Za wami stoi prawda!

am

publikacja 11.06.2017 23:20

Przez most wiślany, łączący prawobrzeżną i lewobrzeżną część miasta, przeszedł 6. Płocki Marsz dla Życia i Rodziny.

Za wami stoi prawda! Płock, 11.06. VI Marsz dla Życia i Rodziny Agnieszka Małecka /Foto Gość

To był prawdziwy "czas dla rodziny" - jak głosi w tym roku ogólnopolskie hasło marszu, zaproponowane właśnie przez płockie środowisko rodzin katolickich. Wszystko rozpoczęło się w parafii pw. św. Maksymiliana Kolbego, "na Górkach" uroczystą Mszą św., pod przewodnictwem bp. Piotra Libery. W tej liturgii szczególną modlitwą otoczono małżeństwa przeżywające jubileusze sakramentalnego związku. W modlitwie wspominano także tych małżonków, którzy przeżywają kryzys i grozi im rozstanie.

Przypominając tegoroczne hasło marszu, ordynariusz płocki powiedział, że to bardzo trafne zawołanie. - Zwracacie uwagę na pilną potrzebę, aby spraw rodziny, domu, najbliższych nie odsuwać na potem; aby mąż, żona, dzieci mogli liczyć na wasz czas. A czas, jak mawiał sługa Boży kard. Stefan Wyszyński, "czas to nie pieniądz - czas to miłość!" - mówił w homilii. Odniósł się także do przeżywanej w tę niedzielę uroczystości Trójcy Świętej. - Prawda o wspólnocie trzech Osób Boskich, o miłości i jedności jest szczególnie wam zadana - bo w małżeństwie i w rodzinie po prostu trzeba serce dać... Popatrzmy na nasze czasy i kulturę, która nas otacza, bo jest ona wyzwaniem dla Kościoła i współczesnej rodziny. Małżeństwo i rodzina jako droga ocalenia - powiedział bp Piotr.

Biskup płocki wspomniał też wielkiego obrońcę życia i rodziny, związanego z miastem. - Przed tygodniem minęło dokładnie 100 lat od urodzin prof. Włodzimierza Fijałkowskiego, absolwenta naszego Niższego Seminarium Duchownego w Płocku, więźnia niemieckiego obozu zagłady Auschwitz, autora polskiego modelu Szkoły Rodzenia. Jedna z jego uczennic podziwiała go za to, że w dyskusjach i atakach na jego bezkompromisowe stanowisko w obronie życia zawsze był opanowany, mówił jasno i spokojnie. Tak jej to tłumaczył: "Za mną stoi prawda, ja się nie muszę niczego obawiać. Prawda się sama obroni". Za wami, siostry i bracia, czciciele Trójcy Świętej, za wami, ojcowie, matki, dzieci i dziadkowie, za wami, drodzy srebrni i złoci jubilaci, za wami stoi prawda. Nie macie czego się obawiać. Radujcie się! - mówił w homilii.

- Pragniemy z głębi serca wyrazić, że każde życie człowieka jest święte! Że małżeństwo jest sakramentem, a rodzina - błogosławieństwem - mówił podczas uroczystości Kazimierz Urbaniak, przewodniczący komitetu organizacyjnego marszu. - Pokażmy, że dzisiejsze święto jest naszą wspólną radością. Podzielmy się z płocczanami pozytywnym nastawieniem do życia i rodziny i większą wrażliwością na dobro tkwiące w ludziach. Bądźmy dziś razem ponad podziałami politycznymi i światopoglądowymi. Tegoroczny marsz ma wyjątkową trasę. Idąc przez most łączący dwa brzegi Wisły, podziwiajmy ten dar od Boga i dziękujmy za miejsce, w którym żyjemy, za dobro i przyjaźń, które nas, Polaków, jak ten most stale powinny łączyć - zachęcał.

Podczas Mszy św. rozpoczynającej płocki marsz bp Piotr uhonorował prestiżowym Wielkim Orderem św. Zygmunta Kazimierza Cieślika, założyciela Stowarzyszenia Rodzin Katolickich DP i całego ruchu na rzecz rodziny w diecezji, a także Kazimierza Urbaniaka, który przez minione 12 lat pełnił funkcję prezesa SRK. - Wszystko, co robiłem, robiłem, nie myśląc o żadnych medalach i odznaczeniach. Chciałem to robić na chwałę Bożą, dla dobra ojczyzny - mówił w imieniu swoim i kolegi K. Urbaniak, dziękując za to wyróżnienie.

Płocki Marsz dla Życia i Rodziny wyruszył po Mszy św. sprzed kościoła św. Dominika i podążył ul. Kościuszki w stronę mostu. Kolorowy pochód z balonami, sztandarami i flagami otwierał transparent, niesiony przez młodzież; za nim jechał melex, w którym zasiadły pary małżeńskie, dalej platforma z zespołem, a cały rodzinny pochód zamykała Ciuchcia Tumska - dla zmęczonych drogą. W marszu szła także Święta Rodzina - te role przyjęli małżonkowie Barbara i Leszek Brzescy. Uczestników marszu tuż za mostem gorąco powitali duszpasterze i mieszkańcy parafii św. Benedykta w Radziwiu - współgospodarza wydarzenia. Do kolumny dołączyły się kolejno: konnica czyli Stowarzyszenie im. IV Pułku Ułanów, grupa dzieci, które przyjęły w tym roku I Komunię św., i orkiestra dęta. Marsz zakończył się na placu parafialnym przy kościele na Radziwiu, gdzie na najmłodszych już czekały rozmaite atrakcje.

- Chciałabym podziękować organizacjom, które przygotowały to wspaniałe wydarzenie. Zawsze powtarzam, że drzemią w nich tak ogromny potencjał, takie serce i empatia... - mówiła w imieniu prezydenta miasta Ewa Pietrzak, pełnomocnik ds. współpracy z organizacjami pozarządowymi.

Muzyczną gwiazdą festynu rodzinnego był zespół Moja Rodzina. - Rodzina nie istniałaby, gdyby nie miłość. To ona jest fundamentem - mówiła Aldona Wiśniewska podczas koncertu, na który złożyły się autorskie utwory zespołu, będące świadectwem wiary i przywiązania do wartości życia i rodziny samych wykonawców.

Rodzinny festyn wieńczący marsz został zorganizowany wspólnym wysiłkiem społeczności mieszkańców lewobrzeżnego Płocka, w tym członków Akcji Katolickiej i Stowarzyszenia Rodzin Katolickich, a także wychowawczyń w świetlicy. - Owszem, było sporo pracy, ale czekaliśmy na to, jak na święto. To jak z przygotowaniami do Bożego Narodzenia dla rodziny. Tak było i tutaj. Już od czwartku trwały prace, było oczekiwanie, że to będzie wspólna, fajna impreza z ludźmi, których nie znamy tak naprawdę. Jesteśmy zmęczeni, ale przejdzie trud, a zostanie radość - mówi Maria Klaś, która poza pracą zawodową udziela się jako wychowawca w Świetlicy Miejskiej nr 2 działającej przy parafii św. Benedykta.

- Dzisiaj zatrzymujemy się i uświadamiamy sobie, że to rodzina jest największą wartością i warto wszystko zrobić, żeby tę rodzinę mieć, a potem ją scalać, dźwigać się nawzajem, by ta rodzina trwała - przekonuje Teresa Kijek, prezes parafialnego koła Akcji Katolickiej. - Takie wydarzenie scala ludzi. Jeśli jest taka dobra idea, to ludzie sami się włączają, wystarczy rzucić hasło. Proszę zobaczyć - ci ludzie zostawili w domach telewizory, komputery. Są tu, bo chcą rozmawiać, być razem - dodaje pani Teresa.

- Dzięki takim wydarzeniom pokazujemy wielką wartość rodziny, bo w niej się rodzimy, wzrastamy. Powstają nowe gałązki, powstają nowe rodziny i jest to piękna wartość. W rodzinie cieszymy się każdą chwilą, życiem, jesteśmy z tymi również, którzy odchodzą, jest to nasza wielka rodzina. Życie to jest największy dar, jaki otrzymujemy od Boga, i o tym zawsze powinniśmy pamiętać. Życie i rodzina - to jest przyszłość całego społeczeństwa, naszej ojczyzny. Jeśli rodzina nie będzie silna, to również nasze państwo będzie słabe - uważa Iwona Ziółkowska z diecezjalnego zarządu SRK, mieszkanka tej parafii.

Nie mają wątpliwości, że warto pójść w takim marszu Barbara i Leszek Brzescy, czyli marszowa Święta Rodzina. - Bardzo ważny jest dzisiaj czas dla rodziny, dla dziecka. Każdy żyje własnym życiem, nawet mąż i żona. Każdy ma swoje hobby, pracę, a dziecko jest zostawione samemu sobie. Brakuje jedności - mówią małżonkowie, którzy nie pierwszy już raz uczestniczyli w rodzinnym pochodzie w specjalnej roli. - Ci, którzy idą w marszu, czują się jedną wielką rodziną. Usłyszałam takie słowa wypowiedziane przez jedną panią do idącej obok siostry zakonnej: "Siostra się czuje, jak u siebie". I tak właśnie czujemy się na tym marszu - mówi pani Barbara.

- W Polsce organizowane są różne marsze, a my, katolicy, tak trochę wstydliwie chodzimy na te nasze marsze dla życia i trudno nam się zorganizować. Cieszę się, że ta inicjatywa się rozwija, dobrze, że jest Orszak Trzech Króli. Brakuje jeszcze jakiejś przeciwwagi dla Halloween - uważa Leszek Brzeski, płocki radny i nauczyciel. - Dzisiaj ogromnym problemem jest pogoń za pieniędzmi i brak wychowania w rodzinie. Jako nauczyciele wiemy, jak to wygląda w rzeczywistości. Jeśli coś jest niepoukładane w rodzinie, to w większości przypadków są też problemy z dziećmi. Mam takie przykłady ze szkoły: jeśli młody człowiek zbłądzi, to rodzina, jeśli jest zdrowa, bardzo szybko go ustawia na właściwą drogę. Musimy zaczynać od młodych, od dzieci, musimy pielęgnować kontakty w rodzinie. Zobaczmy, co dzieje się w Europie Zachodniej, jakie tam są już problemy. Nie możemy dopuścić, żeby tak było w Polsce, bo takim społeczeństwem bardzo łatwo manipulować - dodaje.

Płocki Marsz dla Życia i Rodziny od początku organizowany jest przez katolickie organizacje pozarządowe, na czele ze Stowarzyszeniem Rodzin Katolickich Diecezji Płockiej. Patronat honorowy objęli nad wydarzeniem biskup płocki, prezydent miasta i starosta płocki. Bp Libera ufundował też nagrody w konkursie rodzinnym towarzyszącym marszowi. Oprawę artystyczną marszu i konferansjerkę podczas festynu zapewnił Płocki Ośrodek Kultury i Sztuki. Nad bezpieczeństwem uczestników czuwali Policja, Straż Miejska, OSP z Trzepowa, Borowiczek i Podolszyc, a także harcerze, młodzież z PUL oraz pracownicy stacji pogotowia ratunkowego w Płocku. Wsparcie organizacyjne i materialne zapewnił też NSZZ "Solidarność".