Ratując Działdowo

ks. Włodzimierz Piętka

|

Gość Płocki 44/2017

publikacja 02.11.2017 00:00

Są osoby, które nie mogą się pogodzić, że o niemieckim obozie zagłady tak mało się mówi i tak niewiele się czyni, aby miejsca męczeństwa zostały godnie upamiętnione.

– Marzy się nam, aby w miejscu byłego obozu powstało sanktuarium i miejsce pamięci o męczennikach – mówią Teresa Krowicka, Piotr Szubarczyk i Wiktoria Cendrowska. – Marzy się nam, aby w miejscu byłego obozu powstało sanktuarium i miejsce pamięci o męczennikach – mówią Teresa Krowicka, Piotr Szubarczyk i Wiktoria Cendrowska.
ks. Włodzimierz Piętka /Foto Gość

Na plebanii katedralnej w Płocku z historykami Instytutu Pamięci Narodowej z Gdańska spotkało się sześcioro świadków KL Soldau, którzy jako dzieci przeżyli obóz. Najstarszą uczestniczką spotkania była Wiktoria Cendrowska z Płocka. Miała 18 lat, gdy wywieziono ją do KL Soldau. – Pamiętałam naszych biskupów męczenników. Bp Leon Wetmański mnie bierzmował. Moja rodzina znalazła się na liście do wywózki. Zgromadzili ludzi na placach szkolnych i wywozili ciężarówkami do Działdowa. Był wtedy straszny mróz i niewyobrażalny ścisk na platformie samochodu, który nas wiózł. Pamiętam, jak Niemcy, dosłownie, wrzucili dwoje małych dzieci na nasze głowy i wyruszyliśmy w kilkugodzinną drogę. Było to 17 lutego 1941 roku.

Dostępne jest 27% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.