To musi być rola interesująca

Agnieszka Małecka

publikacja 18.01.2013 23:45

„Niech pani zrobi jeszcze takie zadanie – potworną awanturę” – miała usłyszeć Anna Seniuk podczas swojego egzaminu do szkoły teatralnej. O swojej aktorskiej drodze, o rolach ekranowych i teatralnych opowiadała podczas czwartkowego spotkania w Zespole Szkół w Maszewie.

Anna Seniuk występuje w Teatrze Narodowym i wykłada w Akademii Teatralnej Anna Seniuk występuje w Teatrze Narodowym i wykłada w Akademii Teatralnej
Agnieszka Małecka/GN

Powitana gromkimi brawami aktorka rozpoczęła spotkanie od zabawnych anegdot, których tłem była konfrontacja z jej wizerunkiem ekranowym. Z humorem wspominała przypadkowe spotkania z różnymi ludźmi, np. w sklepie, taksówce, pociągu i ich pełne zaskoczenia komentarze. Podobnie jest, podkreśliła, z temperamentem scenicznym utożsamianym często przez publiczność z życiowym temperamentem aktora, a to dwie różne sprawy.

- Teraz jestem podejrzewana o nieokiełznany temperament - mówiła ze śmiechem i dodała - Zawsze tak jest, że kiedy wyczuwamy jakąś słabość, chcemy z nią walczyć, zatuszować ją. W związku z tym w teatrze starałam się ten temperament pokazywać. Reżyserzy błagali „niech pani tak nie szarżuje, publiczność tego nie lubi”.

W rzeczywistości jestem osobą małomówną i zamkniętą - mówiła o sobie samej z lekką przekorą Anna Seniuk. Opowiadając o swojej drodze do zawodu aktora, wspomniała o egzaminie do szkoły teatralnej, który miał niespodziewane zakończenie. Powiedziała pierwszy przygotowany utwór, potem drugi, cichy i spokojny w nastroju, a poproszona o „coś żywszego”, np. piosenkę, zaśpiewała to, co akurat przygotowała, czyli utwór… „Umarł Maciek, umarł”.

- Komisja usiłowała wydobyć ze mnie jakąś krztynę temperamentu - ciągnęła dalej aktorka. - Profesor dziekan wpadł na pomysł i powiedział: „Niech pani zrobi jeszcze takie zadanie – niech Pani zrobi nam potworną awanturę”.

I zrobiła. Była tak przekonująca, że szybko jej przerwano, a za drzwiami sali, wśród kolegów rozeszła się informacja, że „jest straszna afera, bo Seniuk się zdenerwowała i krzyczy na komisję”.

Ale dopiero po 4 latach studiów poczuła się oswojona z teatrem. Jedna rola sprawiła, że na sezon przeniosła się z Krakowa do Warszawy. Sezon zamienił się jednak w … 40 lat i trwa do dziś.

Anna Seniuk przyznała, że jest przede wszystkim aktorką teatralną, a na film patrzy trochę z ukosa. Chociaż to właśnie małemu ekranowi zawdzięcza fakt, że kolejne pokolenia Polaków kochają ją w roli Madzi Karwowskiej z „Czterdziestolatka”. Ta rola była jednak dla niej pewną pułapką, bo przez długi czas reżyserzy nie potrafili zobaczyć jej w odmiennej postaci. Ona sama, jak wspominała, ceni sobie bardzo występy w filmach: „Bilet powrotny”, „Konopielka” i „Panny z Wilka”.

Dlaczego tak rzadko teraz widzimy ją na szklanym ekranie? Musi być to rola interesująca - zaznaczyła. - Staram się nie zawieść Państwa i samej siebie – podkreśliła Anna Seniuk. Taką interesującą rolą była dla niej postać matki w filmie „Kanadyjskie sukienki”, który niedługo wchodzi na ekrany.

Tego wieczoru aktorka opowiadała też o swoich dwóch spotkaniach z Janem Pawłem II i znajomości z ks. Janem Twardowski. Zaprezentowała jego wiersze, w mistrzowski sposób wydobywając ich prostotę, humor i mądrość bez zadęcia.

Czwartkowe spotkanie w Zespole Szkół w Maszewie zostało zorganizowane przez Gminny Ośrodek Kultury i Sportu w Starej Białej.