Pamięci 1863 roku

Marek Szyperski

publikacja 26.03.2013 19:01

Pod Ciechanowem rozegrała się ważna bitwa powstania styczniowego, którą przypomniały obchody w parafii Zeńbok.

Mszy św. za powstańców styczniowych w kościele w Zeńboku przewodniczył ks. prał. Eugeniusz Graczyk Mszy św. za powstańców styczniowych w kościele w Zeńboku przewodniczył ks. prał. Eugeniusz Graczyk
Marek Szyperski

„W niedzielę dnia 15 m.b. po godzinie 3 z południa przeszedł oddział Polaków około wsi Zeńbok (…) Wojsko rosyjskie ciągnące za nim , zaraz poczęło strzelać (…)” – pisał trzy dni później (18 marca 1863 r.) do biskupa płockiego ówczesny proboszcz parafii pw. św. Bartłomieja w Zeńboku ks. A. Górecki. Relację księdza o krwawej bitwie powstańczego oddziału dowodzonego przez naczelnika województwa płockiego Zygmunta Padlewskiego z wojskami carskimi, zamieszczono w okolicznościowym folderze wydanym przez Urząd Gminy Regimin w 150. rocznicę bitwy.

W odwrocie z Kurpi

Niejako preludium do starcia pod Regiminem była bitwa na Kurpiach, pod Drążdżewem. Jak w setną rocznicę powstania pisał Stanisław Kostanecki w „Notatkach Płockich”, 12 marca powstańcy dali się tam zaskoczyć trzem kolumnom wojsk rosyjskich, ponieśli znaczne straty i wycofali się z pola bitwy.

„Po tej porażce oddział Padlewskiego skierował się na północ i Puszczą Myszyniecką dotarł do Chorzel w powiecie przasnyskim, dokąd miał nadejść transport broni” – pisze Stanisław Kostanecki. „Powstańcy rozpędzili straż graniczną, broń jednak nie nadeszła. Wtedy Padlewski znów pomaszerował w kierunku południowo-zachodnim. Dowiedziawszy się o tym, pułkownik Goriełow wyruszył z Przasnysza na czele 600 piechoty i setki kozaków i gnając z piechotą na podwodach, dopędził 15 marca zmęczonych powstańców w miejscowości Zeńbok”.

Sypano kulami jak gradem

Główne siły powstańcze rozpoczęły odwrót osłaniane przez około stu strzelców. „Ta straż tylna rozsypana po domach i stodołach stawiła zacięty opór. Prawie wszyscy strzelcy zginęli w palącej się wsi, ale główny oddział uratowali” – czytamy w artykule „Powstańczy naczelnik województwa płockiego” pióra Stanisława Kostaneckiego.

Atak Moskali był zmasowany i morderczy. „Ja chciałem się z domu ukazać, do trzech razy próbując i okazać, iż jednego Polaka nie masz w budowlach i kościele, lecz za każdym wyjrzeniem sypano do mnie kulami jak gradem i do ludzi, którzy chcieli inwentarz wyganiać i uciekać” – pisał do biskupa ks. proboszcz Górecki. „Wreszcie Rosjanie, zapaliwszy budowle około kościoła, oblegli budowle księże i one, przez wtykanie luf w dachy i sterty, zapaliwszy wszystkie, otoczyli plebanię strzelając w dachy, ściany i okna”.

Ks. proboszczowi udało się ujść cało, podobnie jak większości mieszkańców wsi. „W tym paleniu Bóg swą opatrznością zasłaniał od kul jako gradu lud i mnie, zabito tylko człowieka wybiegłego z płomieni (…) i dwoje dzieci spalono, których matka, bojąc się kul świszczących koło głowy, nie wyniosła”.

Dopadli ich na bagnach

Dziś najstarszej mieszkance Zeńboka, 90-letniej Kazimierze Kosewskiej, która brała udział w uroczystościach 150. rocznicy obchodów bitwy pod Zeńbokiem i odsłaniała tablicę na symbolicznej mogile powstańców, o wydarzeniach z 1863 roku opowiadał ojciec, który tę historię usłyszał od swego ojca.

- Odpoczywający pod Zeńbokiem powstańcy uciekali przed Rosjanami drogą prowadzącą na Klice obok Jarlut, gdzie są teraz łąki, pastwiska – wspomina. – Dawniej było to bagno zwane Kostrzeń. Tam właśnie dostali się powstańcy i nie mieli szans na ratunek. Kozacy dopadli ich na Kostrzeniu i ciała leżały wzdłuż drogi i na kostrzeńskich łąkach.

Z rodzinnych przekazów pani Kazimiera zapamiętała, że rosyjski dowódca po powrocie do Zeńboka nakazał mieszkańcom by wzięli dwa wozy i na nie załadowali poległych powstańców. – Zwłoki tych nieszczęśników wieziono polną drogą między Jarlutami a Karniewem. Gdy wozy z ciałami dojechały do drogi w Karniewie, Rosjanie nakazali pochować poległych. Na mogile ludzie postawili drewniany krzyż i była tam też tabliczka. Dzisiaj nie ma już ani krzyża, ani tabliczki.

Pamięć o nich wciąż żyje

Nie ma krzyża, tabliczki, ale jest ludzka pamięć. Po 150. latach w kościele parafialnym w Zeńboku odsłonięto (poświęcił ją dziekan dekanatu ciechanowskiego zachodniego ks. prałat Eugeniusz Graczyk) tablicę poświęconą poległym powstańcom, ufundowaną przez Towarzystwo Miłośników Ziemi Ciechanowskiej, na cmentarzu parafialnym – krzyż i głaz – symboliczną (bo właściwej jeszcze nie odnaleziono) powstańczą mogiłę., którą poświęcił proboszcz ks. Andrzej Romuald Chmieliński.

- Ta uroczystość jest świadectwem naszego patriotyzmu – mówił w kazaniu ks. Mieczysław Białowąż, były proboszcz zeńbockiej parafii. – Naszej pamięci patriotycznej, pamięci o tych, którzy za wolną Polskę oddali życie, którzy nie pozwolili aby ona umarła. Pamięć o tych co złożyli najwyższą ofiarę życia za Ojczyznę, to jest wielka wymowa i wielka nauka dla nas, że tę Ojczyzny nie można lekceważyć, że trzeba ją kochać jako naszą wspólną mtkę.

Uczniowie o Padlewskim

Po Mszy św. i uroczystości na cmentarzu spotkano się w remizie strażackiej, gdzie uczniowie miejscowej Szkoły Podstawowej im. gen. Zygmunta Padlewskiego przedstawili okolicznościowy program poświęcony patronowi i powstaniu. Wręczono także nagrody uczniom, którzy tryumfowali w konkursach plastycznych: na portret gen. Padlewskiego i symbole powstania styczniowego.

- Niech ta uroczystość świadczy o tym, że nie samym chlebem człowiek żyje – powiedział nam wójt gminy Regimin Lech Zduńczyk, główny organizator obchodów, który podkreślił doskonałą współpracę z parafią, Towarzystwem Miłośników Ziemi Ciechanowskiej, radnymi gminy, sołtysami.

W uroczystości oprócz mieszkańców Zeńboka i sąsiednich miejscowości, wzięło udział wielu gości, m.in. poseł Robert Kołakowski, starosta ciechanowski Sławomir Morawski, radna wojewódzka Wiesława Krawczyk, władze TMZC z prezesem Eugeniuszem Sadowskim, strażacy, członkowie Związku Piłsudczyków i grupa strzelców.