Płońsk jak Warszawa '44

Dominik Nowakowski

publikacja 05.08.2013 18:41

Jednostka Strzelecka 1006 Płońsk przedstawiła spektakl "Polska Walcząca", który zmusił widownię do refleksji na tyle skutecznie, że wiele osób ocierało łzy z policzków.

Wyraźnie wzruszeni mieszkańcy Płońska oglądali przy ul. Płockiej sceny rekonstrukcyjne z powstania warszawskiego Wyraźnie wzruszeni mieszkańcy Płońska oglądali przy ul. Płockiej sceny rekonstrukcyjne z powstania warszawskiego
Dominik Nowakowski

Dzięki grupie strzelców płońszczanie mogli przenieść się w czasy wojennej zawieruchy. Wzruszająca opowieść o bohaterskiej walce powstańców zrealizowana została z rozmachem i niebywałą wręcz starannością o każdy szczegół żołnierskiego życia.

Upalne powietrze mocno dawało się we znaki. Oni niestrudzenie, z bronią w ręku, skrzyniami na amunicję i noszami, pokonywali kolejne odcinki miasta, mijając pędzących gdzieś mieszkańców, którzy niekiedy zadawali im jedno i to samo pytanie: "Co to, wojna?". Pewnie żal chwytał za serce, ale robili swoje. Rozwieszali plakaty upamiętniające powstańczy zryw, rozdawali okolicznościowe naklejki, przypominając o Niezłomnych ’44.

Dziewczyna w objęciach partyzanta, spotkanie przyjaciółek, codzienne czynności, a z drugiej strony pośpieszne przygotowania do odparcia ataku okupanta, który stanął przed uliczną barykadą. Miłość, tęsknota, poświęcenie, walka do utraty tchu, śmierć, zwątpienie.

W prowizorycznym szpitalu polowym sanitariuszki uwijają się jak w ukropie. Nie każdemu z powstańców udaje się pomóc. Miejscowy kapelan (w tej roli ks. kan. Edmund Makowski) udziela namaszczenia chorych i błogosławi wszystkich znakiem krzyża.

Gdzieś obok rozlewana jest żołnierska grochówka, wody dla spragnionych jest jeszcze dostatek. W sztabie dowodzenia narasta napięcie, ale nikt nie daje po sobie poznać, że tę batalię można przegrać. Coraz więcej odgłosów wybuchów i strzelaniny. Pełno gruzu, cegieł, zwałów ziemi, roztrzaskanych mebli. Z kanałów wychodzą kolejni wycieńczeni akowcy, informując o sytuacji w poszczególnych dzielnicach stolicy.

"Zmęczeni, ale zdeterminowani, by walczyć do końca, pod osłoną karabinu maszynowego opuszczamy nasze stanowisko. Prawda jest taka, że jesteśmy sami – wzięci w kleszcze między oddziałami wycofującymi się ze strony Pragi i kontrnatarciem niemieckim z zachodu" – słyszymy głos narratora, który przywoływał powstańcze wspomnienia. "Gloria victis – chwała zwyciężonym!".

Rozlegają się gromkie brawa. Bez wątpienia na nie zasłużyli, autentycznie przenosząc publiczność w tragiczne czasy i oddając hołd bohaterom.

Strzelcy podkreślają, mówiąc o przygotowaniach do spektaklu, że bardzo dużo dały im wizyty w płońskiej Pracowni Dokumentacji Dziejów Miasta. – Jeden z aktorów odnalazł nawet wzmiankę o swoim dziadku, który walczył w powstaniu – przyznaje chorąży Sebastian Milewski, jeden z głównych pomysłodawców i twórców wojennego przedstawienia.

– Co nie ulega wątpliwości, to była bardzo trudna decyzja, ale nie możemy patrzeć na to wszystko, co się stało, przez pryzmat dnia dzisiejszego. Bo dzisiaj wiemy o wiele więcej niż wówczas nasi żołnierze – mówi pytany o słuszność wybuchu powstania warszawskiego Stanisław Świerczewski, dowódca strzeleckiej jednostki, przypominając postać swojego profesora ze szkoły średniej w Gołotczyźnie, oficera polskiego wojska z 1939 roku. – Zobowiązywał nas jako młodzież, abyśmy pamiętali i przekazywali tę wiedzę kolejnym pokoleniom, abyśmy głosili tę opowieść. Cieszę się, że moi podopieczni tak pięknie realizują tę ideę – dodaje ze wzruszeniem 65-letni pan Stanisław.