"Zarażeni" miłosierdziem

am

publikacja 14.07.2016 23:39

Jeszcze kilka dni dzieli nas do rozpoczęcia Światowych Dni Młodzieży, ale już młodzi pielgrzymi przyjeżdżają do Polski, by poznać ją bliżej. Ostatnią dobę spędzili w Płocku Kubańczycy, którzy odwiedzali sanktuarium Bożego Miłosierdzia.

"Zarażeni" miłosierdziem Kubańska młodzież z polską siostrą zakonną w sanktuarium Bożego Miłosierdzia Agnieszka Małecka /Foto Gość

Jest deszczowy, wczesny poranek. Dość chłodno, a dla młodych pielgrzymów z Kuby po prostu zimno. Mimo to bez trudu dają się namówić na sesję zdjęciową przy Sanktuarium Bożego Miłosierdzia. Rozpościerają swoją flagę narodową i swego rodzaju sztandar Młodzieżowego Apostolatu Miłosierdzia, do którego należą w swoich parafiach, tam, na odległej Kubie, pulsującej pięknem przyrody, muzyki i tańca, ale i Kubie zapóźnionej gospodarczo i borykającej się z wieloma problemami społecznymi.

Orlando, Francisco, Carlito, Yavier i „rodzynka” w tym gronie, najmłodsza Gabriela przyjechali do Polski z polską zakonnicą, misjonarką, s. Filipiną Szwed ze Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia. Pierwszą część ŚDM, czyli tzw. Dni w Diecezjach będą spędzać a archidiecezji łódzkiej, ale wcześniej podróżują szlakiem św. s. Faustyny, od Warszawy, przez Płock, Świnice Warckie do Łodzi.

Czworo z nich pochodzi z diecezji Camangüey, natomiast Carlito mieszka w diecezji Bayamo. - To jest niesamowite, bo możemy iść śladami siostry Faustyny, jest to dar od Boga - mówi chłopak.

- Dla nich to pierwszy wyjazd poza Kubę i można powiedzieć poza ich miasto. Przygotowywałyśmy ich do tej pielgrzymki na kilku spotkaniach. Niektórzy mają „Dzienniczek” i są rozkochani w Bożym Miłosierdziu. 16 lat temu nasz proboszcz w Camangüey, w parafii pod wezwaniem Chrystusa Dobrej Podróży założył Apostolat Bożego Miłosierdzia. Wiele parafii na całej Kubie ma takie grupy. Spotykają się, by razem odmawiać Koronkę do Bożego Miłosierdzia i zgłębiać tę tajemnicę. Rok temu, 5 sierpnia został założony Młodzieżowy Ruch Apostolski, jako gałąź tego Apostolatu. Oni właśnie należy do tego ruchu - wyjaśnia s. Filipina.

- Ten ruch niesie orędzie Bożego Miłosierdzia. Ma łączyć modlitwę z czynem. Ja odnalazłam się w tym, że odwiedzam chorych i biednych z s. Filipą. Tę miłość przejęłam od babci, od czasów dzieciństwa. Tak naprawdę, dopiero teraz poznałam, czym jest Boże Miłosierdzie. Fascynuje mnie to, że Bóg, mimo że jesteśmy mali, zawsze nam przebacza i pomaga wzrastać. Dlatego czuję potrzebę głoszenia Bożego Miłosierdzia i przekazania tego, co Pan Bóg zrobił w moim życiu - wyznaje Gabriela, która ma 16 lat.

S. Filipina mówi o wielkiej pracy tamtejszego proboszcza, Kubańczyka, zakochanego w Bożym Miłosierdziu. - Pan Bóg dotknął go w jego historii życia. Jest takim „szaleńcem Bożym” i przyciąga tych młodych ludzi - dodaje zakonnica.

Dwie siostry, Polki są tam od niedawna, ale na przyjazd zakonnic czekano tam długie lata. Jakie było pierwsze spotkanie młodych Kubańczyków z polską siostrą zakonną? - Baaardzo trudne! - odpowiadają po hiszpańsku, ze śmiechem. S. Filipina wyjaśnia: - Gdy przyleciałyśmy na Kubę, nasz proboszcz przyjechał po nas do Hawany I my takie zmęczone, ledwie zostawiłyśmy walizki w domu diecezjalnym, bo nasz dom był jeszcze malowany, usłyszałyśmy: „zaraz będzie spotkanie”. No to idziemy; a tam w sali mnóstwo ludzi z całego, Camangüey, mikrofony, a my przecież nie znałyśmy jeszcze za dobrze hiszpańskiego. I nasze pierwsze słowa brzmiały: „To jest bardzo trudne…” Oni mi teraz wypomnieli te słowa… - zauważa z uśmiechem s. Filipina.

Jej młodzi podopieczni wspominają, że nigdy wcześniej nie spotkali zakonnic z Europy. Zwykle pracowały tam siostry z Karaibów. Stąd pewna obawa, nieufność, ale i zaciekawienie. Powoli więzy się zacieśniały.

W Płocku młodzi z Kuby mieli okazję spotkać polską młodzież, z diecezjalnego duszpasterstwa „Studnia”. Odbył się zaimprowizowany wieczór polsko-kubański, pod gościnnym dachem sióstr, w sąsiedztwie Sanktuarium Bożego Miłosierdzia. - To było dla nas piękne doświadczenie. Nie jest to dla nas normalne, codzienne porozumiewanie się z osobami z innego kraju i poznawanie ich. Wydawało się nam, że nie będziemy mogli rozmawiać. Mimo tej różnicy potrafiliśmy znaleźć wspólny język i te więzi się zacieśniły. Wiemy, że to wszystko się działo dzięki obecności Jezusa - mówi Orlando.

- Bardzo ważna była dla nas wymiana kulturowa. Pokazaliśmy polskiej młodzieży wizerunek Maryi, patronki Kuby, Matki Bożej Miłosierdzia z Góry Cobre. W naszym mieście wyrabia się gliniane dzbany. Przekazaliśmy w prezencie jeden taki dzban. Wymieniliśmy się prezentami. cudownym doświadczeniem był wspólny taniec - opowiada Francisco.

Za kilka dni będą brali udział w wydarzeniach Światowych Dni Młodzieży. Co chcą przekazać innym uczestnikom? - Chcemy zanieść coś z naszej mentalności i kultury - radość. Ale chcemy też otrzymać wziąć coś po trochu z każdej kultury, zobaczyć innych ludzi, żeby to doświadczenie przekazać innym Kubańczykom - wyjaśnia Francisco.

Na Kubie, gdzie statystycznie jest dużo katolików, ale realnie występuje wiele innych wyznań, a co gorsza panuje spory synkretyzm religijny, młodzi wyznawcy Chrystusa czują się często osamotnieni. Gabriela wspomina, że jest jedyną katoliczką w szkole, chodzącą na niedzielne Msze św.

Dlatego, parafrazując słowa św. Tomasza Apostoła, który musiał zobaczyć Zmartwychwstałego, by uwierzyć, młodzi Kubańczycy pragną też zobaczyć tysiące młodych katolików. - To dla nas jest trudne do uwierzenia, że jest tylu katolików. My znamy tylko nasze środowiska, gdzie są niewielkie grupy. To nam na pewno da dużo siły, żeby podążać tą drogą - mówi z przekonanie Orlando.