Znak Jonasza?

ks. Włodzimierz Piętka

|

Gość Płocki 10/2024

publikacja 07.03.2024 00:00

Szybko minęły dni peregrynacji w diecezji relikwii błogosławionych z Markowej. Kto je spotkał, modlił się za rodziny.

Wierni podchodzili do relikwiarza na osobistą modlitwę. Wierni podchodzili do relikwiarza na osobistą modlitwę.
Archiwum Walerii Gordienko

Przez osiem dni trwała pielgrzymka relikwii męczenników z Markowej przez ziemię dobrzyńską i północne Mazowsze. Sprawowanym liturgiom i modlitewnym czuwaniom z pewnością towarzyszyło wzruszenie, bo kto pamiętał historię ich życia, ten patrzył na relikwiarz i obraz, podziwiając ogrom człowieczeństwa i wiary błogosławionych. – Wszędzie tam, gdzie przybywają relikwie bł. rodziny Ulmów, przybywa wraz z nimi historia ich życia i świętości. Historia niezwykła właśnie przez to, że jest tak prosta, niewyszukana, daleka od spektakularnych wydarzeń i nagłych zwrotów akcji. Rodzina Ulmów była przecież zupełnie zwyczajną rodziną, jakich wiele żyło w Polsce w pierwszej połowie XX wieku. Wiktoria i Józef Ulmowie wychowali się w rodzinach katolickich. Obydwoje byli ludźmi światłymi, o szerokich horyzontach, zaangażowanymi w działalność społeczną i religijną. W ich życiu sprawy wiary zajmowały kluczowe miejsce – mówił biskup Mirosław Milewski w czasie Mszy św. na zakończenie peregrynacji w katedrze.

Choć to było wydarzenie diecezjalne, a z perspektywy współczesnych zagrożeń wobec rodziny kluczowe – o czym wspominali w różnych miejscach diecezji księża biskupi – przy relikwiach nie było tłumów. Zachęcano, aby modliły się przed nimi zwłaszcza rodziny. I rzeczywiście, wzruszał każdy moment, gdy podchodzili młodzi rodzice z dziećmi, aby się modlić; i ten, gdy wielodzietna rodzina, podobna do Ulmów, wnosiła relikwiarz i obraz do kolejnych kościołów diecezji. Czym była więc ta peregrynacja? Może trzeba ją odczytać w ewangelicznych kategoriach cichego znaku Jonasza… ku nawróceniu? Pewnie też była modlitwą niewielu za wielu.

Warto wrócić jeszcze do kazania biskupa Milewskiego z katedry, z 2 marca, z zakończenia peregrynacji w diecezji: – Stając dziś przy relikwiarzu, w którym znajdują się doczesne szczątki Wiktorii i Józefa oraz ich dzieci, dotykamy tamtych wydarzeń, dotykamy ich prostoty i heroizmu, ich zwykłej, ludzkiej dobroci i chrześcijańskiego miłosierdzia. W ich zwyczajnym, codziennym życiu czymś naturalnym było niesienie pomocy osobom, które jej potrzebują. Podziwiając błogosławioną rodzinę Ulmów, możemy uczyć się otwartości na innych, możemy uczyć się szacunku dla tych, od których wiele nas różni, dzieli. Jako chrześcijanie mamy uczyć się szacunku do drugiego człowieka, nawet jeśli ma inne przekonania, kieruje się innymi niż my zasadami, ma inne zwyczaje. To jest kwintesencja chrześcijańskiej miłości: kochać i szanować bliźniego. Jako chrześcijanie nie możemy sobie pozwolić na mówienie: „kocham i szanuję wszystkich, z wyjątkiem…”. Świadectwo Józefa i Wiktorii Ulmów oraz ich dzieci uczy nas otwartości na innych, zwłaszcza tych najbardziej potrzebujących – mówił biskup.

– Byli ludźmi pełnymi miłosierdzia i miłości wzajemnej. Miłosierdzie wobec drugiego człowieka było ważną zasadą codziennego funkcjonowania tej rodziny. Na zachowanych fotografiach można zobaczyć wzajemne relacje członków rodziny: starsze dzieci pomagały przy młodszych, opiekując się sobą nawzajem, na niektórych zdjęciach widać Wiktorię i Józefa radośnie patrzących na siebie, przytulonych lub zatroskanych o dzieci. Ich rodzina znana była z życzliwości także dla innych, którzy potrzebowali pomocy – powiedział na koniec biskup Milewski.

Nad przebiegiem peregrynacji czuwał kurialny Wydział ds. Rodzin z ks. Wojciechem Kućką i Stowarzyszenie Rodzin Katolickich Diecezji Płockiej z prezesem Witoldem Wybultem. Z Płocka relikwie błogosławionej rodziny Ulmów zostały przekazane do Łęczycy w diecezji łowickiej.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.