Nie zapomną tamtego dnia

Wojciech Ostrowski

publikacja 18.02.2018 19:43

W Przasnyszu odbyła się promocja książki o tragicznych wydarzeniach z okresu niemieckiej okupacji.

Promocji książki towarzyszyły archiwalne dokumenty i przedmioty związanych z egzekucją Polaków sprzed 75 laty Promocji książki towarzyszyły archiwalne dokumenty i przedmioty związanych z egzekucją Polaków sprzed 75 laty
Wojciech Ostrowski

17 grudnia 1942 r. w mieście nad Węgierką, a także w Ciechanowie, Mławie i Pułtusku zostało straconych przez niemieckich okupantów 17 żołnierzy Armii Krajowej. O egzekucjach, ich okolicznościach oraz zamordowanych patriotach opowiada książka Jana Chmielewskiego "Powiesili ich przed Wigilią", której promocja miała miejsce w Muzeum Historycznym.

Jak przypomniała dyrektor muzeum Agnieszka Brykner, wśród powieszonych w każdym z czterech wymienionych miast była co najmniej jedna osoba z Przasnysza. Ten fakt, jak wyjaśnia Jan Chmielewski, regionalista, badacz dziejów Przasnysza i ziemi przasnyskiej, wielki pasjonat historii, kolekcjoner i poeta, skłonił go do napisania publikacji poświęconej wszystkim czterem egzekucjom. Każde z miast wspomina i upamiętnia tylko "swoje" ofiary. Na łamach prasy lokalnej pisze się zazwyczaj tylko o tym, co wydarzyło się w danym mieście, rzadko wspominając o innych egzekucjach. Książka J. Chmielewskiego jest pierwszą publikacją poświęconą wydarzeniom z 17 grudnia 1942 r. we wszystkich tych czterech miejscach.

- Ta praca nie jest pracą naukową, jest przeznaczona dla każdego, kto interesuje się przeszłością swojej małej ojczyzny. To praca regionalisty - człowieka, którego pasją jest odkrywanie, przypominanie i przedstawianie najnowszej historii z dziejów rejonu – pisze we wstępie autor, który do wydarzeń 17 grudnia 1942 r. ma bardzo osobisty stosunek, co wynika m.in. z faktu, że wśród naocznych świadków egzekucji w Przasnyszu był jego ojciec, wówczas czternastoletni chłopak.

Książka wydana przez Grupę Historyczno-Literacką "Styl", której założycielem i prezesem jest pan Jan, ukazała się w grudniu ubiegłego roku, w 75. rocznicę opisywanych wydarzeń.

17 grudnia 1942 r. na przasnyskim rynku zostali straceni członkowie sztabu tamtejszego okręgu Armii Krajowej: ppor. Zenon Kiembrowski ps. "Konrad" – komendant; jego zastępca, a po aresztowaniu następca Władysław Otłowski ps. "Woyna", Edmund Zdanowski ps. "Maks" – szef wywiadu, Marian Arct ps. "Luty" – szef łączności oraz Maria Kaczyńska, która kierowała komórką Biura Informacji i Propagandy. Wraz z innymi żołnierzami Polski Podziemnej zostali oni aresztowani w wyniku zdrady jednego z konspiratorów. Przed egzekucją mieszkańcy Przasnysza zostali spędzeni na rynek, gdzie, jak ich informowano, Niemcy przygotowali dla Polaków gwiazdkę. Te słowa nie wróżyły niczego dobrego. Jak powiedział uczestniczący w spotkaniu promocyjnym syn jednego ze straconych, Michał Otłowski, jego mama słysząc o wznoszonej przez okupantów naprędce budowli spodziewała się najgorszego. Przywiezieni z Działdowa skazańcy z podniesionymi głowami i z dumą na pobladłych twarzach, bez śladu przygnębienia lub strachu stanęli pod szubienicą. Z nikim nie pozwolono im się wcześniej spotkać, dlatego w tym właśnie momencie wypowiadali swe ostatnie słowa, skierowane przede wszystkim do rodzin. Władysław Otłowski krzyknął do żony: "Wychowaj syna na dobrego Polaka. My szczęśliwi, bo my już wolni". Maria Kaczyńska, patrząc na stryczek na szyi, powiedziała: "Nigdy w życiu nie miałam takich pięknych korali". Aby niejako przerzucić na Polaków część odium zbrodni, okupanci zmusili do udziału w egzekucji sołtysów z okolicznych wsi. To oni mieli wytrącić stołki spod nóg skazanych. Ci jednak, aby do tego nie dopuścić, sami zeskoczyli z taboretów, krzycząc wcześniej: "Niech żyje Polska!". Ks. Kazimierz Gwiazda, wikariusz przasnyskiej fary i kapelanem AK, ps. Chór. udzielił im z daleka absolucji. Zebrany tłum upadł na kolana.

Podczas egzekucji w Ciechanowie bohaterską postawą odznaczył się Roman Konwerski. Zmuszany przez Niemców do wytrącenia taboretu spod nóg jednego ze skazanych odmówił, co przypłacił śmiercią w obozie koncentracyjnym w Dachau.

Dzieląc się rodzinnymi wspomnieniami Michał Otłowski przywołał postać Andrzeja Bieńkowskiego, żołnierza AK ps. Turowicz, który wiózł ciała powieszonych w Przasnyszu na cmentarz. – Pod okiem Niemców odważył się zdjąć z rąk mojego ojca sznur i oddać go mojej mamie – mówił pan Michał, który zaprezentował kilka posiadanych dokumentów i przedmiotów związanych z egzekucją.

Spotkanie ubogaciły prezentacja zdjęć archiwalnych oraz poświęcone tragicznemu wydarzeniu wiersze Jana Chmielewskiego i Tadeusza Łady. Po zakończeniu promocji jej uczestnicy udali się pod pomnik straconych patriotów na skraju rynku, gdzie złożono wieniec.