Spełniony Adwent

s. Donata Koska

publikacja 04.12.2017 19:21

Przypominamy sylwetkę zmarłej w tym roku s. Beaty - klaryski kapucynki związanej z przasnyskim klasztorem mniszek i jej świadectwo na temat: co dzieje się z naszym czasem, gdy zawierzymy go Jezusowi.

S. Maria Beata (1937-2017) Zdjęcie wykonane w ogrodach klasztoru w Brwinowie w 1991 r. S. Maria Beata (1937-2017) Zdjęcie wykonane w ogrodach klasztoru w Brwinowie w 1991 r.
Archiwum Mniszek Klarysek Kapucynek

Siostra Maria Beata od Królowej Zakonu Serafickiego - Helena Andraka urodziła się 9 lipca 1937 r. w Bobrówce należącej do parafii pw. św. Jana Chrzciciela w Brzozowej na Podlasiu, jako kolejne dziecko rolników: Hieronima i Felicji z Rogalewskich.

W 1945 r. w rodzinie tej zmarła matka, wychowaniem dzieci zajął się ojciec. S. Beata zdobyła zawód krawcowej.

Do klasztoru klarysek kapucynek w Przasnyszu wstąpiła 1 września 1956 r. Profesję czasową złożyła 29 czerwca 1958 r., a wieczystą 21 listopada 1961 r.

Pełniła obowiązki furtianki i zakrystianki, a od 1975 do 1978 r. była opatką klasztoru przasnyskiego. Odznaczała się subtelnością, delikatnością i miłością w kontaktach z siostrami.

Była uzdolniona muzycznie, uczyła się gry na fisharmonii, pięknie śpiewała i dyrygowała chórowi zakonnemu. Także jako opatka w wolnych chwilach haftowała paramenty liturgiczne i pracowała w ogrodzie. Sama też prowadziła korespondencję klasztorną i kronikę.

W 1978 r. s. Beata została mianowana przez ówczesnego prowincjała kapucynów o. Pacyfika Dydycza, późniejszego biskupa drohiczyńskiego przełożoną nowo powstałej fundacji zakonu w Brwinowie.

Gdy w 1987 r. prymas Polski kard. Józef Glemp urzędowo erygował klasztor kapucynek w Brwinowie, s. Beata została pierwszą opatką. Do 1996 r. kilkakrotnie była wybierana przez siostry na tę funkcję. Była też mistrzynią nowicjatu i wikarią.

W czasie prac budowlanych uległa wypadkowi, spadła ze stropu pierwszego piętra i złamała kręgosłup. Przeszła ciężką operację i była długo hospitalizowana. Natomiast ponad 10 ostatnich lat obłożnie chorowała.

Siostry klaryski kapucynki z Brwinowa tak wspominają s. Beatę: "Siostra Beata to osoba, w której harmonizowały się przymioty duchowe i ludzkie. Była głęboko zjednoczona z Bogiem, cierpliwa, delikatna, dyskretna, wczuwająca się w potrzeby bliźnich, wrażliwa na ludzką biedę i cierpienia. Szczególnie ceniła adoracje, poświęcała na nie dużo czasu i przeżywała głęboko, co było widać też na zewnątrz.

Stąd czerpała siły i mądrość do kierowania wspólnotą. Potrafiła mądrze rozwiązywać problemy sióstr. Jej zaufanie do Boga i Jego opatrzności było niezwykłe i owocowało często cudami, zwłaszcza w czasie budowy klasztoru.

Była pracowita, nie marnowała czasu. Dużo prac zarobkowych wykonywała własnoręcznie. W tym pierwszym okresie, najczęściej zimą, kiedy nie było pracy przy budowie, haftowała ornaty, sztandary, bieliznę kielichową, bursy i palki.

Przez wiele lat, dopóki tylko mogła, szyła habity siostrom. Nigdy nie narzekała, że jej za trudno. Niezwykle utalentowana wykonywała dekoracje i różne prace artystyczne. Pomimo słabego zdrowia szła do prac trudnych, wymagających wysiłku fizycznego".

Warto wspomnieć, że s. Beata, jako ziomka bł. ks. Jerzego Popiełuszki, wzywała jego wstawiennictwa jako męczennika zaraz po ogłoszeniu, iż został zamordowany. I skutecznie…

Natomiast w 1994 r. s Beata tak pisała: "Jestem w klasztorze po to, aby składać Bogu ofiarę z samej siebie. Wiem po co tu jestem, podtrzymuje mnie miłość do Boga i do człowieka. Odkąd jestem w zakonie czas mija szybciutko. Nawet się człowiek nie obejrzy, a już Boże Narodzenie, już znowu zima, po niej raz, dwa, trzy – wiosna, lato, jesień… W swym życiu podążam za niedoścignionym wzorem – Jezusem Chrystusem".

Siostra Beata zmarła 20 lipca 2017 r. Została pochowana na cmentarzu w Brwinowie.