Przeczytasz w świątecznym numerze "Gościa Płockiego"

Gdzie dom, tam natchnienie... Niech popłynie ono od wigilijnego stołu i dzielenia się opłatkiem, od rodzinnych spotkań, od modlitwy w kościele i wspólnie śpiewanej kolędy.

Odwiedziliśmy niedawno rodzinne strony Władysława Drapiewskiego, malarza wielu mazowieckich kościołów, który zmarł 61 lat temu. Tam lepiej można zrozumieć duchowy świat człowieka, który w monumentalnych obrazach opowiedział nam Ewangelię. Za jego barwnymi wizjami Ewangelii i nieba stała wiara, ukształtowana w rodzinnym domu w Pelplinie.

Ten dom, w którym Drapiewski żył, pracował i zmarł, stoi do dziś. Niedaleko stamtąd do wspaniałej pelplińskiej katedry i cmentarza, gdzie 61 lat temu został pochowany artysta malarz. Zachował się warsztat jego pracy i oryginalne sztalugi, na których do dziś pracuje jego kuzyn - Tomasz Zywert z żoną Marią. Zachowało się także bogate archiwum po artyście, a w nim: obrazy, szkice, projekty, zeszyty i kalendarzyki z notatkami oraz szkicowniki. Są one dowodem tytanicznej pracy, jaką wykonywał Władysław Drapiewski, zanim przystąpił do nanoszenia barw na kościelne mury.

- Drapiewski był człowiekiem modlitwy. Spędzając tyle godzin w kościołach, nie tylko malował, ale modlił się i kontemplował. I to właśnie można odczytać z jego malarstwa. Nie założył rodziny, jego na wskroś religijna postawa z biegiem lat i zdobywanym doświadczeniem stawała się coraz bardziej wyraźna - mówi prof. Sylwester Piędziejewski z Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, znawca warsztatu malarskiego i artystycznego Drapiewskiego.

- Tak się stało, że na początku i na końcu drogi artystycznej wujka Władysława Drapiewskiego była diecezja płocka. Były też inne kościoły, zwłaszcza w diecezji chełmińskiej, ale szczególnym miejscem i punktem odniesienia była płocka katedra. Także ostatni projekt, nad którym pracował, dotyczył diecezji płockiej. Na krótko przed śmiercią przyjechał jeszcze do niego ks. Henryk Mazurowski z Radzanowa n. Wkrą. Rozmawiali o polichromii dla tamtejszego kościoła. Potem ksiądz odprawił Mszę św., a wujek służył mu do Mszy. Takim był człowiekiem: ministrantem przez całe życie, artystą i malarzem bardziej z ducha niż z farb i pędzla - mówią Tomasz i Maria Zywertowie.

W tym numerze piszemy również:

  • o kolędzie po covidzie: dlaczego jest potrzebna i jakie są jej pierwsze owoce - na s. III;
  • o najważniejszych wydarzeniach mijającego roku - na s. IV;
  • o inauguracji roku jubileuszowego 100-lecia pobytu salezjanów w Czerwińsku n. Wisłą - na s. II;
  • o międzynarodowym projekcie Erasmus+, w którym uczestniczą również uczniowie Szkół Katolickich w Płocku - na s. VIII.

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

ks. Włodzimierz Piętka ks. Włodzimierz Piętka