Przedsiębiorcy mówią "nie"

am

publikacja 16.12.2016 23:48

Burzliwy przebieg miała nadzwyczajna sesja w płockim ratuszu, poświęcona wprowadzonej niedawno strefie płatnego parkowania.

Przedsiębiorcy mówią "nie"

Na wniosek radnych Prawa i Sprawiedliwości zwołano XXVI nadzwyczajną sesję Rady Miasta, która odbyła się w czwartek, w godzinach wieczornych. W porządku obrad znalazła się dyskusja nad Strefą Płatnego Parkowania wraz z analizą jej funkcjonowania w listopadzie, a także sprawozdanie Agencji Rewitalizacji Starówki, dotyczące stanu zaawansowania prac przy tworzeniu Galerii Tumska.

Jak można się było spodziewać, temperatura dyskusji poświęconej strefie była wysoka, tym bardziej, że w auli obecni byli kupcy i przedsiębiorcy, którzy prowadzą swój biznes właśnie w obrębie SPP. I jak rozbrzmiewało to podczas sesji wielokrotnie - ich biznes na tym ucierpiał. Pod koniec listopada wysłali pismo w tej sprawie do prezydenta miasta, i nie otrzymawszy jak dotąd odpowiedzi, zwrócili się o pomoc do radnych PiS.

- Przyszliśmy tutaj, po pierwsze, żeby uzyskać informację, jakie są wyniki finansowe za prowadzenie strefy płatnego parkowania za listopad. Po drugie, chcę, byście państwo (kupcy, przedsiębiorcy - dopis. red.) mieli okazję wyrazić swoją opinię, bo o to prosiliście, a nie umożliwił pan prezydent takiego spotkania - powiedziała na początku sesji radna Wioletta Kulpa. Przewodnicząca klubu radnych PiS pytała też o kwoty. - Pan prezydent zaplanował, że w 2017 r. z PSP zyskamy przychodu 2 mln 16 tys. a zapłacimy 1 mln 200 tys., bo to stała opłata dla Komunikacji Miejskiej, która administruje tym systemem. Czyli pan zakłada, że 800 tyś. na tym zarobi. Tylko czy 2 mln zł jest do osiągnięcia? - mówiła. Zarzucała też prezydentowi Płocka, że w dyskusji o strefie nie słuchał argumentów przedsiębiorców.

- Pani radna - słuchamy argumentów. Od 2006 r. przygotowane były ratuszu dokumenty, dotyczące funkcjonowania centrum miasta, wskazywały na potrzebę wprowadzenia SPP. Od 2006 r.! Eksperci wskazywali potrzebę, uznając, że taki sposób funkcjonowania centrum nie prowadzi do korzyści, które powinno miasto osiągnąć. Mówię przede wszystkim o centrum miasta, o tych ludziach, którzy tu żyją, z centrum korzystają, a także mogą robić zakupy - ripostował Andrzej Nowakowski, przypominając na wstępie, że Płock jest być może ostatnim miastem tej wielkości, który zdecydował się na wprowadzenie opłat za parkowanie w centrum.

Prezydent przekonywał też, że z dotychczasowego funkcjonowania centrum nie był nikt zadowolony. - Nie byli zadowoleni mieszkańcy centrum, bo na każdym centymetrze kwadratowym można było znaleźć samochód. Nie byli też zadowoleni kupcy, bo wbrew pozorom ta sytuacja także im nie służyła, abstrahując od tego, że galeria, które powstawały w takim a nie innym miejscu, powstały na obrzeżach miasta, tworząc de facto drugie centrum. Nie winą prezydenta Nowakowskiego jest to, że galeria nie powstała w centrum, a była szansa, by pierwsza galeria tam powstała - zauważył Nowakowski. Tłumaczył też, dlaczego do tej pory nie było reakcji ratusza na wspomniane pismo. - Nie minął jeszcze miesiąc. Odpowiedź na to pismo jest przygotowana, w oparciu o te dane, które do nas spływają. Wydawało mi się, że grudzień jest takim miesiącem, gdy przedsiębiorcy są bardzo zajęci, gdy pracują na najwyższych obrotach - mówił Nowakowski. - Teraz mamy czas! Dzięki panu! - padały coraz głośniejsze okrzyki z sali, ze strony płockich handlowców.

Prezydent powołał się na słowa ekspertów, którzy mieli wyraźnie podkreślać, że pierwsze miesiące funkcjonowania strefy nie są miarodajne. Przekonywał też, że wprowadzenie płatnej strefy nie było wymierzone w przedsiębiorców i kupców tego miasta. Wyraził też gotowość do spotkania i dyskusji, ale nie w atmosferze, jak się wyraził, politycznej przepychanki.

Głos zabrał następnie wiceprezydent miasta Jacek Terebus, który także powoływał się na zdanie ekspertów, że pierwszy miesiąc nie jest miarodajny. W listopadzie za samo parkowanie w strefie wpłynęła kwota 72 tys. zł. - Miesiące zimowe pokazują spadkową tendencję - wyjaśniał, pokazując wyniki ze Słupska. - Jest część kierowców, którzy po prostu boją się jeździć w zimę. Odniósł się też do taryfy. - Ustawa mówi o tym, że pierwsza godzina ma kosztować 2 zł. Wprowadziliśmy pierwsze 30 minut darmowe i to był postulat państwa. Sprawia to, że 2/3 transakcji jest wykonywanych bezpłatnie - mówił wiceprezydent. Wytknął też handlowcom, że większość lokali w centrum zamyka się już o 18, przez co galerie, otwarte do 21, stają się jeszcze bardziej konkurencyjne.

- O, za mało pracujemy!!! - odpowiadali coraz bardziej zdenerwowani przedsiębiorcy. - Jeśli zrobiliśmy 2, 3 eventy na Tumskiej i prosiliśmy przedsiębiorców, by wzięli z nami udział, by były sklepy otwarte, to jaki był odzew? Niewielu z was, przepraszam, że to mówię, ale niewiele z was było w stanie nawet w ten dzień popracować z nami do godz. 20. - mówił wiceprezydent. Powtórzył też słowa Andrzeja Nowakowskiego, że strefa nie jest wymierzona przeciwko lokalnemu biznesowi. Wytknął natomiast przedsiębiorcom, że przygotowana przez nich ankieta na temat strefy, była chaotyczna i nie zawierała podpisów, albo co gorsza zawierała podpisy fałszywe. - My państwu pomożemy zrobić taką ankietę - mówił. - My nie chcemy od was pomocy! Nie pomagajcie nam! - padały głosy z sali. Wiceprezydent prosił też o cierpliwość i czas na dalszą pracę nad strefą.

Powtórzył też za prezydentem, że to przedłużający się remont Tumskiej przyczynił się do opustoszenia centrum. - Jeśli mówimy o umieraniu ul. Tumskiej, to wróćmy do podstaw, dlaczego ta Tumska wygląda tak, a nie inaczej. Ile trwał jej remont? Ul. Tumska umarła wtedy, gdy przez 3 lata był remont i trzeba było się z niej wyprowadzić! - mówił na sesji w stronę oponentów. Te słowa spotkały się ze zdecydowaną reakcją jednego z radnych PiS. - Przebudowa ulicy Tumskiej to było najbardziej skomplikowane przedsięwzięcie. I możemy się z tego cieszyć, że tak trudne przedsięwzięcie ostało zrealizowane w takim czasie. Nikt nie mówi, ile państwo przebudowywaliście Kolegialna, bo trzeba było też robić i Kolegialną. Proszę odnosić się do sytuacji bieżącej - powiedział Tomasz Kolczyński.

Z kolei przemawiający kolejno radna Joanna Olejnik i Artur Kras z PO, przekonywali, że zgodnie z ich wiedzą i prywatnie przeprowadzoną sondą, strefa odpowiada mieszkańcom, bo jest mniej samochodów i wreszcie można coś załatwić w centrum.

Do głosu doszli wreszcie zaproszeni na sesję handlowcy i przedsiębiorcy. Niektórzy mówili - jeśli już strefa została wprowadzona, trzeba ją udoskonalić, np. wydłużyć bezpłatny czas postoju, zwiększyć liczbę parkometrów. Ale w większości były to zdecydowane głosy przeciwko płatnej strefie. - Ja od wielu lat podejmowałem działania, by nie wprowadzono strefy w Płocku. Nie udało się nam - mówił Andrzej Majkowski. - Od 30 lat pracuję w tej strefie. Spadły nam obroty i ulice opustoszały. Ja w tej chwili straciłem klientów i ponieważ mam lokal, dostałem wypowiedzenie. Następne osoby, firmy już rozglądają się za następnymi lokalami, w innej części. Ludzie chcą opuszczać tę strefę. Wszyscy kupcy są oburzeni. Prezydent Terebus pokazuje nam jakieś wykresy, powołuje się na ekspertów. Wszystko nie trzyma się kupy, bo gdyby było to dobre dla nas, to byśmy się w ogóle tutaj nie spotykali. To całe przedsięwzięcie urzędnicy robią za nasze pieniądze z naszych podatków. Ja płacę podatek za lokal, jeśli nie będę miał najemców, to będzie pustostan - mówił Majkowski. Zwrócił uwagę, że strefa rodzi też konflikty i antagonizmy społeczne i jest niesprawiedliwa, bo ktoś, kto mieszka dwie przecznice dalej, nie musi płacić za parking. - My powinniśmy od jutra zlikwidować strefę! Żeby wyjść z twarzą z tej pomyłki! - mówił Andrzej Majkowski, wywołują w sali aplauz innych przedsiębiorców.

- Jestem przedsiębiorcą i jeśli popełnię błąd, biorę za niego odpowiedzialność. Panie prezydencie, czy istnieje taka możliwość, by wziął pan odpowiedzialność, by przyznać się do błędu? Jest pusto, a za pół roku nie będzie komu przyjeżdżać - mówił Jan Dariusz Chwedoruk. I kolejny głos przedsiębiorcy - Od kiedy została wprowadzona strefa, zacząłem chodzić piechotą, bo nie chcę płacić. Wydaje mi się, że jest to niesprawiedliwe, gdy dzieli się mieszkańców na tych, którzy muszą płacić i nie muszą płacić. Mała liczba wydanych abonamentów, nie jest dowodem na to, że mieszkańcy nie chcą abonamentów. To jest dowód, że pewna liczba mieszkańców jest traktowana inaczej.

Nie wszyscy mieszkańcy, którzy zajęli miejsce przy mównicy, mówili zdecydowane „nie” strefie. Waldemar Ejdys, który, jak zaznaczył, nie ma żadnych korzyści w tym, czy strefa jest wprowadzona, czy nie byłaby wprowadzona, zauważył, że dzięki niej wreszcie można pojechać do centrum. - Państwo zdążyli zapomnieć, że kiedyś, by dojechać do miasta, trzeba było mieć plan, cierpliwość i dużo czasu, by upolować wolne miejsce parkingowe. Nikt tu nie wspomniał, że są też ludzie, którzy chodzą pieszo. Są młode matki, które mają wózek. Jeśli ktoś mówił, że na Królewieckiej tych miejsc parkingowych jest mniej, to nie zauważyłem, bo akurat te chodniki nadal są zastawione - mówił Ejdys. Zwrócił uwagę, że warto jednak przemyśleć taryfę, czy jej nie obniżyć.

W odpowiedzi na bardziej i mniej kategoryczne opinie, dotycząc SPP, prezydent Nowakowski m.in. przypomniał, że nie można wydłużyć czasu bez opłat, bo reguluje to ustawa, a pół godziny wydaje się optymalne. Obiecał, że będzie poddany analizie postulat skrócenia działania strefy do godz. 15.30. - Jestem za tym, by wspierać przedsiębiorców na Starym Mieście. Mówicie- strefa nie jest rozwiązaniem. Podczas konsultacji bardzo słyszalny był głos Targpolu, kupców, którzy wówczas, mówili, że ledwie funkcjonują. Prosili - by stworzyć parking buforowy przy teatrze. Dokładnie tak zrobiliśmy. Dzisiaj jest strefa i nie ma pani prezes, czy uważa, że strefa nie jest takim strasznym złem? Może jednak Targpol dostrzegł pozytywy? - pytał retorycznie prezydent.

Odpowiedzią, według prezydentów, na niepokoje przedsiębiorców, może być utworzenie Galerii Tumska, o której mówił w czasie sesji szef Agencji Rewitalizacji Starówki, Jacek Koziński.- Moglibyśmy pod auspicjami ARSu uczynić z ul. Tumskiej formę galerii, bo galeria to nie musi być jeden budynek. Może moglibyśmy zorganizować wspólną promocję, aktywować stronę na stronie ARS, by informować o wydarzeniach. Pracujemy nad tym to pomysłem. On jest cały czas dyskutowany - zaznaczył zastępca prezydenta Jacek Terebus.