Pasterze wygnani

bp Piotr Libera

|

Gość Płocki 16/2013

publikacja 18.04.2013 00:00

Dwaj biskupi z Płocka - Wincenty Teofil Popiel i Adolf Piotr Szelążek zapłacili wysoką cenę za to, że niezłomnie wierzyli. Ich dramatyczne historie przypomniał niedawno bp Piotr Libera: „Potrafili oni bowiem trwać niezłomnie przy Jezusie Chrystusie i łączyć swoje cierpienia z Jego krzyżem” - powiedział w katedrze o swych poprzednikach.

Biskup Piotr Libera wspominał swych poprzedników w biskupiej posłudze w Płocku w czasie liturgii ciemnej jutrzni w czasie Triduum Paschalnego Biskup Piotr Libera wspominał swych poprzedników w biskupiej posłudze w Płocku w czasie liturgii ciemnej jutrzni w czasie Triduum Paschalnego
Krzysztof Drzazgowski

Biskup Popiel. Od niego majowe w diecezji

Od połowy XIX wieku, przez 11 lat, prastara diecezja płocka nie miała biskupa. Otrzymała go dopiero w roku 1863, niejako w najtrudniejszym momencie powstania styczniowego. Został nim wywodzący się z jednego z najznamienitszych rodów polskich i znakomicie wykształcony bp Wincenty Teofil Popiel. Mimo swojego arystokratycznego pochodzenia, nowy pasterz miał wielkie wyczucie potrzeb wiernych: w 1864 roku polecił odprawiać w całej diecezji nabożeństwo majowe (w przyszłym roku będziemy zatem obchodzić 150-lecie majowego w naszej diecezji). Wydłużył czas przygotowania dzieci do Pierwszej Komunii Świętej. Wspominał, że jego największą pociechą były wizytacje pasterskie, a trwały one wówczas po kilka tygodni, bo na tak długo biskup opuszczał Płock, aby zwizytować jeden dekanat. „Trudne były czasy – pisał bł. abp Antoni Julian Nowowiejski – w których episkopat ten wypadł. Zamykano klasztory, zabierano majątki kościelne, a więc i pałac biskupi w Płocku z zamkiem w Pułtusku, kurie kanonickie, seminarium nawet; to ostatnie umieszczono w byłym klasztorze reformackim. Rząd coraz to nowsze żądania stawiał, niezgodne z prawami i wolnością Kościoła. Gdy biskup Popiel w roku 1868 nie zgodził się na wysłanie z kapituły płockiej przedstawiciela do kolegium duchownego w Petersburgu, mającego być jakąś wyższą instancją dla biskupów (np. każdy biskup, chcąc się kontaktować z papieżem, musiał to czynić za pośrednictwem tego kolegium) wezwano go do Warszawy i stamtąd wywieziono do Nowogrodu w Rosji”. Diecezja na kolejnych 7 lat została bez biskupa.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.