Gdy nieco bliżej do nieba...

Agnieszka Otłowska

|

Gość Płocki 04/2017

publikacja 26.01.2017 00:00

Oni wiedzą najlepiej o tym, co można znaleźć w domowych kominach i jakie zagadki skrywają czasami strychy naszych domów.

▲	– Bycie kominiarzem to nie tylko, jak się potocznie uważa, niesienie szczęścia, ale to konkretna i niełatwa praca – mówi Mariusz Bonisławski. Z pasją opowiada o swojej pracy i pokazuje jej narzędzia: linę z kulą, przepychacz, szczotkę, łyżkę i gracę. ▲ – Bycie kominiarzem to nie tylko, jak się potocznie uważa, niesienie szczęścia, ale to konkretna i niełatwa praca – mówi Mariusz Bonisławski. Z pasją opowiada o swojej pracy i pokazuje jej narzędzia: linę z kulą, przepychacz, szczotkę, łyżkę i gracę.
Agnieszka Otłowska /Foto Gość

Tata przez długie lata był kominiarzem. Kiedy wracał z pracy, uważnie się mu przyglądałem. I widziałem, że nie wraca zestresowany, ale uśmiechnięty. Chciałem pójść w jego ślady – wspomina Mariusz Bonisławski, kominiarz z Makowa Mazowieckiego.

Dostępne jest 5% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.