Powrót do korzeni

Agnieszka Otłowska, Agnieszka Małecka

publikacja 14.11.2016 22:30

W płockim seminarium duchownym dyskutowano o rodzinie, jako "fascynującym projekcie".

Powrót do korzeni   Płock, 14.11.2016. Jerzy Grzybowski lider Ruchu Rekolekcyjnego "Spotkania Małżeńskie" Agnieszka Otłowska /Foto Gość - Naszym zadaniem wobec tego świata jest ciągłe przypominanie o prawdziwej wartości i roli, jaką w Bożym planie ma do spełnienia małżeństwo i rodzina. I nie jest to żadna rewolucyjna nowość - to po prostu powrót do tego, co przez wieki się sprawdzało. To powrót do korzeni, do źródeł: ukazywanie rodziny, jako miejsca ewangelizacji, przyjmowania i wychowywania dzieci - akcentował bp Piotr Libera w homilii, podczas Mszy św. otwierającej pierwszy dzień sympozjalny w Wyższym Seminarium Duchownym w Płocku.

Biskup płocki dziękował klerykom, alumnom seminarium, za podjęcie takiego tematu. - Podejmując w ramach Sympozjum temat rodziny, pokazali, że potrafią odczytywać znaki czasu. Także samo ujęcie zagadnienia: Rodzina - fascynujący projekt”, wpisuje się w tak bardzo pozytywny sposób narracji papieża Franciszka. W swej najnowszej Adhortacji mówi on o sytuacjach, w jakich żyją współczesne rodziny, przypominając, że nikt nie powinien czuć się potępiony ani odrzucony. W tym klimacie chrześcijańska wizja małżeństwa i rodziny staje się zaproszeniem, zachętą i radością miłości, która nikogo nie wyklucza - mówił dziś ordynariusz płocki.

Podczas pierwszych sympozjalnych wystąpień mówiono o problemach i radościach młodych małżeństw i duszpasterstwie w tym środowisku, o tym, jak rodzinę postrzega dziś młodzież, czy dialog w małżeństwie jest lekiem na całe zło, jak radzić sobie z alkoholizmem w rodzinie, a także o papieskiej adhortacji „Amoris laetitia”.

Powrót do korzeni   Płock, 14.11.2016. Ks. dr Przemysław Drąg Agnieszka Małecka /Foto Gość - Według wszystkich statystyk, najwięcej małżeństw rozpada się około 5-6 roku, po zawarciu sakramentu małżeństwa; gdy pojawiają się dzieci i trzeba zmienić pewną dynamikę działania - przypomniał ks. dr Przemysław Drąg, wskazując na wielką potrzebę duszpasterską towarzyszenia młodym małżonkom i narzeczonym. - Musimy zmienić naszą mentalność, nie możemy czekać. Mamy wyjść i szukać tych małżeństw, które żyją w konkretnym kontekście społecznym i kulturowym. Jak mamy działać? Przyjmować, towarzyszyć i rozeznawać - o tych rzeczach mówi ojciec święty. Mamy ich zachęcać do odwagi miłości, bo bez tego niemożliwe jest w pełni realizowanie tożsamości małżeństwa i rodziny.

Młode małżeństwa, mówił, nie chcą dziś zbytnio przynależeć do żadnych ruchów; chcą spotykać się „przy Chrystusie” i warto takie grupy tworzyć, to nie wymaga wielkiej pracy. Duszpasterze i świeccy, zajmujący się doradztwem rodzinom, powinni pomagać młodym małżonkom w znalezieniu ich miejscach we wspólnocie Kościoła. Ks. dr Przemysław Drąg wskazał też na potrzebę lepszej integracji samych młodych małżeństw, otwierania się jednych na drugich i dzielenia, pomagania w rozwiązywaniu problemów tym mniej doświadczonym.

Od lat rekolekcje dla małżeństw prowadzi dr Jerzy Grzybowski, kolejny gość sympozjum WSD, na którym wyjaśniał znaczenie dialogu między małżonkami. Jerzy Grzybowski zauważył, że potrzebne jest trwanie w gotowości do dialogu, w postawie „wyciągniętej ręki”. Ogromną rolę w dialogu pełni przebaczenie i przyjęcie drugiego człowieka takim, jakim jest.

- Dialog, który prowadzi do spotkania osób, jeżeli tylko prowadzony jest cierpliwie i wytrwale, może ujawnić, że tak naprawdę dzielą nas sprawy drugorzędne, nieistotne, a w tych zasadniczych naprawdę się nie różnimy. A jeżeli nawet pojawią się bariery, przez które trudno nam przejść, to dialog pozwoli nam wytrwać i rozwiązać trudności, ocalić miłość, która wyjdzie z tych trudności umocniona. W każdej rozmowie warto pamiętać, żeby bardziej słuchać niż mówić, starać się rozumieć, a nie tylko oceniać, bardziej dzielić się sobą, niż dyskutować, a przede wszystkim przebaczać sobie. To są podstawowe zasady dialogu. Taki dialog jest drogą pełniejszego poznawania siebie samego i siebie nawzajem; ułatwia podejmowanie racjonalnych decyzji, wyborów, daje możliwość rozwiązywania trudnych problemów - mówił lider ruchu rekolekcyjnego „Spotkania Małżeńskie”.

Powrót do korzeni   Płock, 14.11.2016. Dr Małgorzata Szyszka, KUL Agnieszka Małecka /Foto Gość W programie sympozjum rodzina została nazwana „fascynującym projektem” i jak pokazują badania socjologiczne w dużym stopniu wciąż taka jest dla młodym ludzi. Mówiła o tym dr Małgorzata Szyszka z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Pani socjolog przytoczyła najciekawsze dane statystyczne dotyczące opinii młodzieży na temat rodziny i małżeństwa. Okazuje się, że młodzi ludzie wciąż stawiają je na najwyższym poziomie piramidy wartości, chociaż dużej erozji uległa negatywna ocena takich zjawisk, jak mieszkanie przed ślubem, rozwody, czy antykoncepcja. Dr Szyszko wskazała na pewną ewolucję mentalną. - Z koncepcji długiego narzeczeństwa, gdy narzeczony musiał się nadreptać do ukochanej, przeszliśmy w koncepcję „chodzenia ze sobą”, i wreszcie do „mieszkania przed ślubem”. Młodzież myśli dziś, że musi się sprawdzić i to jest największy problem. Co mają sprawdzać? Czy on rozrzuca skarpetki, czy ona ma humory? Bo jeśli tak, to się rozejdą. To gdzie jest w tym wszystkim miłość? Coś co jest chwilowe, nigdy nie da nam poczucia bezpieczeństwa - mówiła. - Młodym ludziom brakuje dojrzałości psychicznej. brakuje wypracowania otwartości na związek i tego, co on ze sobą niesie. Młodzież się boi. To jest pytanie, jak ich przekonać, by się nie bali - dodała. Jednak według niej, tezy, że małżeństwo jest w kryzysie, są trochę na wyrost. Młodzież mimo wszystko uważa, że tylko małżeństwo może stworzyć szczęśliwą rodzinę i się rozwijać. W temacie tego wykładu pojawiła się alternatywa: „miłość rozważna, czy romantyczna?”. - Z opcją „rozważna” wiąże się odraczanie decyzji o małżeństwie. Romantyczna - oznacza, że jednak podstawą małżeństwa jest miłość, łączy się z wiernością i gotowością - podsumowała pani socjolog.

Powrót do korzeni   Płock, 14.11.2016. Krzysztof i Anna Bugalscy Agnieszka Małecka /Foto Gość Naukowe podejście do zagadnienia rodziny otrzymało dziś piękną klamrę w postaci świadectwa małżonków z 30-letnim stażem, Anny i Krzysztofa Bugalskich, wychowujących dziesięcioro dzieci: 5 synów i 5 córek. On - lekarz, ona większą część życia małżeńskiego opiekowała się dziećmi, niedawno ukończyła studia zaoczne. Prowadzą prywatny dom opieki w Załuskach. Na sympozjum dzielili się swoją historią z wczesnym narzeczeństwem, powiększającą się rodziną, w którym odczytywali zamysł Boży, nie „patologię”, z problemami i radościami, z których najnowsza to długo wyczekiwana wnuczka. - Myślę, że najważniejsze dla dzieci jest widzieć miłość, więź małżeńską, i nie chodzi tu o demonstracyjne obejmowanie się. Ostatnio jeden z naszych synów, powiedział: „mamo, jak ja wam zazdroszczę tej miłości, którą się obdarzacie. Ja też tak bym chciał…”. Bardzo ważna jest też modlitwa za dzieci. Był czas, że modliliśmy się za całą dziesiątką - opowiadała pani Ania. Bugalscy wspominali i bolesne momenty - gdy ich powiększająca się gromadka była źle postrzegana w otoczeniu, jako coś nienormalnego. - Był czas, gdy nasze dzieci trochę się wstydziły tej rozrastającej rodziny, ale teraz chyba są szczęśliwi, że wychowują się w niej - mówili małżonkowie.

Pierwszy dzień sympozjalny zakończył koncert zespołu Moja Rodzina - Aldony i Artura Wiśniewskich z dorosłymi już dziećmi, którzy od wielu lat poprzez muzykę i własne utwory religijne prowadzą ewangelizację i promują piękno i wartość rodziny.