Z rypińskim rodowodem

ks. Włodzimierz Piętka ks. Włodzimierz Piętka

publikacja 08.02.2017 17:44

W "tygodniu naszych świętych" wspominamy sługę Bożą Walentynę Łempicką, bardziej znaną jako s. Maria od Najświętszego Serca Jezusa - Klaryska od Wieczystej Adoracji z Kęt.

Siostry Klaryski od Wieczystej Adoracji w Kętach Siostry Klaryski od Wieczystej Adoracji w Kętach
Roman Koszowski /Foto Gość

- Ona mając duszę wybitnie kontemplacyjną, była także kobietą czynu i dla Bożej sprawy potrafiła znieść wszelkie przeciwności - tak powiedział o niej przed dwoma laty, w czasie jubileuszu 660-lecia rypińskiej fary bp Piotr Libera.

Urodziła się 7 lutego 1833 r. w rodzinie szlacheckiej, majątku Godziszewy, k. Rypina. Została ochrzczona w kościele Trójcy Świętej. Nadano jej imię Walentyna, co jak zauważają niektórzy, mogło być wyrazem czci oddawanej wówczas w rypińskiej farze św. Walentemu. Świadczą o tym ówczesne zapiski w księdze uzdrowień parafialnej kroniki. Była wychowywana w chrześcijańskiej rodzinie, ale chętnie oddawała się życiu towarzyskiemu i rozrywkom.

Dopiero niespodziewana śmierć ojca, stała się dla 20-letniej Walentyny duchowym przełomem. Spotkała wtedy o. Honorata Koźmińskiego i odbyła przed nim spowiedź z całego życia. W 1859 roku wstąpiła do sióstr felicjanek w Warszawie i przyjęła imię zakonne Bronisława. To z tej wspólnoty, która po pewnym czasie podzieliła się na dwie grupy: apostolską i kontemplacyjną, powstały mniszki kapucynki, dla których o klasztor w Przasnyszu wystarała się u cara s. Łempicka. W 1871 r. rozpoczęła nawet w Przasnyszu nowicjat, nosiła bowiem głębokie pragnienie oddania się życiu kontemplacyjnemu. Jednak nie trwało to długo, ponieważ z powodu carskiego zakazu przyjmowania nowicjuszek, musiała przasnyski klasztor opuścić.

Odznaczała się niezwykłą inteligencją i życiowym dynamizmem. Nie zawahała się pojechać do Petersburga, aby osobiście wręczyć carowi Aleksandrowi II prośbę o klasztor dla kapucynek wysiedlonych z Warszawy. Wtedy przydzielono siostrom klasztor w Przasnyszu. Udała się też do Berlina wręczając osobiście Bismarkowi prośbę o pozwolenie otwarcia klasztoru kapucynek na terenie zaboru pruskiego. To jednak przedsięwzięcie zakończyło się niepowodzeniem.

Jak podają jej biografowie, wielokrotnie była zakonspirowaną łączniczką między kapucynami, kapucynkami i felicjankami; kilka razy cudem uniknęła aresztowania. Gdy władze rządowe na terenie Królestwa Polskiego zaczęły zwracać uwagę na jej ożywioną działalność, aby zmylić tropy wroga, przebrała się w ubiór biednej kobiety, a innym razem eleganckiej damy.

Gdy carskie zakazy stawały się dla niej nieubłagane, s. Łempicka wyjechała do Rzymu. Tam, za zezwoleniem papieża Piusa IX rozpoczęła nowicjat u Sióstr Maryi Wynagrodzicielki i w 1873 r. złożyła śluby zakonne jako kapucynka, s. Maria od Najświętszego Serca Jezusa. Nawiązała kontakt ze św. Janem Bosko, założycielem salezjanów, który przyjął ją do rodziny salezjańskiej. W ten sposób stała się chyba jedyną mniszką należącą do salezjańskiej rodziny. Tam poznała również bł. Bronisława Markiewicza, założyciela michalitów.

Gdy wróciła do kraju, nie mogła zamieszkać w Przasnyszu, dlatego podjęła się fundacji klasztoru kapucynek w Kętach. Tam ufundowała klasztor i kościół pw. Trójcy Świętej. I tu znowu nasuwają się skojarzenia z Rypinem oraz z tamtejszym kościołem pw. Trójcy Świętej - jakby sługa Boża chciała duchowo połączyć swe nowe dzieło z parafią swego pochodzenia.

W Kętach s. Łempicką odwiedził m.in. bł. Michał Rua, pierwszy następca ks. Jana Bosko i przełożony generalny salezjanów. Z powodu trudności w zalegalizowaniu klasztoru w Kętach, s. Maria od Najświętszego Serca Jezusa (bo takie było teraz jej zakonne imię) podporządkowała się decyzji władz kościelnych, które postanowiły o zjednoczeniu wspólnoty sióstr w Kętach z lwowskim klasztorem Franciszkanek Najświętszego Sakramentu. Wtedy też, po raz czwarty w swym długim zakonnym życiu, rozpoczęła nowicjat, zgodnie z wymogami nowego prawa zakonnego. W klasztorze w Kętach do dziś przechowuje się wspomnienie, że s. Maria od Najświętszego Serca Jezusa wstawała o 3.00 w nocy na adorację Najświętszego Sakramentu. Zmarła w opinii świętości 24 stycznia 1918 roku. Przed ośmioma laty zakończył się jej proces beatyfikacyjny na szczeblu diecezjalnym.

S. Łempicka w swoim życiu wewnętrznym nie tolerowała namiastek. Tak pisała m.in. do bł. o. Honorata Koźmińskiego: "Pan Jezus więcej mnie ukochał, niż na to zasłużyłam. O! brakowałoby mi słów na wydziękowanie się za wszystko Panu memu". "Nie rozumiem starania innego jak tylko to jedno, aby Panu w sercu swoim nigdy nie przeszkadzać, aby zawsze czuwać, czego ode mnie żąda i choćby się skonać miało, wszystko spełnić według woli Jego".

Gdy pisała o wymaganiach, które należy stawiać kandydatkom do klasztoru w Kętach, ujmowała to w takich słowach: "Trzeba, aby się Panu złożyła (kandydatka) na całopalną ofiarę, na całkowite wyrzeczenie się wszystkich pragnień swoich, na oddanie się Bogu bez warunku i bez granic, choćbyśmy Mu tylko posłużyły za narzędzie do rozwinięcia się dzieła Bożego dla godniejszych od nas służebnic, szczęśliwe tym, że jako proch i ziemia damy się skopać i zryć na podwalinę tego domu Bożego. Pragnę, aby te, które się teraz do mnie przyłączą, były nawet na to gotowe wraz ze mną, że starsze przyjdą po ukończeniu domu, a wypróbowawszy nas, może uznają za niegodne i niezdatne do służenia w nim Panu i wydalą nas. Obyśmy i wtedy, poddane woli Bożej z miłością ten krzyż Pański przyjęły, szczęśliwe, żeśmy się w początku jako marne proszki do budowy tego domu przydały, ku większej chwale Bożej. Trzeba, aby się Panu złożyła (kandydatka) na całopalną ofiarę, na całkowite wyrzeczenie się wszystkich pragnień swoich, na oddanie się Bogu bez warunku i bez granic" - tak pisała do o. Honorata Koźmińskiego.