jest świadkiem, ale zbiegiem od Boga w ciemnościach tego świata.

Prawdziwy chrześcijanin nie ma dwóch twarzy, dwóch serc, dwóch języków i podwójnego życia: prywatnego i publicznego – ale ma tylko jednego Boga, jedną prawdę i życie – Jezusa Chrystusa! Ma jedną duszę i jedna wieczność! (…)

Przynależności do Chrystusa nie można udowodnić wyłącznie zapisem w księgach chrzcielnych. Dowodzi się jej przez ewangeliczny styl życia. Zapytajmy się: czy ktoś widząc, jak postępujemy, jacy jesteśmy; czuje się sprowokowany do postawienia pytania: czy to jest chrześcijanin?

Gdy odnawiamy przyrzeczenia chrzcielne, przypominamy sobie o wielkiej miłości, jaką Bóg obdarzył każdego z nas. Myślę, że jest to również doskonała okazja, by Bogu podziękować za łaskę sakramentu chrztu. Ale jest to też okazja, aby okazać wdzięczność tym, którzy przekazali nam światło wiary. Myślą i sercem dziękuj rodzicom, chrzestnym oraz tym wszystkim, którzy uczyli cię miłości do Boga i Kościoła: swoim katechetom i kapłanom. Dziękuj tym, którzy wskazali ci drogę do świątyni. Pamiętasz o nich choć trochę? Zaofiaruj im dzisiaj swoją modlitwę i wdzięczność, bo to wielkie wyróżnienie: ”Być umiłowanym przez Boga”. Oni przyczynili się do tego, byś nim był. Pamiętaj: jesteś wciąż, nieustannie umiłowanym dzieckiem samego Boga.