publikacja 09.08.2016 12:38
Kolejny dzień płockiej pielgrzymki na Jasną Górę rozpoczął się Mszą św., której przewodniczył rektor sanktuarium Bożego Miłosierdzia. Podczas Eucharystii pątnicy podjęli zobowiązanie duchowej adopcji.
Florentynów. 09.08.2016. Czwarty dzień XXXV Pieszej Pielgrzymki Płockiej na Jasną Górę Agnieszka Otłowska /Foto Gość
- Bóg zaprasza mnie i ciebie do szczególnej zażyłości – mówił w czasie homilii ks. Andrzej Pieńdyk, rektor sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Płocku. – Tą zażyłością są Jego zaślubiny z Nim. On zaprasza cię do doświadczenia Jego samego. On wyprowadza cię na pustynię, aby czegoś w twym życiu doświadczyć. Bo czas pielgrzymkowy jest taką pustynią. Pustynią, która odrywa od spraw codzienności, trudności i zmartwień. On pragnie doświadczyć cię swoją miłością i miłosierdziem – mówił ks. Pieńdyk.
W czasie kazania odniósł się do życia patronki dnia św. Edyty Stein. Świętej, która poszukiwała prawdy o człowieku, świecie i Bogu. Podjęła studia, które doprowadziły ją do prawdy, do wiary, czyli tego czego szukało i za czym tęskniło jej serce. Na swojej drodze spotkała kobietę, która uklękła w kościele na krótką modlitwę. – To spotkanie uświadomiło Edycie o eucharystycznej obecności Boga w katolickim kościele, gdzie można wejść na „poufną rozmowę” z Bogiem. Bóg poprzez różne doświadczenia w moim życiu daje mi się poznać. Ale czy Go dostrzegam w tych codziennych sytuacjach? – opowiadał o świętej ks. Andrzej.
Przywołał także postać św. s. Faustyny, która w płockim sanktuarium doznała objawienia Jezusa Miłosiernego. – To miejsce, to sanktuarium, jest namaszczone Bogiem. Bo Bóg po raz pierwszy przyszedł do tego sanktuarium. Odsłonił się i ukazał, jaki naprawdę jest. Dlatego wymalowany na polecenie Chrystusa obraz uczy odkrywania Boga. Mówi nam wszystkim o Bogu i Jego niezgłębionym miłosierdziu – akcentował.
Kaznodzieja zwrócił uwagę, że w czasie drogi pielgrzymkowej nie pielgrzymi pokonują drogę do Boga, lecz to On pokonuje ten dystans do nich. – Jezus mówi: Ja ciebie szukam! Dlatego na tej drodze warto jest zapatrzeć się w obraz Miłosiernego Chrystusa, który wychodzi nam naprzeciw. Jego spojrzenie kierowane jest na ciebie. Zobacz, On patrzy na ciebie, twoje życie. Dwa kolory, które wypływają z jego boku, to sakramenty. Blady symbolizuje chrzest, a czerwony Eucharystię. Są to dwa znaki Bożej łaski. Zastanów się zatem, czy ta pielgrzymka jest doświadczeniem Bożej łaski w twoim życiu? – pytał pątników ks. Andrzej.
Podkreślił, że jeżeli nie przeżyjemy tego głęboko i prawdziwie, to ten trud nie będzie miał sensu i nie doświadczymy jego miłosierdzia. – Zobacz, jego promienie biją wprost na ciebie. On cię zaprasza: Stań przede mną ze swoimi problemami i zaufaj mi! Jezus chce byś stanął i powiedział mu: Jezus, ja ufam tylko Tobie! – mówił.
Przypomniał, że obraz spełnia rolę naczynia do czerpania łask, które jest obdarzone przez Jezusa wieloma obietnicami. – On pragnie, by z tego naczynia rozlała się łaska, na każde ludzkie serce. Popatrz na to szczególne naczynie miłosierdzia. Znajdź chwilę, aby się w Niego zapatrzeć. Z ufną modlitwą przed tym obrazem połączoną z uczynkami miłosierdzia względem bliźnich – zachęcał dyrektor sanktuarium.
W czasie Eucharystii 195 osób podjęło się duchowej adopcji dziecka poczętego. Wśród nich są tacy, którzy podejmują ja po raz kolejny. - Jestem na pielgrzymce już trzeci raz. Za każdym razem podejmuję się duchowej adopcji dziecka poczętego. W poprzednich latach wahałem się, czy podołam. Jednak czułem, że to coś silniejszego. A czemu jest ona taka aktualna również i dzisiaj? Robię to dla mojej zmarłej wnuczki, która się nie narodziła. Odwiedzam ją w każdy piątek na cmentarzu i ofiaruję jej modlitwę. Dzisiaj robię to w jej intencji. Myślę, że moja adopcja jakiegoś konkretnego dziecka pomoże mi spotkać się z nimi kiedyś w niebie. Moja wiara popycha mnie do kroczenia drogą, która prowadzi do królestwa niebieskiego – mówi Stanisław Pietrzak, z grupy biało-czerwonej.
- Po raz pierwszy przystępuję do duchowej adopcji - dzieli się Joanna Peć, z grupy miedzianej. – Do podjęcia tego zobowiązania spowodowała mnie obecna sytuacja. To, że dzisiaj jest to duży problem i wiele aborcji przeprowadza się w dzisiejszym świecie. Chciałam i czułam ogromną potrzebę, aby uratować choćby jedno dziecko, którego życie jest zagrożone – dodaje.