Nie możemy milczeć

- Dziś w świadomość wielu wdarł się relatywizm i trudno jest im mówić o wierze i wartościach, co jest grzechem, a co nie jest - mówi ks. Tadeusz Łebkowski, proboszcz parafii św. Maksymiliana Kolbego w Płocku, kapelan płockiej Solidarności.

Z pewnością ten problem jest szerszy, bo pewne pojęcia i prawdy są dziś rozmiękczane, abyśmy się do nich przyzwyczaili i zatracili ich pierwotne znaczenie…

Jestem starszym księdzem i katechetą. Od dziecka uczyłem się na małym i dużym katechizmie, gdzie wszystko było jasne. Dziś w świadomość wielu wdarł się relatywizm i trudno jest im mówić o wierze i wartościach, co jest grzechem, a co nie jest. Dziś panuje ideologiczna mgła, a w niej można łatwo się zgubić. Gdy idę z posługą kapelana do Szpitala Miejskiego w Płocku, mam czasami takie trudne doświadczenia, gdy podchodzę do leżącego bez sił człowieka i pytam, czy mogę się z nim i za niego pomodlić, udzielić mu sakramentu, i gdy pada kategoryczne odpowiedź "nie!". Wtedy też jestem bezradny.

Jak Ksiądz ocenia reakcje ludzi na to, co się stało w Płocku?

Dla mnie wymownym był fakt, że nazajutrz po profanacji obrazu Matki Bożej przyjechał do mnie mężczyzna z Włocławka, który przywiózł kwiaty dla Matki Bożej. Albo inny przykład: przyszło do mnie trzech chłopców, z czwartej i siódmej klasy, i mówią mi: "proszę księdza, przyszliśmy powiedzieć, że modlimy się za księdza, aby wszystko było dobrze, bezpiecznie". Podobnych reakcji było dużo. Dostałem wiele telefonów od przedstawicieli fundacji i od ludzi, których nawet nie znam, a którzy solidaryzowali się ze mną. Oczywiście, było też wiele hejtu w internecie. Ale tu dobro pokazywało swą twarz, a zło pozostało anonimowe i ukryte. Pewne reakcje i komentarze w mediach są jakby dyżurne i mnie nie dziwią. Mnie to nie dotyka. Ja modlę się za autorów takich wpisów.

Były reakcje świeckich katolików, organizacji, ale i na wyższym szczeblu...

Zakłócony został porządek modlitwy i prawo ludzi wierzących. Wtargnięto do świątyni, która zawsze była przestrzenią nienaruszalną. Można się nie zgadzać się z tym, co jest treścią modlitw w świątyni, ale nie wolno przeszkadzać. Cieszę się, że Policja od razu zareagowała i wyjaśnia zajścia, które miały miejsce w naszym kościele w Wielką Sobotę, i w Wielkanoc, a także prowadzi dochodzenie w sprawie gróźb, które otrzymałem telefonicznie.

Czy Ksiądz zachowałby się tak samo, wiedząc, jak potoczą się wydarzenia, i jakie ataki Księdza spotkają?

Tak, zachowałbym się tak samo. Nie mogę się zgodzić na to, aby ktoś stawiał swoje bezbożne idee na grobie Pańskim, domagając się ich akceptacji, zwłaszcza, gdy przychodzi specjalnie, by zadrwić i szydzić z przekonań tych, którzy przychodzą tu na modlitwę. Jestem "frontowym" księdzem, nauczam tego, co jest w Ewangelii i troszczę się o zbawienie powierzonych mi wiernych. Trzeba "nauczać w porę i nie w porę". Podobnych zdarzeń miałem w życiu wiele, tylko dziś wszystko nabiera wymiaru medialnego. Ale takie doświadczenia są udziałem duchownych i świeckich stających w posłudze ewangelizacyjnej Kościoła. Bez wątpienia, tak bym się zachował po raz drugi, i tak bym powiedział, i tego nie odwołuję.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

am