20.11.2021 23:33 GOSC.PL
publikacja 20.11.2021 23:33
Mural w kolorach nieba ozdobił ścianę jednego z budynków przy ul. Warszawskiej - będzie przypominał historię przedwojennej fabryki guzików, która działała w tym miejscu od 1987 roku.
Obok muralu umieszczono tablicę z podstawowymi informacjami o przedsiębiorstwie braci Filarów i szkatułę, w której oglądać można muszle sprowadzane na potrzeby nasielskiej fabryki aż z Japonii. Ilona Krawczyk-Krajczyńska /Foto Gość
Charakterystyczny obraz jest trzecim, który powstał w Nasielsku. Przed rokiem dwa patriotyczne murale upamiętniły 100. rocznicę Bitwy Warszawskiej.
Jeden nawiązuje do bitwy nad Wkrą, drugi przypomina o zwycięskiej bitwie o Nasielsk z 16 sierpnia 1920 r. pod dowództwem gen. Aleksandra Osińskiego. Wszystkie trzy malowidła znalazły swoje miejsce na ścianach budynków przy ul. Warszawskiej - najruchliwszej z ulic w mieście.
Mieszkańcy przyznają, że malowidła, które pojawiają się w mieście dodają mu uroku i klimatu. "Ozdabiają i edukują" – czytamy w komentarzach pod zdjęciami "Nasielskiej Guzikarki", opublikowanymi na facebookowej stronie Stowarzyszenia Artystyczno- Społecznego "Skafander", które przygotowywało projekt.
- Kiedy siedem lat temu podczas spaceru znalazłam "egzotyczne" muszle, pokazałam je panu Andrzejowi Zawadzkiemu. Nasz lokalny historyk zdziwił się, że nie wiedziałam o istnieniu jednej z pierwszych w Polsce parowych fabryk guzików, która od 1897 roku działała w mieście. Guziki wyrabiano tam m.in. z tych muszli. Była to historia tak wyjątkowa, że musieliśmy ją ocalić – opowiada Kinga Szczypek, pomysłodawczyni muralu.
W połowie listopada udało się urzeczywistnić te plany i podczas odsłonięcia muralu nasielszczanie na nowo przypomnieli sobie o Fabryce Filarów, która mieściła się przy ul. Warszawskiej 46 (teraz 52), przy głównym trakcie handlowym miasta.
Przedsiębiorczy bracia Aaron i Boruch oprócz guzików z masy perłowej, rogowych czy bakelitowych, produkowali również grzebienie, klamry i klipsy. Z ich fabryki pochodziły także części do radioodbiorników oraz słuchawki radiowe "Filaryt". Zanim o losach miejsca przesądziła II wojna światowa, u szczytu produkcji zatrudniano tu ok. 200 osób. Znaczną część zespołu stanowiły kobiety - i to także paniom z agencji muralowej Red Sheels z Warszawy powierzono prace przy ściennym obrazie.
Mural przedstawia kobietę obsługującą guzikarską maszynę. Jego autorka, Anna Eichler - absolwentka warszawskiej ASP, pomysłowo wykorzystała czcionkę nawiązującą do tej z pudełka produkowanych tu radiosłuchawek. W obraz o odcieniach nieba wkomponowano różnobarwne guziki, które przez blisko dwa lata zbierano na terenie gminy i powiatu.
- Zebraliśmy około 40 kg guzików, a razem z nimi ludzie wrzucali liściki, dzielili się swoimi historiami. Dlatego mieszkańców zaprosiliśmy także do wspólnego wyklejania muralu guzikami, po to, aby poczuli się częścią tej historii. I myślę, że to się udało. Były osoby, które codziennie dopingowały nas do działania, przychodziły i podpatrywały postęp prac malarskich, ciesząc się, że taka historia wróciła do miasta. Przy tej okazji ożyły także wspomnienia tych, których bliscy pracowali przy Warszawskiej - opowiada pomysłodawczyni.
Tak jak przy innych projektach stowarzyszenia, tak i w tym przypadku najważniejsze było, aby młodych zainteresować lokalną historią. Dlatego na przestrzeni ostatnich czterech lat "guzikowy" temat podejmowano m.in. w konkursie plastycznym na makietę fabryki, podczas warsztatów teatralnych, czy nagrywania przez młodzież filmu dokumentalnego o losach fabryki. - Ten czas przygotowań pokazał, że podczas takich działań ludzie się aktywizują, chcą się spotykać, rozmawiać, a przy okazji tych spotkań wracają historie - te codzienne, proste, z podwórka, może czasem banalne ale nasze, lokalne, które bardzo łączą - przekonuje Kinga Szczypek.